Strony

środa, 28 lutego 2018

Rozdział czwarty

Uśmiechnąłeś się pod nosem poprawiając kaptur czerwonej bluzy, tak bardzo popularnej w ostatnich miesiącach na portalach społecznościowych i przeczesałeś palcami nieco za długie włosy. Czułeś mrowienie wewnątrz ciała, ponieważ wszystko szło zgodnie z planem, który wymyśliłeś kilkanaście dni wcześniej, podczas bezchmurnej nocy, gdy wpatrywałeś się w niebo obserwując gwiazdy. Popatrzyłeś na zegarek mrucząc pod nosem kilka niewiele znaczących słów, które miały cię uspokoić, abyś nie zaczął panikować. Dzisiaj nie było czasu na kilkuminutowe spóźnienia, przerwy, aby nawet odpisać na życzenia z okazji zbliżającego się końca roku. Trzymałeś kciuki i marzyłeś o tym, aby zdążyć zaparkować pod blokiem uroczej blondynki na tym strzeżonym osiedlu, gdzie pracował ochroniarz wyższy nawet od ciebie, przed korkami, które ogarną stolicę kraju przed wielką imprezą - Sylwestrem. Wszyscy będą chcieli być na czas, spotkać przyjaciół, wymyślić noworoczne postanowienia, kobiety będą pragnęły błyszczeć na klubowych parkietach, łowić spojrzenia mężczyzn i bawić się do białego rana. Szampan i inne alkohole będą się lały na potęgę, a portfele będą coraz cieńsze. Usłyszałeś dzwonek do drzwi i otworzyłeś je wpuszczając do mieszkania zziębniętą brunetkę, która miałeś ochotę podnieść i okręcić w podzięce wokół własnej osi. Spojrzała na ciebie rozbawiona i podała ci małe czerwone pudełeczko, które miało sprawić, że twoja dziewczyna zapamięta te urodziny do końca życia.
- Jak zobaczyłam to pudełeczko to serio pomyślałam, że chcesz się jej oświadczyć - zaśmiała się zdejmując kolorową czapkę i unosząc brwi. Przewróciłeś oczami wkładając pudełko do kieszeni.
- Może to nie najgorszy pomysł? - udawałeś zamyślonego, jakbyś naprawdę się nad tym zastanawiał obserwując jak na twarzy twojej przyjaciółki maluje się szok i niedowierzanie. - W końcu jestem pewien, że Lena to ta właściwa osoba. - wzruszyłeś ramionami, a twoja rozmówczyni pobladła, zniknęły nawet jej zaróżowione od mrozu panującego za oknem, policzki.
- Powiedz, że żartujesz - jęknęła przeciągle opierając się plecami o drzwi wejściowe, a ty uśmiechnąłeś się przekornie, aby jeszcze chwilę pooglądać jej zaskoczenie. Byłeś pewny swoich uczuć do dziennikarki i naprawdę już kilkukrotnie myślałeś, zresztą również rozmawialiście o wspólnej przyszłości, jednak jeszcze nie teraz, za kilka lat z radością włożyć na jej palec złotą obrączką, ale jeszcze nie teraz. - Kuba! - warknęła sprowadzając cię ponownie do olsztyńskiego mieszkania, które zajmowałeś od kilku miesięcy.
Mrugnąłeś w jej stronę obracając w palcach telefon komórkowy i kiwnąłeś głową na znak, że to całe przedstawienie dobiegło końca i byłeś niemal pewnien, że szmer, który usłyszałeś był spadającym z jej serca kamieniem. Dominika znała cię od prawie dekady i wiesz, że to zachowanie było motywowane jedynie troską o twoją osobę dlatego mogłeś sobie pozwolić na drobne naigrywanie się z niej. Trzepnęła cię oburzona w ramię i wydęła wargi mrucząc kilka niecenzuralnych słów pod twoim adresem. Zaproponowałeś, aby zdjęła obszerny płaszcz i wypiła z tobą herbatę zanim wsiądziesz w samochód, ale wymigała się zobowiązaniami towarzyskimi i po kilkudziesiędziu minutach znowu siedziałeś sam w mieszkaniu wrzucając najpotrzebniejsze rzeczy do czarnej walizki.
Gdy torby stały już zapakowane przy drzwiach miałeś krótką chwilę na odpoczynek, który łączył się z chęcią ponownego usłyszenia słodkiego, pewnie znużonego pracą nad wywiadami głosu dzisiejszej solenizantki. Poczułeś jak ciepło rozlewa się po twoim ciele, gdy wybierałeś jej numer i przykładałeś telefon do ucha. Wystarczyła chwila i usłyszałeś kaszlnięcie, a następnie zachrypnięty, damski głos:
- Kubuś - potrzebowałeś chwili, aby rozpoznać osobę po drugiej stronie i gdyby nie napis Lenka na ekranie telefonu zapewne do końca rozmowy nie byłbyś pewien z kim rozmawiasz. - Coś się stało?
- Chciałem zapytać jak tam się bawisz w pracy w dniu urodzin - zmarszczyłęś brwi nie wiedząc jak się zachować. Założyłeś wolną dłoń na kark i wpatrywałeś się w przeciwległą ścianę wyobrażając sobie blondynkę siedzącą na dwuosobowym łóżku owiniętą kilkoma kocami, aby pozbyć się nawiedzających ją dreszczy. - Ale z tego co słyszę dopadła cię choroba, księżniczko - uśmiechnąłeś się pokrzepiająco, choć przecież ona nie mogła tego zobaczyć.
- Poleżę, pooglądam imprezy sylwestrowe wszystkich stacji i jutro wstanę jak nowonarodzona - próbowała się zaśmiać, ale spowodowało to tylko kolejny napad duszącego kaszlu.
- Miałem zrobić ci urodzinową niespodziankę, ale w takiej sytuacji zostań w domu, a ja przyjadę jak najszybciej mi się uda - westchnąłeś przeciągle, ale przecież będziesz miał jeszcze wiele okazji, aby ją zaskakiwać; czy w tej chwili postawiłeś to sobie za punkt honoru?
- Kochanie - powiedziała słabo, a ty momentalnie skupiłeś na jej głosie całą swoją uwagę, jakby każde jej słowo miało być zapisane złotymi zgłoskami. - Nie możesz się rozchorować w połowie sezonu - mogłeś przysiąc, że w tym momencie przechyliła głowę i przymknęła oczy. - Nie chcę cię zarazić, a mój urodzinowy prezent wręczysz mi przy najbliższej okazji.

Chciałeś się uprzeć, coś jeszcze jej powiedzieć, aby zmieniła zdanie, ale w sumie to ona miała rację. Jeszcze tyle Sylwestrów przed wami, że co mógłby zmienić ten jeden? Mruknęła jeszcze, że pewnie teraz się położy i, że zadzwoni bliżej północy, a ty dodałeś, że bardzo ją kochasz. Przez chwilę wsłuchiwałeś się w odgłos zakończonego połączenia, ale przecież choroba ukochanej nie mogła cię zmusić do pozostania w domu przed telewizorem; będziesz co jakiś czas sprawdzał jak się czuje - tak, właśnie to sobie obiecałeś wybierając numer najlepszego przyjaciela.


***
Po wnętrzu twojego mieszkania rozbrzmiewały największe przeboje dobiegającego końca dwa tysiące siedemnastego roku, wprowadzając cię powoli w sylwestrowy nastrój oraz czekające cię huczne pożegnanie tak udanych dla ciebie 365 dni. Dopinałeś właśnie ostatni guzik jasno różowej koszuli i zmierzyłeś wzrokiem swoje odbicie w lustrze, kiwając z satysfakcją głową ze stanu do jakiego się doprowadziłeś zaledwie 30 minut przed początkiem imprezy. Zatopiłeś długie, smukłe palce w gęstych, ciemnych włosach i przeczesałeś je delikatnie, a następnie nieco podrasowałeś ze znikomą ilością żelu. Zerknąłeś na półkę z kosmetykami i dostrzegłeś podświetlony wyświetlacz oznajmiający próbę nawiązania kontaktu z twoją osobą. Przeciągnąłeś opuszkiem palca po ekranie, na którym widniało zdjęcie najlepszego przyjaciela a zarazem kapitana juniorskiej drużyny i już po chwili usłyszałeś jego jęk niezadowolenia obawiający się słowami:

-Cały misterny plan poszedł w pizdu!

Mimo wszystko parsknąłeś śmiechem na zdanie padające z ust środkowego, przypominając sobie jak za dawnych czasów w Spale dokładnie tak samo skomentował sytuację, kiedy Pawlik przyłapał was na potajemnym opuszczeniu ośrodka sportowego z zamiarem udania się na imprezę w okolicach. Podtrzymując komórkę ramieniem przymknąłeś za sobą drzwi mieszkania, a chwilę później drzwi klatki jednego z radomskich bloków zatrzasnęły się za tobą.

-Suchy, zasmucę cię, gdyż ja mam już plany.-odburknąłeś, gdy próbował ci zasugerować wspólne spędzenie nocy.-Ale pomyśl ile hot 14-tek dałoby się zabić za taką propozycję.-dodałeś ze śmiechem.

-Nie wybaczę ci tego, Forni.-mruknął zawodnik olsztyńskiego klubu.

-Obiecaj mi, że kogoś znajdziesz, okay?! Nie pozwolę by mój przyjaciel siedział sam w Sylwestra!

Gdy usłyszałeś zapewnienie Kochanowskiego zakończyłeś połączenie i przekręciłeś kluczyki w statyce, dołączając do ruchu drogowego. Zwinnie obracałeś kierownicę i po kilku minutach zaparkowałeś pod Dworcem Kolejowym w Radomiu. Wystukiwałeś paznokciami przypadkowy rytm o skórzaną nawierzchnię kierownicy i co róż zerkałeś na spoczywający na twoim lewym nadgarstku czarny zegarek, oczekując pojawienia się pociągu InterCity. Pokręciłeś z politowaniem głową, bowiem w zasięgu twojego wzroku znalazła się blondynka tocząca walkę ze sporych rozmiarów walizką. Momentalnie opuściłeś wnętrze samochodu i pognałeś w jej kierunku. Wyrwałeś bagaż z jej dłoni stanowczym ruchem i spojrzałeś na jej twarz, śmiejąc cię głośno z jej bezradności. Zawadzka uśmiechnęła się nieśmiało w twoim kierunku i stanęła na palcach, skradając z twoich ust przelotny pocałunek. Mruknąłeś zadowolony a zarazem zaskoczony jej posunięciem i wskazałeś jej gestem dłoni widniejący na parkingu srebrny Hyundai. Powędrowała w jego kierunku, a ty podążałeś za nią, rozmyślając nad tym co może znajdować się pod tym długim, czarnym płaszczem. Podziwiałeś ją za włożenie tak cienkich rajstop w tak mroźny wieczór, ale musiałeś przyznać, że efekt jej zgranych nóg dodatkowo wydłużonych przez czarne szpilki był powalający. Nim zauważyłeś a ponownie znajdowałeś się w swoich czterech ścianach, ale tym razem towarzyszyła ci piękna dziennikarka. Ulokowałeś jej walizkę w twojej sypialni i powróciłeś do salonu, przygarniając ją do siebie za biodra. Oparłeś czoło o jej czoło i spojrzałeś jej głęboko w oczy. Wzniosłeś nikle kąciki ust i zsunąłeś z jej ramion płaszcz, który opadł na jasne panele. Omiotłeś wzrokiem jej sylwetkę przyodzianą w sukienkę błękitną wykonaną z połyskującego materiału i stanąłeś za jej plecami, rozchylając wargi, gdy ujrzałeś wycięcie w kształcie litery V, odsłaniające jej skórę.

-Ty pod tym nic nie masz?-poruszyłeś znacząco brwiami.

Blondynka splotła ramiona na klatce piersiowej i przewróciła oczami, po czym zachichotała cicho na widok zadowolenia z tego faktu. Przyciągnąłeś ją blisko siebie i wpiłeś się zachłannie w jej wargi. Nie przygotowana na taki wybuch namiętności z twojej strony jęknęła cicho wprost w twoje gardło, odwzajemniając pieszczotę.

-Fornal, nie.-wypowiedziała stanowczo, odpychając cię, kiedy usadowiłeś ją na oparciu kanapy i domyśliłaś się do czego zmierzasz.-Jest Sylwester, a ja specjalnie dla ciebie pogoniłam swojego chłopaka. Doceń to.

-Doceniam.-mruknąłeś, muskając ustami jej szyję.-Dokończymy później.- rzuciłeś, łapiąc ją za dłoń.

Wybiegłeś z mieszkania, słysząc klakson czekającej już na was taksówki, pociągając za sobą dziewczynę. Nie obeszło się bez nie oberwania kopertówką po głowie, gdyż sprint w trzynastocentymetrowych dla Leny nie był najlepszym rozwiązaniem. Obiecałeś się jej jednak zrekompensować to parkiecie, czym momentalnie ją udobruchałeś. Pewnym krokiem przy boku blondynki przekroczyłeś próg radomskiego klubu, oplatając ją ramieniem w pasie. Zaśmiałeś się wraz z twoją partnerką dzisiejszego wieczoru z krztuszącego się drinkiem Droszyńskiego i pokonałeś dzielący cię od kolegów dystans. Wzniosłeś kąciki ust na wyżyny i gestem dłoni wskazałeś na kobietę widniejącą przy twoim prawym boku.

-Chłopcy, to jest właśnie Lena.-oznajmiłeś z dumą, obejmując ją ramieniem.

Zawadzka bez ani grama stresu podawała wszystkich rękę, starając się zapamiętać imiona wszystkich zawodników. Spostrzegłeś, że zyskała już wśród ich grona jednego adoratora. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową, gdy Filip postawił przed nią szklankę z drinkiem, uśmiechając się zabójczo w jej kierunku. Dziennikarka spojrzała na ciebie rozbawiona, a ty jedynie machnąłeś dłonią, pokazując tym, że szkoda poruszać tematu atakującego. Opadłeś na wolne obok niej miejsce i ułożyłeś ją sobie na udach, posyłając Michałowi siedzącego naprzeciw ciebie lodowate spojrzenie. Bicek wzniósł dłonie w geście obrony i zajął się rozmową z siedzącym obok Huberem. Przesłuchanie 25-latki rozpoczęło się od podstawowych pytań, a z każdą minutą zagłębiało się w coraz to intymniejsze sfery jej życia. Przysłuchiwałeś się zadawanym przez chłopaków pytaniom oraz udzielanym przez dziewczynę odpowiedziom, sunąc nosem wzdłuż jej szyi z przymkniętymi powiekami. Marzyłeś, aby mieć ją jedynie dla siebie, ale siatkarze nie przestawali jej atakować coraz to nowszymi zapytanami. W końcu nie wytrzymałeś. Ściągnąłeś Lenę ze swoich ud i poderwałeś się z miejsca, splatając wasze dłonie ze sobą.

-Koniec tego.-warknąłeś podirytowany.

Pociągnąłeś ją w kierunku parkietu i kiedy odnalazłeś wolny obszar miejsca odetchnąłeś z ulgą. Dziennikarka spragniona szaleństwa i dobrej zabawy zapiszczała uradowana, gdy po wnętrzu budynku rozległ się jej ulubiony kawałek i zmysłowo kołysała biodrami, ocierając się o materiał twoich dżinsów. Uśmiechnąłeś się łobuzersko, kiedy objęła cię za szyję jedną ręką i zjechała na dół, robiąc przykuc na szpilkach. Z każdą minutą poczynała sobie coraz odważniej, pobudzając w tobie coraz to więcej zmysłów. Jej blond włosy opadały jej niesfornie na oczy, a z jej gardła wydobywał się ledwo słyszalny dla ciebie perlisty śmiech, który był skutkiem prezentacji twoich umiejętności tanecznych. Wasz taniec niemalże kipiał seksem. Nie przeszkadzało ci to jednak zbyt. Gorzej było z chłopakami, w których wzroku widniała nutka zazdrości. Wiedziałeś, że chcieliby się znaleźć na twoim miejscu. Nie dziwiłeś im się. Lena świetnie radziła sobie na parkiecie. Mógłbyś rzec, że była nawet zbyt odważna. Po dłużej chwili zapatrzenia na was zostawali karceni przez swoje partnerki, co wywoływało u ciebie rozbawienie. Zdyszany wyczynami z blondynką mogłeś wreszcie uspokoić płytki oddech, kiedy DJ imprezy sylwestrowej zwolnił nieco tempo. Dziennikarka oplotła dłońmi twoją szyję i przylgnęła do ciebie, wtulając twarz w twój bark. Twoje dłonie spoczęły na jej biodrach, a twarz w zagłębieniu jej szyi. Czułeś jak drżała pod wpływem twojej bliskości, od której była przecież tak uzależniona, owiewającego jej szyję ciepłego oddechu należącego do ciebie. Słyszałeś jak zaciągnęła się wonią twoich perfum.

-Mówiłem ci już jak pięknie dziś wyglądasz?-wyszeptałeś do jej ucha.

-Nie. Ani razu.-odparła natychmiast.

-No to teraz mówię.

-Muszę przyznać, że także prezentujesz się dziś kusząco.-zaprezentowała swój śnieżnobiały uśmiech.

Skinąłeś głową w geście podziękowania i wdałeś z nią w dalszą dyskusję, kołysząc się powoli. Dwie minuty przed północą podałeś Zawadzkiej płaszcz i zatrzasnąłeś za wami masywne drzwi klubu. Ze schłodzoną butelką szampana oraz dwoma kieliszkami przystanąłeś za budynkiem i spojrzałeś na nią, uśmiechając się mimowolnie. Poczułeś dziwny impuls. Wyciągnąłeś dłoń i pogładziłeś jej zewnętrzną częścią zaróżowiony na skutek mrozu policzek blondynki. W tym momencie zadarła ona głowę nieco wyżej i wasze spojrzenia spotkały się na jednej linii. Twoje siwo błękitne tęczówki wpatrywały się głęboko w jej czekoladowe tęczówki, chłonąc ich rozkoszną barwę. Czułeś się jak zahipnotyzowany. Nie mogłeś tego przerwać. A może i nie chciałeś? Jednak dziennikarka speszona spuściła głowę i wbiła wzrok w chodnik. Zdezorientowany zmarszczyłeś brwi, ale nie poruszałeś tematu wydarzenia jakie miało miejsce kilka sekund temu. Aby rozluźnić atmosferę odliczałeś na głos sekundy dzielące cię od północy, od pierwszej nocy nowego roku, od rozpoczęcia dwa tysiące osiemnastego roku. 25-latka przyłączyła się do ciebie w połowie, jakby wyrwała się z jakiegoś letargu i zaklaskała w dłonie, gdy z hukiem rozprawiłeś się z szampanem, rozlewając go do kieliszków.

-Szczęśliwego Nowego Roku, Lena oraz wszystkiego najlepszego!-stuknąłeś o jej kieliszek, upijając łyk trunku i wysilając się na najpiękniejszy uśmiech jaki cię było stać.

-Nigdy sobie nie wyobrażałam, że będę taka szczęśliwa.-błogi uśmiech rozświetlił jej twarz.

>>sukienka Leny<< (ta niebieska na 1 zdjęciu)
~*~
R: Znowu spóźniona, zupełnie inaczej niż mój bohater. Szkoła, internet - złośliwość rzeczy martwych jak mawiają, ale jestem. Chwała Kaśce, że daje ze mną radę! + u nich się jeszcze sporo podzieje, i'm promise

K: Obiecanki cacanki a głupiemu radość ( Wy nie jesteście głupie). Na szczęście obietnica dotrzymana i jest rozdział , choć troszkę spóźniony 😂 Jestem dumna,że choć tu nie zawiodłam, bo trening zawalilam po całej linii, także dobrze jest odreagować tutaj 😋 Jak retreat obiecuje to ja także to robię i zapewniam, że szykują się emocje jak na meczu reprezentacji 😀 Całuje i zapraszam też do Tytusa u mnie 😘

sobota, 17 lutego 2018

Rozdział trzeci

Opuszczona na łóżko przez silne ramiona bruneta poczułaś pod swoim drobnym ciałem miękki materac. Chwilę później ugiął się pod ciężarem wagi siatkarza. Jego nagie udo stykało się z twoim, przewodząc pomiędzy wami przyjemne ciepło. Nie wytrzymałaś długo w bezczynności. Dałaś się skusić pokusie. Usiadłaś okrakiem na jego wyrzeźbionym brzuchu i uśmiechnęłaś się kusząco, kokieteryjnie mrugając długimi, ciemnymi rzęsami. Fornal zaśmiał się cicho i zmierzył cię intensywnym wzrokiem siwych, błękitnych tęczówek. Dreszcze momentalnie zaatakowały  odcinek twojego kręgosłupa. Pochyliłaś się nad jego przystojną twarzą i łaskotałaś ciepłym oddechem jego policzki. Delikatnie sunęłaś po nich opuszkami palców, aby po chwili wpleść palce w jego gęste włosy i sprawić, że wasze usta połączyły się ze sobą. Przyjmujący wydał z siebie pomruk zadowolenia, kiedy z każdą chwilą coraz mocniej napierałaś na jego aksamitne wargi, utrudniając mu tym samym dopływ tlenu. Jego dłonie wędrowały po twoim nagim ciele, podążając ku górze. Gdy zabrakło ci powietrza oderwałaś się od siatkarza i zaczęłaś pocałunkami naznaczać szlak  na zarysach mięśni znajdujących się na jego torsie. Obserwowałaś z nikle uniesionymi kącikami ust jego przymknięte, lekko drgające powieki oraz usta wykrzywiające się w delikatny uśmiech. Pozostawiłaś mokre ślady także na jego barkach oraz ramionach a później zabrałaś się do tworzenia arcydzieła na jego szyi w postaci kilku malinek. Momentalnie wzniósł powieki kołu górze i spojrzał na ciebie z uniesionymi brwiami, ale po chwili przyciągnął cię do siebie za łokcie i wpił się żarłocznie w twoje wargi.
       - Czy Ty się kiedykolwiek męczysz?- wychrypiał, chwytając w zęby ramiączko od twojego stanika i strącając je z ramienia.
Zadarłaś głowę i spojrzałaś na niego roześmiana, obserwując rozbawienie malujące się na jego twarzy.
         -To Ty powinieneś tutaj błyszczeć kondycją, Fornal.- odparłaś, przegryzając płatek dolnej wargi.
     -Znowu to robisz.-jęknął oskatrżycielsko.-Tie break trwający dwie i pół godziny to nic przy wariacjach z tobą w sypialni.-wniósł kąciki ust na wyżyny, ukazując swoje śnieżnobiałe perełki.
Po wnętrzu pomieszczenia rozniósł się twój głośny chichot wywołany jego słowami. Poczułaś jak twój żołądek wykonuje salto. Uwielbiałaś, kiedy to robił. Ubóstwiałaś momenty, kiedy się uśmiechał.To  samo co wcześniej uczynił z drugą szelką od biustonosza i powędrował dłońmi do jego zapięcia. Tym razem szybko się z nim rozprawił. Z każdym razem szło mu coraz lepiej. Koniuszkiem języka pieścił twoje pełne piersi, a z twojego gardła wydobywał się cichy jęk. Gdy poczułaś jego smukłe ręce na biodrach zadrżałaś. Spojrzałaś głęboko w jego oczy i równocześnie z zsunięciem przez niego bielizny z twojego ciała ty także pozbyłaś się jego bokserek. Spoczywającą niedaleko łóżka bluzą przywiązałaś jego ręce do barjerki łóżka i zaczesałaś za ucho niesforny, jasny kosmyk, spuszczając wzrok. Ktoś inny niż on mógłby cię teraz uznać za niewinną, subtelna kobietę. Tomasz jednak wiedział, że w głębi duszy płonie w tobie diabeł. Twoją sypialnie wypełnił twój głośny pisk, kiedy złączyłaś wasze ciała w jedno. Brunet uśmiechnął się szeroko, a ty przymknęłaś powieki czerpiąc z rozkoszy jaka roznosiła się po twoim drobnym ciele. Jego ruchy stawały się coraz  szybsze. Przylgnęłaś do warg 20-latka i wymieniłaś z nim namiętne, żarłoczne pocałunki. Po chwili skryłaś twarz w zagłębieniu jego szyi, wdychając zapach jego intensywnych perfum, a także bawiąc się końcówkami jego ciemnych włosów. Jakimś cudem uspał twoja czujność i uwolnił się z supła związanego na jego nadgarstkach. Przewrócił cię na plecy i tym razem to on zawisł nad tobą, aby po chwili usiąść i przyciągnąć cię na swoje uda. Zawyłaś przeciągle, wbijając zęby w jego ramię, zaskoczona tak nagłym posunięciem z jego strony. Skrzywił się delikatnie pod wpływem bólu, jaki mu zadałaś i dwoma palcami wzniósł twoja brodę ku górze, skradając z twoich ust krótkie, subtelne pocałunki. Już dawno nie przeżyłaś z nim czegoś tak intensywnego. Byłaś wyczerpana, ale nie chciałaś tego kończyć. Podobało ci się takie oblicze Fornala. Podobało ci się to w jaki sposób na ciebie działał. Przejechałaś paznokciami po skórze pleców przyjmującego, urozmaicając je w czerwone smugi.
           -Lena, jesteś niemożliwa.-wysapał do twojego ucha.
           -Tomasz, jesteś cudowny.-szepnęłaś, zahaczając kącikiem ust o płatek jego ucha.
Oparłaś czoło o jego skroń i przymknęłaś powieki, starając się unormować płytki oddech. Wyczerpana opadłaś na białe prześcieradło i zostałaś okryta satynową kołdrą przez twojego kochanka. Chłopak ułożył się obok ciebie i kiedy na moment otworzyłaś oczy wasze spojrzenia się spotkały. Czekoladowe, ciemne i siwo błękitne tęczówki wpatrywały się w siebie nawzajem, powodując ciarki na waszej skórze. Chwilę tę przerwały usta Tomka muskające twój mały nos. Zmarszczyłaś go lekko, co wywołało rozbawienie u siatkarza i śmiech wydobywający się z jego gardła. Wtulił się w twoje ramię, łaskocząc włosami twoją skórę i przymknął powieki, odpływając do krainy Morfeusza.

***
Uśmiechnąłeś się pod nosem widząc rozsypane na poduszce włosy śpiącej jeszcze dziewczyny, która padła prawie od razu, gdy tylko wróciliście od twoich rodziców. Cieszyłeś się, że dzięki kilkudniowej przerwie w pracy mogła zostać z tobą jeszcze kilka dni. Przyglądałeś się jej jak marszczy nosem lekko obsypany piegami i otwiera oczy przyglądając cię twojej twarzy jeszcze gdzieś na granicy jawy i snu.
- Dzień dobry - mrugnąłeś zakładając jej kosmyk włosów za ucho, a ona przeciągnęła się leniwie okrywając się szczelniej kołdrą. Nachyliłeś się nad nią muskając delikatnie jej wargi; smakując je powoli jakbyś chciał zachować ich smak na jak najdłużej. Czułeś jak się uśmiecha odwzajemniając pieszczotę i czułeś jak niebezpiecznie zaczyna przyspieszać twoje serce, gdy zarzuca mi ręce na szyję. Pogłębiłeś pocałunek zatracając się w nim; cały świat na chwilę przestał istnieć jakby wszystko było na swoim miejscu, jakbyś mógł trwać w tym momencie przez całą wieczność aż do końca świata, jakbyś nie umiał robić nic poza całowaniem jej warg, dotykaniem znów rozgrzanego ciała, które drżało pod twoim dotykiem tak rozkosznie.
- Kuba - przeciągnęła ostatnią sylabę opierając swoje czoło o twoje oddychając nieco ociężale. Widziałaś własne ogniki radości odbijające się w jej tęczówkach. Przy niej uśmiech nie był prezentem dla świata, odkąd ją poznałeś śmiałeś się nawet z najgłupszych kawałów Daniela Plińskiego opowiadanych po treningu, aby rozluźnić atmosferę. Rozejrzała się wokół chwytając w drobną dłoń stojący obok łóżka budzik i stwierdzając zaczepnie: - Spóźnisz się na trening jeśli teraz nie wstaniesz
Przewróciłeś oczami skradając jej jeszcze jednego całusa i rzucając szybko, że jeszcze dokończysz to, co zacząłeś. Zgarnąłeś ubrania leżące na podłodze, a ona przewróciła się na drugi bok ponownie zamykając oczy. Zamknąłeś za sobą drzwi spoglądając w lustro na swoje zmarnowane oblicze, które zawdzięczałeś właśnie dziennikarce. Sam nieśmiało dostrzegałeś w sobie jakiś blask, jakby jej wsparcie dawało ci kilku centymetrów, jakbyś teraz mógł skakać wyżej, atakować mocniej i serwować skuteczniej. Czasem zastanawiałeś się czy na pewno to jesteś ty, bo o niektóre zachowania jeszcze kilkanaście miesięcy temu zupełnie byś się nie posądzał. Lena nadała twojemu życiu zupełnie inny wymiar, jakbyś wcześniej żył życiem kogoś innego, jakby czegoś ci brakowało. Poprawiłeś białą koszulkę wrzucając leżące na półce nakolannikI do sportowej torby.
- Nie śpisz? - zapytałeś zdziwiony widząc owiniętą kołdrą blondynkę siedzącą po turecku przy kuchennym stole, a ona pokręciła głową ze smutkiem, jakby sen był najlepszą rzeczą w jej życiu. Podszedłeś do szafki wyciągając z niej jakieś warzywa i obróciłeś się w jej stronę czując na sobie jej znaczący wzrok. - Pomyślałem sobie, że skoro trener odwołał nam wieczorny trening w Sylwestra to może przyjadę do ciebie i będziemy świętować twoje urodziny. - potarłeś niepewny jej reakcji kark dłonią uważnie obserwując narastające zmieszanie dziewczyny, która odchyliła głowę opierając się o ścianę jednocześnie unikając twojego zapewne zbolałego wzroku. - Jeśli nie chcesz to po prostu powiedz, zrozumiem - uśmiechnąłeś się pokrzepiająco próbując ułożyć sobie w głowie kotłujące się myśli i wszystkie inne odruchy, którymi mógłby cię zaskoczyć twój organizm. Nie wyobrażałeś sobie myśli, że mógłbyś ją ograniczać, a przecież chociaż byliście razem to nie musieliście spędzać ze sobą całego wolnego czasu, które i tak w trakcie sezonu mieliście niewiele. Nie patrzyła na ciebie,a  ty nie mogłeś stać tak w miejscu i po prostu się na nią patrzeć. Odwróciłeś się zagryzając policzki od środka i próbowałeś się czymś zająć, przygotować śniadanie, zrobić cokolwiek. Poczułeś jakiś zawód, gdy wstała i wyszła z pomieszczenia, jednak po chwili wróciła zakładając twoją bluzę.
- Naprawdę bym tego chciała - dotknęła twojego ramienia, a z ciebie momentalnie uleciało całe spięcie. Może jeszcze gdzieś świeciła się lampka, że nie będziesz jej do niczego zmuszać, ale jej jedwabisty głos i te słowa sprawiły ci radość odbijając się przez dłuższą chwilę po wnętrzu głowy. - Nie wiem tylko ile czasu dla ciebie znajdę, bo mam trochę do zrobienia do końca roku, ale jeśli przyjedziesz to będą moje najlepsze urodziny w życiu. - mrugnęła wspinając się na palce i całując cię mocno, jakby chciała ci pokazać, że tego właśnie chce, że to tylko i wyłączenie jej wybór, którego nigdy nie będzie żałować, że to sprawi jej niezmierną radość.  Kątem oka zerknąłeś na zegar wskazujący kilka minut przed dziewiątą i pobladłeś. Cmoknąłeś ją szybko jeszcze raz mrucząc do siebie, że jeśli dłużej z tobą zostanie to spóźnianie się na treningi okupione dodatkowymi kółkami na rozgrzewce staną się tradycją ku niezadowoleniu trenera, ale kto by odpuścił chwilę słodkości z taką kobietą, którą z dumą obejmowałeś w talii i całowałeś w czoło przy wszystkich.


***
Zacisnąłeś zęby i poderwałeś ramiona wraz z ciężarkiem ku górze, wypuszczając powietrze ze świstem. Powtórzyłeś ten schemat jeszcze kilkukrotnie i sięgnąłeś po ręcznik spoczywający na niedaleko oddalonej od ciebie ławce. Otarłeś jego miękką, bawełnianą powierzchnią dowód twojego wysiłku, czyli kropelki potu, zdobiące twoje czoło oraz twarz  i westchnąłeś głośno, lustrując wzrokiem tarczę zegarka znajdującego się naprzeciwko stanowiska ćwiczeń Hubera. Odetchnąłeś z ulgą, kiedy Prygiel oznajmił, że ostatnia seria ćwiczeń była finiszem waszej wizyty na siłowni w centrum miasta i zebrałeś swoje rzeczy, opuszczając pomieszczenie kwadrans przed dwudziestą wraz z pozostałymi zawodnikami. Zwilżyłeś usta zimną cieczą, którą wypchany był czerwony bidon od jednego ze sponsorów klubu i zaczepiłeś łokciem pod żebrami blondyna kroczącego obok ciebie, rzucając z cwanym, wymownym uśmiechem :
   - Piwo?
Kamil wyraził swoje spore zadowolenie tym pomysłem głupim uśmiechem rozjaśniającym jego twarz i skinął głową. Przepłukałeś gardło płynem i zarzuciłeś dłonie na szyję podążających przed tobą chłopców, śmiejąc cię cicho pod nosem na ich wymowne przewracanie oczami i pytania skierowane w twoim kierunku typu "Czego Ty Tomeczku chcesz?". Momentalnie przedstawiłeś im swoją kuszącą ofertę i zbiłeś piątkę z kolejnymi siatkarzami, którzy zgłosili swój chętny udział w twoim pomyśle. Nim mijałeś próg szatni na wyimaginowanej liście obecni już byli wszyscy gracze Cerradu Czarnych Radom. Pozbyłeś się śladów intensywnego treningu chłodnym strumieniem wody w zaciszu własnego mieszkania i przeczesując włosy ręcznikiem badałeś wzrokiem zawartość swojej szafy, ostatecznie decydując się na błękitną koszulę oraz jasne spodnie. Po chwili siedziałeś już w taksówce podążającej doskonale ci znajomą drogą i uśmiechnąłeś się nikle, gdy po wnętrzu samochodu rozniosły się pierwsze takty "Przekornego losu", przywołując ci tym samym obrazy z ostatniej juniorskiej imprezy, a przede wszystkim panującą w autokarze iście muzyczną atmosferę. W głębi serca za tym tęskniłeś. Brakowało ci energicznego Masłowskiego, którego wszędzie było pełno, uśmiechającego się od ucha do ucha Kochanowskiego, stonowanego i studzącego innych kiedy było trzeba  i wielu innych. Głęboko darzyłeś jednak nadzieję, że spotkacie się wszyscy razem w seniorskiej reprezentacji. Podarowałeś kierowcy banknot i przeczesałeś palcami włosy, przekraczając próg budynku. Explosion Club stał się miejscem klubowych spotkań niemalże od początku. Jego nowoczesny wystrój z każdą wizytą robił na tobie takie samo wielkie wrażenie jak za pierwszym przekroczeniem wejścia do klubu. Zagłębiłeś się we wnętrzu lokalu i usłyszałeś krzyki oraz gwizdy kolegów. Mimowolnie roześmiałeś się pod nosem i podreptałeś do loży, którą tradycyjnie zajmowaliście z każdą wizytą. Opadłeś na miejsce pomiędzy Bubenem a Kwasowskim i  włączyłeś się do konwersacji z zawodnikami radomskiego klubu. Po jakimś czasie powędrowałeś wraz z Droszyńskim w kierunku baru, pomagając mu ogarnąć zamówienie. Chwilę później moczyłeś wargi w chmielowym trunku i przysłuchiwałeś się rozmowie co chwila parskając śmiechem czy dopowiadając coś od siebie. 
   - Tytus a ty dalej samotny?-uniósł pytająco brwi Żaliński.
Przełknąłeś łyk napoju alkoholowego i spojrzałeś uważnie na kapitana drużyny. W twojej głowie zasiał się mętlik. Wiedziałeś, że kiedyś to pytanie padnie z ust jednego z nich. Zaproponowałeś to wyjście głównie dlatego by opowiedzieć im o Lenie, ale teraz oblały cię wodospad wątpliwości czy to aby na pewno dobre posunięcie. Relacje łączące cię z Zawadzką miały pozostać słodką tajemnicą i nie przekraczać terenu waszych sypialni, aczkolwiek wiedziałeś, że możesz im zaufać.
   - Drogi Wojciechu, otóż nie. - odparłeś z promiennym uśmiechem.-
Tomasz Fornal ma dziewczynę! Świat już nigdy nie będzie taki sam!  Wyleje dziś wodospad łez i potnę się mydłem! Moje marzenia o związku z nim runęły!-wcielił się w rolę zrozpaczonego Wojtek.
- Ty już lepiej nie pij, kolego.- zaśmiał się 19-letni środkowy.
Z powodu padających z ust przyjmującego słów z twojego gardła wydobył się głośny śmiech, a w twoje ślady po chwili poszli także pozostali mężczyźni spoczywający przy czerwonej loży. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową i zerknąłeś na wyświetlacz telefonu. Twoje kąciki ust momentalnie zastygły na dłuższą chwilę na wyżynach, gdy odczytałeś trzy słowa, które sprawiły, że ten wieczór stał się jeszcze lepszy. Przyłapałeś się na ich kilkukrotnym wyszeptaniu i wystukałeś pośpiesznie odpowiedź do dziennikarki.
-A któż to za tobą tak tęskni?-zerknął ci przez ramie Buben, szczerząc się głupio.
-Moja ślicznotka.-mruknąłeś, chwytając w dłoń kufel piwa i upijając z niego niewielki łyk.
Po mimo rozpaczliwych błagań byłeś stanowczy i odmówiłeś pokazania zdjęcia dziewczyny, obiecując, że już niebawem będą ją mogli ujrzeć na żywo. Rozmarzony z głową ułożoną na dłoni starałeś się przybliżyć sylwetkę dziewczyny za pomocą opowieści. Uśmiechałeś się błogo i niewinnie, wyobrażając ją sobie i niczym natchniony poeta rozwodziłeś się nad jej najmniejszym detalem. Mówiłeś o jej czekoladowych tęczówkach iskrzących wesoło podczas spędzonej wspólnie nocy, w któreś z waszych sypialni i spoglądających na ciebie z pożądaniem, pragnieniem. Poczułeś przyjemną falę ciepła, gdy wspomniałeś także o jej krwistoczerwonych wargach, szczególnie przypominając sobie o tym jak często zagryzała ich dolny płat, patrząc na ciebie wyczekująco z pod wachlarzu ciemnych rzęs.  Niemalże piszczałeś zachwycając się jej zgrabnymi pośladkami czy nogami. Nie mogłeś nie wspomnieć także o krótkich blond włosach, które dodawały jej seksapilu. Chłopcy kiwali głowami z podziwem i kiedy skończyłeś stuknęli kuflami, ogłaszając toast:
-Za tajemniczą piękność Fornala.
Zachichotałeś i także do nich dołączyłeś. Wyłowiłeś telefon z kieszeni dżinsów i po odblokowaniu wyświetlacza zerknąłeś na jej zdjęcie. Zawahałeś się nad ułożeniem opuszka palca na zielonej słuchawce i westchnąłeś. Chciałeś zaproponować jej wspólne spędzenie ostatniego dnia roku dwa tysiące siedemnaście, ale nie chciałeś się jej narzucać. Obawiałeś się zapytania jej, ale cholernie cię to męczyło i irytowało.


K: Cześć! Tym razem nie kazałyśmy Wam tyle na siebie czekać ^^  Ostrzegam, że już niedługo zacznie się dziać także liczę na tak liczną Waszą obecność jak ilość butów Fornala zakupioną podczas tego sezonu ( nie zapominam także o jego licznej kolekcji ochraniaczy XD) Całuję ;*

R: Tym razem poszlo nam prawie ekspresowo. Nie wiem czy ilość komentarzy może przebic ilosc butow Tomka, ale zawsze można spróbować. Tymczasem na nastepne rozdzialy przygotowałaśmy no bombę (!) Badzcie, zobaczcie - tymczasem ja dalej oszczedzam baterię w drodze na mecz Cuprum - Skra. Buziaki!

poniedziałek, 12 lutego 2018

Rozdział drugi

 




Przełykasz głośno ślinę posyłając drobnej blondynce stojącej u twojego boku pokrzepiający uśmiech. Zawsze zastanawiały cię opowiadania kolegów o pierwszych wizytach u rodzin ukochanych, całym tym stresie i innych takich. Teraz jednak byłeś świadkiem jak najpewniejsza siebie osobą jaką znałeś, a jednocześnie najpiękniejsza z nich wyglądała jakby zaraz miała uciec z klatki giżyckiego bloku i zakopać się w poduszkach jej własnego mieszkania. Poczułeś jak mocniej ściska twoją dłoń i jak cała drży, gdy nacisnąłeś guzik, a dźwięk dzwonka rozległ się wokół was. Kątem oka zerknąłeś na jej czerwoną sukienkę, która wystawała spod ciemnego, zimowego płaszcza, w którym śmiało mogłaby zagrać główną rolę w jednym z tych filmów, które przez lata oglądaliście z rodzicami podczas świąt. Mimo, że najchętniej zdjąłbyś z niej te ubrania jeszcze zanim zamknąłeś drzwi swojego mieszkania wiedziałeś, że poznanie twoich rodziców to dla niej wielkie przeżycie. Nie planowałeś tego, nie byliście ze sobą zbyt długo i chociaż przez najbliższe lata chciałeś się nią nacieszyć i nie miałeś zamiaru klękać przed nią na jedno kolano to jej wizyta na grudniowej kolacji wydawała się czymś bardziej istotnym niż zwykle. Wprowadzałeś ją w swój świat, miałeś zamiar pokazać jej całego siebie, a najłatwiej było cię poznać między najbliższymi.
- Jak dobrze, że już jesteście! - usłyszałeś ciepły głos matki, która od razu zamknęła cię w swoim szczelnym uścisku marudząc, że coraz rzadziej ją odwiedzasz. Uśmiechnąłeś się przepraszająco pozbywając się kurtki i pomagając zrobić to samo swojej towarzyszcze, którą od dłuższej chwili twoja rodzicielka przeszywała zaciekawionym spojrzeniem.
- Mamo, to jest Lena - wskazałeś obejmując blondynkę w talii, aby pomóc jej w zaaklimatyzowaniu się w obecnej sytuacji, chciałeś,aby poczuła to całe wsparcie jakim ją obdarzałeś. - Lena, to jest właśnie moja mama.
Kobiety uśmiechnęły się do siebie, jednak widziałeś w oczach mamy jakąś nutę rezerwy, jakby nie do końca zgadzała się z obecnością twojej ukochanej na rodzinnych świętach. Wpadłeś na ten pomysł zaledwie kilkanaście dni temu, gdy przypadkiem Lena wspomniała, że jej rodzice w tym roku lecą do jej starszej siostry do Irlandii i ona sama chętnie by z nimi poleciała, ale miała mnóstwo pracy do zrobienia jeszcze przed końcem roku. Przytuliłeś dziennikarkę jeszcze mocniej do siebie i skierowałeś ją w kierunku salonu gdzie przed telewizorem siedział już twój ojciec z resztą rodziny.
Zaśmiałeś się pod nosem widząc jak Lena raz  po raz wybucha śmiechem na rzuconą przez kogoś uwagę i byłeś szczęśliwy, że mimo początkowego strachu poczuła w tym miejscu chociaż namiastkę własnego domu. Zostawiłeś ją w dobrych rękach wszystkich wujków, ciotek, a sam udałeś do kuchnii, gdzie wraz z babcią twoja mama doglądała jeszcze niegotowych potraw, których smak otumaniał zmysły, a zapach roznosił się po wszystkich pokojach. Zawsze, gdy wracałeś na Boże Narodzenie ze Spały najbardziej czekałeś na moment krótko przed Wigilią, aby zjeść kilka świeżo ugotowanych pierogów czy dostać w tajemnicy przed resztą rodziny kawałek babcinego makowca. Oparłeś się o ramę drzwi patrząc na najstarszą osobę w rodzinie, która z każdym rokiem wydawała się coraz bardziej pochłonięta przygotowaniani do tej najuroczystszej kolacji w roku, gdy cała rodzina zbiera się przy jednym stole, a wszystkie podziały, sprzeczki i niesnaski przestają się liczyć. Jednoczyliście się przełamując opłatkiem i śpiewając kolędy, a ty bardzo chciałeś, aby do tej jedności dołączyła jedna z ważniejszych kobiet w twoim życiu - Lena.
- Spóźniłeś się na ciasto, Kubusiu - starsza kobieta zerknęła na ciebie z zawadiackim błyskiem w oku dodając do barszczu ostatnie przyprawy, a ty roześmiałeś się szczerze. - Z wiekiem zmieniają się priorytety, prawda wnusiu?
Spojrzałeś krótko na mamę, która zdawała się nie słyszeć tej rozmowy, a babcia wydawała się świetnie nią bawić. Wzruszyłeś ramionami na myśl o rozgrzanej skórze siedzącej za ścianą blondynki, drżącej pod twoim dotykiem i mimowolnie się uśmiechnąłeś.
- Miłość do twojego ciasta nigdy się nie zmieni - rzuciłeś poprawiając błękitną koszulę, którą prasowałeś tak długo, że prawie się spóźniliście. Twoja rozmówczyni zdjęła kolorowy fartuch i podeszła do ciebie z troską wymalowaną na twarzy. Strzepnęła niewidzialny kurz z twojego ubrania i pokiwała dłonią, abyś się do niego schylił, bo nie jest już tego wzrostu co kiedyś. Powiedziała ci do ucha kilka słów, a potem odeszła w jeszcze lepszym nastroju pozostawiając w kuchni tylko waszą dwójkę.
- Co babcia ci mówiła? - zagadnęła po chwili matka wycierając dłonie w kuchenną ściereczkę. Przeczesałeś palcami włosy zerkając w stronę salonu i podszedłeś do znajdującego się na drugiej stronie kuchni okna. Zerknąłeś przez nie na osiedle opruszone kilkucentymetrową warstwą śniegu i przypomniały ci się czasy, gdy sam czekałeś na pierwsze oznaki zimy, aby wybiec przed dom i rzucać się z kolegami śnieżkami.
- Przypomniała mi, że chciałaby dożyć wnuków - uśmiechnąłeś się szelmowsko, na co kobieta przewróciła oczami. - Mamo, coś nie tak? Wydajesz się jakaś inna.

- Kuba - obróciła się przez ramię zakręcając wodę w kranie. - Obiecaj mi, że ona nie złamie ci serca. - rozczuliłeś się i podszedłeś do rodzicielki przytulając ją do siebie mocno i mówiąc, że jedynej rzeczy jakiej jesteś pewien to uczucia między tobą a dziewczyną. Uspokoiła się po chwili, a gdy usłyszeliście głos ojca to w dużo lepszych nastrojach wróciliście do reszty rodziny. Podczas życzeń składanych przez najstarszą z zebranych, prośbie o zdrowie i szczęście spojrzałeś na stojącą obok twojego chrzestnego blondynkę i mrugnąłeś do niego, a ona odpowiedziała niewinnym uśmiechem. Tak, byłeś pewny, że to właśnie kobieta, z którą chcesz spędzić resztę życia i sądziłeś, że masz szczęście, że możesz mieć przy sobie wszystkie ważne dla ciebie kobiety w jednym miejscu;  te święta były tymi wyjątkowymi.

***

     Okręcasz na smukłym palcu czarne kluczyki od srebrnego Hyundaia  i zerkasz na spoczywający na Twoim prawym nadgarstku zegarek. Wzdychasz głośno,  odkrywając fakt, że czekasz na Zawadzką już ponad godzinę. Wzdrygasz się lekko, kiedy do Twoich uszu dociera trzask zamykanych drzwi wejściowych. Opierasz się nonszalancko o kremową ścianę korytarza w bloku, wpatrując tempo przed siebie. Kąciki Twoich ust momentalnie osiągają szczyt, kiedy na horyzoncie pojawia się drobna sylwetka blondynki. Nie pozwalasz jej nawet przekręcić klucza w zamku. Twoja niecierpliwość sięga zenitu. Podrywasz się z miejsca i chwytasz ją za uda, unosząc delikatnie. Przywierasz do niej, przygważdżając ją tym samym do nawierzchni dębowych drzwi i wpijasz się zachłannie w jej wargi. Dziennikarka poddaje się Twojej pieszczocie i wplata palce w Twoje gęste, ciemne włosy. Wydajesz z siebie pomruk zadowolenia i toczysz walkę o dominację, której ona nigdy łatwo nie odpuszcza. Sunie dłońmi po skórze Twojej szyi, wywołując tym gestem gęsią skórkę na Twojej skórze. Nie masz pojęcia czemu ta kobieta tak na Ciebie działa, aczkolwiek jednego jesteś pewien, robi z Tobą cuda.  Po dłuższej chwili odrywa się od Ciebie i każe się opuścić na podłoże. Posłusznie wykonujesz jej polecenie, gdyż masz apetyt na zdecydowanie więcej tej nocy, a doskonale wiesz, że otrzymasz to wraz z przekroczeniem progu jej mieszkania. Zagłębiasz się we wnętrzu kawalerki tuż za jej sylwetką, podziwiając z cwanym uśmiechem na ustach jej kołyszące się seksownie biodra wciśnięte w obcisły materiał białych rurek. Już masz zamiar po raz kolejny się do niej zbliżyć, kiedy jej zachowanie burzy cały Twój plan.

            - Daj mi chwilkę. Muszę się troszkę odświeżyć i zaraz do Ciebie wracam.- uśmiecha się łagodnie w Twoją stronę.

 Kiedy rusza w kierunku łazienki,  oplatasz jej nadgarstki smukłymi palcami i przyciągasz zdecydowanym, silnym ruchem do siebie
.
             -Po co czekać?-chichoczesz pod nosem, po czym przechodzisz do realizacji swoich zachcianek.

Napierasz na jej wargi, a Twój język brutalnie wtarga do wnętrza jej ust. Zdziwiona tak nagłym wybuchem namiętności z Twojej strony jęka, a Ty po raz kolejny tego wieczoru unosisz ją tym razem, układając dłonie na jej biodrach. 25-latka oplata Twój pas swoimi nogami i pozwala Ci się kierować w stronę obranego wcześniej przez nią pomieszczenia. Za pomocą łokcia otwierasz drzwi od łazienki  i słyszysz cichy śmiech wydobywający się z gardła blondynki. Mimowolnie uśmiechasz się podczas pocałunku  i przygniatasz ją do płytek znajdujących się na ścianie. Syka cicho, kiedy odczuwa ich chłód przebijający przez materiał ubrania  i  przenosi dłonie na Twoją klatkę piersiową. Chwyta za suwak Twojej czarnej bluzy i ciągnie go ku dołowi. Parskasz głośnym śmiechem, kiedy rejestrujesz malujące się na jej twarzy zdziwienie, gdy zamiast koszulki pod spodem dostrzega zarysy Twoich mięśni.

               -Teraz to mnie zaskoczyłeś.-komentuje zaskoczona.-Aczkolwiek nie twierdzę, że mi się to nie podoba.-dodaje, przegryzając zębami płatek dolnej wargi.

Znowu to robi. Robi to specjalnie, by pobudzić w Tobie jeszcze większe pożądanie, choć jego stężenie w Twojej krwi zdecydowanie przekracza normę. Sięgasz do guzików jej koszuli i spoglądasz na nią z łobuzerskim uśmiechem. Drżysz, kiedy opuszkiem palca muska skórę Twojego torsu, zahaczając  o gumkę od wystających bokserek. Spoglądasz głęboko w jej czekoladowe tęczówki iskrzące niczym błyskawica i draskasz jej usta delikatnie. Rozpinasz zatrzaski jej moro koszuli i zsuwasz ją z jej ramion, obsypując je pocałunkami. Pozostawiasz mokre ślady na jej unoszących się i opadających piersiach, a później drażnisz koniuszkiem języka jej pępek. Czujesz jak się napina i jęczy cicho. Do górnej części waszej garderoby dołącza po dłuższej chwili ta dolna i takim oto sposobem wnosisz właścicielkę mieszkania do kabiny prysznicowej  w samej bieliźnie. Zdecydowanym ruchem popychasz ją na zimne płytki i suniesz nosem od obszaru jej ucha, przez linię żuchwy, aż po obojczyk. Doskonale zdajesz sobie sprawę jak na takie gesty z Twojej strony reaguje jej ciało. Wbijasz zęby w skórę jej szyi, ale tym razem nie szalejesz z ilością sinych śladów na jej karku. Pozbywasz się jej błękitnego koronkowego stanika i pieścisz jej biust przez dłuższą chwilę, aby po chwili pozwolić dziewczynie na zsunięcie z Twoich bioder bokserek. Ty także nie pozostajesz jej dłużny i jej dolna część bielizny ląduje na ziemi tuż po Twojej. Oplata nogami Twój pas, a ręce zarzuca na Twoją szyję. Wodzisz opuszkami palców po jej aksamitnej skórze ud, a na jej miękkich wargach wyciskasz kolejne żarłoczne i namiętne pocałunki. Wolną dłonią uwalniasz ciepły strumień wody, który spływa po waszych ciałach i łączysz wasze ciała w jedność. Z gardła Leny wydobywa się przeciągły jęk, a Ty tłumisz go kolejnym, gorącym pocałunkiem. Czujesz jej paznokcie wbijające się w Twoje plecy. Sykasz lekko, dając jej tym do zrozumienia, że sprawia Ci tym ból. Po dłuższej chwili zwiedza dłońmi Twoje ciało, rozpoczynając od barków, przechodząc na klatkę piersiową i kończąc na umięśnionej partii brzucha. Nie kryjesz swojego zadowolenia, uśmiechając się pod nosem. Jej ciało wygina się pod Twoimi ruchami, a z gardła nadal wydobywają się jęki rozkoszy. Zagłębia palce w Twoich ciemnych, gęstych włosach i przysuwa się jeszcze minimalnie bliżej. Wyczerpany po dłuższym czasie odrywasz się od blondynki i mierzysz ją intensywnym, przenikliwym wzrokiem. Przeczesujesz palcami włosy i posyłasz jej szeroki uśmiech.

         -Jesteś niesamowita.-szepczesz wprost do jej ucha, nadgryzając delikatnie jego płatek.

***

  K: Hello kobitki 😚 Nareszcie do Was wracamy i prosimy o przebaczenie tej ponad miesięcznej nieobecności 😘 Jak widzicie zarówno Tytus jak i Kochan mają się dobrze, ale nie lepiej niż na plusligowych parkietach 😍 Mam nadzieję, że ta dwójka doczeka się powołania do kadry nowego selekcjonera 💖 Całuje i do zobaczenia w weekend 😘

R: Ta przerwa trochę z mojej winy, ale już jesteśmy. Trochę myślami jeszcze w starym roku razem z chłopakami, ale mamy nadzieję,że Wam się podoba. Do napisania!