Strony

środa, 28 lutego 2018

Rozdział czwarty

Uśmiechnąłeś się pod nosem poprawiając kaptur czerwonej bluzy, tak bardzo popularnej w ostatnich miesiącach na portalach społecznościowych i przeczesałeś palcami nieco za długie włosy. Czułeś mrowienie wewnątrz ciała, ponieważ wszystko szło zgodnie z planem, który wymyśliłeś kilkanaście dni wcześniej, podczas bezchmurnej nocy, gdy wpatrywałeś się w niebo obserwując gwiazdy. Popatrzyłeś na zegarek mrucząc pod nosem kilka niewiele znaczących słów, które miały cię uspokoić, abyś nie zaczął panikować. Dzisiaj nie było czasu na kilkuminutowe spóźnienia, przerwy, aby nawet odpisać na życzenia z okazji zbliżającego się końca roku. Trzymałeś kciuki i marzyłeś o tym, aby zdążyć zaparkować pod blokiem uroczej blondynki na tym strzeżonym osiedlu, gdzie pracował ochroniarz wyższy nawet od ciebie, przed korkami, które ogarną stolicę kraju przed wielką imprezą - Sylwestrem. Wszyscy będą chcieli być na czas, spotkać przyjaciół, wymyślić noworoczne postanowienia, kobiety będą pragnęły błyszczeć na klubowych parkietach, łowić spojrzenia mężczyzn i bawić się do białego rana. Szampan i inne alkohole będą się lały na potęgę, a portfele będą coraz cieńsze. Usłyszałeś dzwonek do drzwi i otworzyłeś je wpuszczając do mieszkania zziębniętą brunetkę, która miałeś ochotę podnieść i okręcić w podzięce wokół własnej osi. Spojrzała na ciebie rozbawiona i podała ci małe czerwone pudełeczko, które miało sprawić, że twoja dziewczyna zapamięta te urodziny do końca życia.
- Jak zobaczyłam to pudełeczko to serio pomyślałam, że chcesz się jej oświadczyć - zaśmiała się zdejmując kolorową czapkę i unosząc brwi. Przewróciłeś oczami wkładając pudełko do kieszeni.
- Może to nie najgorszy pomysł? - udawałeś zamyślonego, jakbyś naprawdę się nad tym zastanawiał obserwując jak na twarzy twojej przyjaciółki maluje się szok i niedowierzanie. - W końcu jestem pewien, że Lena to ta właściwa osoba. - wzruszyłeś ramionami, a twoja rozmówczyni pobladła, zniknęły nawet jej zaróżowione od mrozu panującego za oknem, policzki.
- Powiedz, że żartujesz - jęknęła przeciągle opierając się plecami o drzwi wejściowe, a ty uśmiechnąłeś się przekornie, aby jeszcze chwilę pooglądać jej zaskoczenie. Byłeś pewny swoich uczuć do dziennikarki i naprawdę już kilkukrotnie myślałeś, zresztą również rozmawialiście o wspólnej przyszłości, jednak jeszcze nie teraz, za kilka lat z radością włożyć na jej palec złotą obrączką, ale jeszcze nie teraz. - Kuba! - warknęła sprowadzając cię ponownie do olsztyńskiego mieszkania, które zajmowałeś od kilku miesięcy.
Mrugnąłeś w jej stronę obracając w palcach telefon komórkowy i kiwnąłeś głową na znak, że to całe przedstawienie dobiegło końca i byłeś niemal pewnien, że szmer, który usłyszałeś był spadającym z jej serca kamieniem. Dominika znała cię od prawie dekady i wiesz, że to zachowanie było motywowane jedynie troską o twoją osobę dlatego mogłeś sobie pozwolić na drobne naigrywanie się z niej. Trzepnęła cię oburzona w ramię i wydęła wargi mrucząc kilka niecenzuralnych słów pod twoim adresem. Zaproponowałeś, aby zdjęła obszerny płaszcz i wypiła z tobą herbatę zanim wsiądziesz w samochód, ale wymigała się zobowiązaniami towarzyskimi i po kilkudziesiędziu minutach znowu siedziałeś sam w mieszkaniu wrzucając najpotrzebniejsze rzeczy do czarnej walizki.
Gdy torby stały już zapakowane przy drzwiach miałeś krótką chwilę na odpoczynek, który łączył się z chęcią ponownego usłyszenia słodkiego, pewnie znużonego pracą nad wywiadami głosu dzisiejszej solenizantki. Poczułeś jak ciepło rozlewa się po twoim ciele, gdy wybierałeś jej numer i przykładałeś telefon do ucha. Wystarczyła chwila i usłyszałeś kaszlnięcie, a następnie zachrypnięty, damski głos:
- Kubuś - potrzebowałeś chwili, aby rozpoznać osobę po drugiej stronie i gdyby nie napis Lenka na ekranie telefonu zapewne do końca rozmowy nie byłbyś pewien z kim rozmawiasz. - Coś się stało?
- Chciałem zapytać jak tam się bawisz w pracy w dniu urodzin - zmarszczyłęś brwi nie wiedząc jak się zachować. Założyłeś wolną dłoń na kark i wpatrywałeś się w przeciwległą ścianę wyobrażając sobie blondynkę siedzącą na dwuosobowym łóżku owiniętą kilkoma kocami, aby pozbyć się nawiedzających ją dreszczy. - Ale z tego co słyszę dopadła cię choroba, księżniczko - uśmiechnąłeś się pokrzepiająco, choć przecież ona nie mogła tego zobaczyć.
- Poleżę, pooglądam imprezy sylwestrowe wszystkich stacji i jutro wstanę jak nowonarodzona - próbowała się zaśmiać, ale spowodowało to tylko kolejny napad duszącego kaszlu.
- Miałem zrobić ci urodzinową niespodziankę, ale w takiej sytuacji zostań w domu, a ja przyjadę jak najszybciej mi się uda - westchnąłeś przeciągle, ale przecież będziesz miał jeszcze wiele okazji, aby ją zaskakiwać; czy w tej chwili postawiłeś to sobie za punkt honoru?
- Kochanie - powiedziała słabo, a ty momentalnie skupiłeś na jej głosie całą swoją uwagę, jakby każde jej słowo miało być zapisane złotymi zgłoskami. - Nie możesz się rozchorować w połowie sezonu - mogłeś przysiąc, że w tym momencie przechyliła głowę i przymknęła oczy. - Nie chcę cię zarazić, a mój urodzinowy prezent wręczysz mi przy najbliższej okazji.

Chciałeś się uprzeć, coś jeszcze jej powiedzieć, aby zmieniła zdanie, ale w sumie to ona miała rację. Jeszcze tyle Sylwestrów przed wami, że co mógłby zmienić ten jeden? Mruknęła jeszcze, że pewnie teraz się położy i, że zadzwoni bliżej północy, a ty dodałeś, że bardzo ją kochasz. Przez chwilę wsłuchiwałeś się w odgłos zakończonego połączenia, ale przecież choroba ukochanej nie mogła cię zmusić do pozostania w domu przed telewizorem; będziesz co jakiś czas sprawdzał jak się czuje - tak, właśnie to sobie obiecałeś wybierając numer najlepszego przyjaciela.


***
Po wnętrzu twojego mieszkania rozbrzmiewały największe przeboje dobiegającego końca dwa tysiące siedemnastego roku, wprowadzając cię powoli w sylwestrowy nastrój oraz czekające cię huczne pożegnanie tak udanych dla ciebie 365 dni. Dopinałeś właśnie ostatni guzik jasno różowej koszuli i zmierzyłeś wzrokiem swoje odbicie w lustrze, kiwając z satysfakcją głową ze stanu do jakiego się doprowadziłeś zaledwie 30 minut przed początkiem imprezy. Zatopiłeś długie, smukłe palce w gęstych, ciemnych włosach i przeczesałeś je delikatnie, a następnie nieco podrasowałeś ze znikomą ilością żelu. Zerknąłeś na półkę z kosmetykami i dostrzegłeś podświetlony wyświetlacz oznajmiający próbę nawiązania kontaktu z twoją osobą. Przeciągnąłeś opuszkiem palca po ekranie, na którym widniało zdjęcie najlepszego przyjaciela a zarazem kapitana juniorskiej drużyny i już po chwili usłyszałeś jego jęk niezadowolenia obawiający się słowami:

-Cały misterny plan poszedł w pizdu!

Mimo wszystko parsknąłeś śmiechem na zdanie padające z ust środkowego, przypominając sobie jak za dawnych czasów w Spale dokładnie tak samo skomentował sytuację, kiedy Pawlik przyłapał was na potajemnym opuszczeniu ośrodka sportowego z zamiarem udania się na imprezę w okolicach. Podtrzymując komórkę ramieniem przymknąłeś za sobą drzwi mieszkania, a chwilę później drzwi klatki jednego z radomskich bloków zatrzasnęły się za tobą.

-Suchy, zasmucę cię, gdyż ja mam już plany.-odburknąłeś, gdy próbował ci zasugerować wspólne spędzenie nocy.-Ale pomyśl ile hot 14-tek dałoby się zabić za taką propozycję.-dodałeś ze śmiechem.

-Nie wybaczę ci tego, Forni.-mruknął zawodnik olsztyńskiego klubu.

-Obiecaj mi, że kogoś znajdziesz, okay?! Nie pozwolę by mój przyjaciel siedział sam w Sylwestra!

Gdy usłyszałeś zapewnienie Kochanowskiego zakończyłeś połączenie i przekręciłeś kluczyki w statyce, dołączając do ruchu drogowego. Zwinnie obracałeś kierownicę i po kilku minutach zaparkowałeś pod Dworcem Kolejowym w Radomiu. Wystukiwałeś paznokciami przypadkowy rytm o skórzaną nawierzchnię kierownicy i co róż zerkałeś na spoczywający na twoim lewym nadgarstku czarny zegarek, oczekując pojawienia się pociągu InterCity. Pokręciłeś z politowaniem głową, bowiem w zasięgu twojego wzroku znalazła się blondynka tocząca walkę ze sporych rozmiarów walizką. Momentalnie opuściłeś wnętrze samochodu i pognałeś w jej kierunku. Wyrwałeś bagaż z jej dłoni stanowczym ruchem i spojrzałeś na jej twarz, śmiejąc cię głośno z jej bezradności. Zawadzka uśmiechnęła się nieśmiało w twoim kierunku i stanęła na palcach, skradając z twoich ust przelotny pocałunek. Mruknąłeś zadowolony a zarazem zaskoczony jej posunięciem i wskazałeś jej gestem dłoni widniejący na parkingu srebrny Hyundai. Powędrowała w jego kierunku, a ty podążałeś za nią, rozmyślając nad tym co może znajdować się pod tym długim, czarnym płaszczem. Podziwiałeś ją za włożenie tak cienkich rajstop w tak mroźny wieczór, ale musiałeś przyznać, że efekt jej zgranych nóg dodatkowo wydłużonych przez czarne szpilki był powalający. Nim zauważyłeś a ponownie znajdowałeś się w swoich czterech ścianach, ale tym razem towarzyszyła ci piękna dziennikarka. Ulokowałeś jej walizkę w twojej sypialni i powróciłeś do salonu, przygarniając ją do siebie za biodra. Oparłeś czoło o jej czoło i spojrzałeś jej głęboko w oczy. Wzniosłeś nikle kąciki ust i zsunąłeś z jej ramion płaszcz, który opadł na jasne panele. Omiotłeś wzrokiem jej sylwetkę przyodzianą w sukienkę błękitną wykonaną z połyskującego materiału i stanąłeś za jej plecami, rozchylając wargi, gdy ujrzałeś wycięcie w kształcie litery V, odsłaniające jej skórę.

-Ty pod tym nic nie masz?-poruszyłeś znacząco brwiami.

Blondynka splotła ramiona na klatce piersiowej i przewróciła oczami, po czym zachichotała cicho na widok zadowolenia z tego faktu. Przyciągnąłeś ją blisko siebie i wpiłeś się zachłannie w jej wargi. Nie przygotowana na taki wybuch namiętności z twojej strony jęknęła cicho wprost w twoje gardło, odwzajemniając pieszczotę.

-Fornal, nie.-wypowiedziała stanowczo, odpychając cię, kiedy usadowiłeś ją na oparciu kanapy i domyśliłaś się do czego zmierzasz.-Jest Sylwester, a ja specjalnie dla ciebie pogoniłam swojego chłopaka. Doceń to.

-Doceniam.-mruknąłeś, muskając ustami jej szyję.-Dokończymy później.- rzuciłeś, łapiąc ją za dłoń.

Wybiegłeś z mieszkania, słysząc klakson czekającej już na was taksówki, pociągając za sobą dziewczynę. Nie obeszło się bez nie oberwania kopertówką po głowie, gdyż sprint w trzynastocentymetrowych dla Leny nie był najlepszym rozwiązaniem. Obiecałeś się jej jednak zrekompensować to parkiecie, czym momentalnie ją udobruchałeś. Pewnym krokiem przy boku blondynki przekroczyłeś próg radomskiego klubu, oplatając ją ramieniem w pasie. Zaśmiałeś się wraz z twoją partnerką dzisiejszego wieczoru z krztuszącego się drinkiem Droszyńskiego i pokonałeś dzielący cię od kolegów dystans. Wzniosłeś kąciki ust na wyżyny i gestem dłoni wskazałeś na kobietę widniejącą przy twoim prawym boku.

-Chłopcy, to jest właśnie Lena.-oznajmiłeś z dumą, obejmując ją ramieniem.

Zawadzka bez ani grama stresu podawała wszystkich rękę, starając się zapamiętać imiona wszystkich zawodników. Spostrzegłeś, że zyskała już wśród ich grona jednego adoratora. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową, gdy Filip postawił przed nią szklankę z drinkiem, uśmiechając się zabójczo w jej kierunku. Dziennikarka spojrzała na ciebie rozbawiona, a ty jedynie machnąłeś dłonią, pokazując tym, że szkoda poruszać tematu atakującego. Opadłeś na wolne obok niej miejsce i ułożyłeś ją sobie na udach, posyłając Michałowi siedzącego naprzeciw ciebie lodowate spojrzenie. Bicek wzniósł dłonie w geście obrony i zajął się rozmową z siedzącym obok Huberem. Przesłuchanie 25-latki rozpoczęło się od podstawowych pytań, a z każdą minutą zagłębiało się w coraz to intymniejsze sfery jej życia. Przysłuchiwałeś się zadawanym przez chłopaków pytaniom oraz udzielanym przez dziewczynę odpowiedziom, sunąc nosem wzdłuż jej szyi z przymkniętymi powiekami. Marzyłeś, aby mieć ją jedynie dla siebie, ale siatkarze nie przestawali jej atakować coraz to nowszymi zapytanami. W końcu nie wytrzymałeś. Ściągnąłeś Lenę ze swoich ud i poderwałeś się z miejsca, splatając wasze dłonie ze sobą.

-Koniec tego.-warknąłeś podirytowany.

Pociągnąłeś ją w kierunku parkietu i kiedy odnalazłeś wolny obszar miejsca odetchnąłeś z ulgą. Dziennikarka spragniona szaleństwa i dobrej zabawy zapiszczała uradowana, gdy po wnętrzu budynku rozległ się jej ulubiony kawałek i zmysłowo kołysała biodrami, ocierając się o materiał twoich dżinsów. Uśmiechnąłeś się łobuzersko, kiedy objęła cię za szyję jedną ręką i zjechała na dół, robiąc przykuc na szpilkach. Z każdą minutą poczynała sobie coraz odważniej, pobudzając w tobie coraz to więcej zmysłów. Jej blond włosy opadały jej niesfornie na oczy, a z jej gardła wydobywał się ledwo słyszalny dla ciebie perlisty śmiech, który był skutkiem prezentacji twoich umiejętności tanecznych. Wasz taniec niemalże kipiał seksem. Nie przeszkadzało ci to jednak zbyt. Gorzej było z chłopakami, w których wzroku widniała nutka zazdrości. Wiedziałeś, że chcieliby się znaleźć na twoim miejscu. Nie dziwiłeś im się. Lena świetnie radziła sobie na parkiecie. Mógłbyś rzec, że była nawet zbyt odważna. Po dłużej chwili zapatrzenia na was zostawali karceni przez swoje partnerki, co wywoływało u ciebie rozbawienie. Zdyszany wyczynami z blondynką mogłeś wreszcie uspokoić płytki oddech, kiedy DJ imprezy sylwestrowej zwolnił nieco tempo. Dziennikarka oplotła dłońmi twoją szyję i przylgnęła do ciebie, wtulając twarz w twój bark. Twoje dłonie spoczęły na jej biodrach, a twarz w zagłębieniu jej szyi. Czułeś jak drżała pod wpływem twojej bliskości, od której była przecież tak uzależniona, owiewającego jej szyję ciepłego oddechu należącego do ciebie. Słyszałeś jak zaciągnęła się wonią twoich perfum.

-Mówiłem ci już jak pięknie dziś wyglądasz?-wyszeptałeś do jej ucha.

-Nie. Ani razu.-odparła natychmiast.

-No to teraz mówię.

-Muszę przyznać, że także prezentujesz się dziś kusząco.-zaprezentowała swój śnieżnobiały uśmiech.

Skinąłeś głową w geście podziękowania i wdałeś z nią w dalszą dyskusję, kołysząc się powoli. Dwie minuty przed północą podałeś Zawadzkiej płaszcz i zatrzasnąłeś za wami masywne drzwi klubu. Ze schłodzoną butelką szampana oraz dwoma kieliszkami przystanąłeś za budynkiem i spojrzałeś na nią, uśmiechając się mimowolnie. Poczułeś dziwny impuls. Wyciągnąłeś dłoń i pogładziłeś jej zewnętrzną częścią zaróżowiony na skutek mrozu policzek blondynki. W tym momencie zadarła ona głowę nieco wyżej i wasze spojrzenia spotkały się na jednej linii. Twoje siwo błękitne tęczówki wpatrywały się głęboko w jej czekoladowe tęczówki, chłonąc ich rozkoszną barwę. Czułeś się jak zahipnotyzowany. Nie mogłeś tego przerwać. A może i nie chciałeś? Jednak dziennikarka speszona spuściła głowę i wbiła wzrok w chodnik. Zdezorientowany zmarszczyłeś brwi, ale nie poruszałeś tematu wydarzenia jakie miało miejsce kilka sekund temu. Aby rozluźnić atmosferę odliczałeś na głos sekundy dzielące cię od północy, od pierwszej nocy nowego roku, od rozpoczęcia dwa tysiące osiemnastego roku. 25-latka przyłączyła się do ciebie w połowie, jakby wyrwała się z jakiegoś letargu i zaklaskała w dłonie, gdy z hukiem rozprawiłeś się z szampanem, rozlewając go do kieliszków.

-Szczęśliwego Nowego Roku, Lena oraz wszystkiego najlepszego!-stuknąłeś o jej kieliszek, upijając łyk trunku i wysilając się na najpiękniejszy uśmiech jaki cię było stać.

-Nigdy sobie nie wyobrażałam, że będę taka szczęśliwa.-błogi uśmiech rozświetlił jej twarz.

>>sukienka Leny<< (ta niebieska na 1 zdjęciu)
~*~
R: Znowu spóźniona, zupełnie inaczej niż mój bohater. Szkoła, internet - złośliwość rzeczy martwych jak mawiają, ale jestem. Chwała Kaśce, że daje ze mną radę! + u nich się jeszcze sporo podzieje, i'm promise

K: Obiecanki cacanki a głupiemu radość ( Wy nie jesteście głupie). Na szczęście obietnica dotrzymana i jest rozdział , choć troszkę spóźniony 😂 Jestem dumna,że choć tu nie zawiodłam, bo trening zawalilam po całej linii, także dobrze jest odreagować tutaj 😋 Jak retreat obiecuje to ja także to robię i zapewniam, że szykują się emocje jak na meczu reprezentacji 😀 Całuje i zapraszam też do Tytusa u mnie 😘

10 komentarzy:

  1. ja tutaj będę, ale jutro, bo w poczekalni u lekarza dzieci lubią się nudzić 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak można okłamać taką bliską osobę w taki szczególny dzień? Kubuś na pewno marzył, aby skończyć z nią stary rok i rozpocząć nowy. Doskonale bawiła się z Fornalem, ale trzeba pamiętać, że kłamstwo zawsze ma krótkie nogi. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Spytaj Leny, ona wie najlepiej. Oj zapewne. Kiedyś to na jaw na pewno wyjdzie.
      Pozdrawiamy 💞😘

      Usuń
  2. Co raz bardzie lubię tutaj być <3 I trochę mi szkoda Kuby, jeszcze w taki dzień został sam, oh no. Natomiast Fornal kradnie me serce.
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż zrobisz, Lena podjęła taką a nie inną decyzję i no 😐
      Nie tylko twoje 😁
      Dziękujemy 😍😘

      Usuń
  3. Ojej :( ale mi szkoda Kuby, naprawdę... Tak się cieszył na tego Sylwestra, taki był szczęśliwy, że spędzi go z Leną, że wręczy jej prezent, a ona udaje chorobę by spotkać się z Tomkiem... Nie ukrywam, nie za bardzo podoba mi się takie zachowanie, ale jej życie... Świetnie bawiła się z Tomkiem na Sylwestrze, jakby w ogóle nie myśląc o tym kłamstwie, ehh...
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawadzka jest nie do odgadnięcia.
      Dziękujemy i pozdrawiamy ;*

      Usuń