poniedziałek, 26 marca 2018

Rozdział siódmy

Przemierzałeś wnętrze budynku przy boku blondynki, badając wzrokiem liczne wystawy sklepów znajdujących się w galerii. Dziewczyna pociągnęła cię za rękę do H&M, a ty pokręciłeś z niedowierzaniem głową, obserwując stos zgromadzonych  ubrań na jej przedramionach, które udało się jej zebrać  zaledwie po minucie od przekroczenia wejścia do sklepu. Zaśmiała się cicho na twoją reakcję i przekazała ci część, mi więcej połowę ze złowionych okazji, podążając w kierunku szatni. Opadłeś na ławeczkę przy przymierzalniach i zacząłeś przyglądać się otrzymanym od Zawadzkiej rzeczom. Kiwnąłeś głową z podziwem, spostrzegając w zbiorowisku ciuchów kilka naprawdę świetnych męskich bluz czy koszul. Wiedziałeś, że proponując jej wypad do Galerii Słonecznej zyskasz kilka nowości do swojej szafy, ale także kilka godzin spędzonych w centrum handlowym. Pochłonięty analizowaniem wybranych przez twoją towarzyszkę ciuchów nie dostrzegłeś nawet, kiedy ta opuściła przebieralnie do momentu, aż nie strzeliła palcami tuż przed twoją twarzą. Zadarłeś głowę i zlustrowałeś ją przeszywającym wzrokiem, gwiżdżąc donośnie. Dziennikarka zachichotała pod nosem  i okręciła się wokół własnej osi. Podziwiałeś jej odziane w błękitną, przylegającą sukienkę ciało, nie mogąc przestać się nim zachwycać. Kreacja ta idealnie podkreślała jej smukłą sylwetkę oraz uwydatniała kobiece atuty, które u niej były szczególnie widoczne. Poderwałeś się z miejsca i podszedłeś do niej, obejmując ją ramionami od tyłu. Ułożyłeś brodę na jej odkrytym obojczyku i uśmiechnąłeś się promiennie do lustra, wpatrując się w wasze odbicie.

-Wyglądasz prześlicznie.-szepnąłeś do jej ucha, muskając koniuszkiem języka jego płatek.

Momentalnie odczułeś reakcję jej ciała na twój gest w postaci przebiegającego wzdłuż jej kręgosłupa dreszczu. Wniosła jedynie nikle kąciki swoich ust, zdając sobie sprawę z tego, że ty też to poczułeś i rozejrzała się wokół, a kiedy nie spostrzegła ludzi odwróciła się do ciebie przodem i pociągnęła cię za materiał koszulki do przebieralni. Mruknąłeś przeciągle, kiedy wpiła się zachłannie w twoje wargi, oplatając dłońmi twoją szyję. Wsunąłeś dłonie pod materiał jej sukienki, sunąc palcami po jej aksamitnej skórze ud, aby następnie chwycić w nie biodra i ucisnąć solidnie. Jęknęła zmysłowo w twoje gardło, a ty uśmiechnąłeś się nikle. Czułeś jej niecierpliwie ręce unoszące materiał twojego białego T-shirt'u, co jeszcze bardziej potęgowało w tobie szybsze rozebranie jej i ujrzenie jej pięknego ciała po raz kolejny.  Podniosłeś ramiona do góry, ułatwiając jej pozbycie się górnej partii ubrań, a chwilę później  zachwycałeś się jej chłodnymi palcami obrysowującymi każdy zarys mięśni na twoim torsie, każdy milimetr skóry. Przymknąłeś powieki i westchnąłeś głośno, kiedy wędrowała ustami po twojej klatce piersiowej. W jej ciemnych tęczówkach o barwie ciepłej czekolady dało się utonąć, a także dostrzec płonące ogniki, wyrażające to jak bardzo cię pragnie, jak bardzo chcę poddać się kolejnej chwili uniesień. Zaśmiałeś się, kiedy klęknęła przed tobą i chwyciła w zęby gumkę od twoich szarych dresów i spojrzała na ciebie mrugając zalotnie długimi, ciemnymi rzęsami. Zsunęła je ku dołowi i uniosła brwi, lustrując wzrokiem wzór przedstawiony na twoich bokserkach. Pomogłeś jej wstać, aby obrócić ją do siebie plecami i rozsunąć zamek kreacji, obserwując jak opada na podłogę. Mierzyłeś się z nią iskrzącym spojrzeniem, ale po chwili twoje błękitne tęczówki omiotły wzrokiem jej bieliznę.

-To ta z urodzin.-spostrzegłeś trafnie.-Wiedziałaś, że na zwiedzaniu galerii się nie skończy.

-Po takim meczu w twoim wykonaniu?-wzniosła brew.-Nie uważasz, że zasługujesz na nagrodę?-złożyła pocałunek na twoich ustach.

-Wystarczającą nagrodą była statuetka.-odparłeś, uśmiechając się delikatnie.-Ale tym pocałunkiem mnie zachęciłaś.-mruknąłeś zmysłowo.

Drażniłeś językiem jej biust, który udało ci się całkowicie odsłonić kilka sekund temu i wsłuchiwałeś się z zadowoleniem w jej ciche pojękiwania. Łaskotałeś włosami jej skórę. Pozostawiałeś mokre ślady na jej karku, błądziłeś dłońmi po jej rozgrzanym ciele, muskałeś ciepłym oddechem jej skórę, przywołując gęsią skórkę. Po dłuższej chwili i potoku błagań padających z jej ust wreszcie się nad nią zlitowałeś i kiedy oplotła cię nogami w pasie, zaserwowałeś jej przyjemność poczucia ciebie w sobie. Jednym, zdecydowanym ruchem połączyłeś wasze rozgrzane, spragnione siebie nawzajem ciała w jedność, poruszając się energicznie. Toczyłeś z jej językiem ciut nierówną walkę o dominację, tamując tym samym krzyki oraz jęki wydobywające się wprost z jej krtani. Poczułeś spazm przeszywający wasze ciała i jęknąłeś cicho. Urozmaiciłeś skórę jej szyi w kilka siwych śladów, obserwując jej niezadowolenie malujące się na twarzy z tego faktu i  wynagrodziłeś jej to zwiększeniem tempa, co skutecznie wywołało u niej kolejną falę rozkoszy. Jęknąłeś, kiedy podczas nakładania na siebie koszulki dostrzegłeś w odbiciu lustra czerwone ślady po jej długich paznokciach.

-Chłopaki nie dadzą mi żyć.-skwitowałeś, krzywiąc się lekko.

-Trudno. Rozkosz wymaga poświęceń.-wzruszyła ramionami, uśmiechając się niewinnie.-Swoją drogą nigdy nie kochałam się w takim miejscu. Punkt dla ciebie za kreatywność, Fornal.-zaśmiała się, muskając ustami twój policzek.

-A wiesz, że ja też nie?-parsknąłeś śmiechem.


***

Nacisnęłaś na guzik usytuowany na pilocie i  opadłaś na fotel kierowcy, układając siatki wypełnione ubraniami oraz torbę na miejscu pasażera. Uśmiechnęłaś się pod nosem, spoglądając w okno sypialni bruneta, gdzie widniało zaświecone światło i poczułaś jak zalewa cię fala wspomnień waszego wyjścia do galerii, które skończyło się niezwykle zaskakująco przyjemnie. Żal ci było opuszczać Radom po tak mile spędzonym wieczorze w towarzystwie przyjmującego, ale już rano miałaś stawić się w redakcji i zdać relację z dzisiejszego wyjazdu. Przekręciłaś kluczyki w statyce i  zapięłaś pas. Już miałaś wyjechać z parkingu znajdującego się pod jednym z radomskich bloków, kiedy do twoich uszu dotarło głośne uderzanie w szybę. Przestraszona podskoczyłaś w miejscu i przełknęłaś głośno ślinę. Z obawą odwróciłaś głowę w stronę szyby. Zdziwiona wzniosłaś brwi, badając wzrokiem twarz atakującego miejscowej drużyny, której wyraz nie wyglądał zachęcająco. Zdecydowanie różnił się od tego w klubie podczas sylwestrowej nocy. Uchyliłaś szybę i splotłaś ramiona na klatce piersiowej, spoglądając z wyczekiwaniem a jednocześnie zdezorientowaniem na zawodnika radomskiego klubu. 

-Możesz ze mną chwilkę porozmawiać?-zapytał łagodnie.

Skinęłaś głową i wyłączyłaś silnik, po czym zatrzasnęłaś za sobą drzwi. Przystanęłaś obok samochodu i oparłaś się biodrami o jego karoserię, przyglądając się uważnie siatkarzowi. Filip sprawiał wrażenie spiętego, a wręcz podirytowanego. Przystanął naprzeciwko ciebie i spojrzał ci głęboko w oczy.

-Posłuchaj, rozgryzłem cię, mała.-przerwał panującą pomiędzy wami ciszę.-Nie pozwolę, aby ktoś taki jak ty skrzywdził mojego przyjaciela. Wiem w co sobie pogrywasz. Zajmij się Kochanowskim i wszyscy będą szczęśliwi. Inaczej to tylko kwestia czasu jak obaj poznają prawdę.-wycedził przez zaciśnięte zęby w twoim kierunku.

Zadarłaś zdziwiona brwi zaskoczona jego słowami. Jakim cudem ktoś mógł cię rozgryźć? Przecież nigdzie nie pokazywałaś się z Kubą publicznie. Przeprowadzałaś z nim wywiady, zachowując się tak samo jak w stosunku do każdego zawodnika. Powstrzymywaliście się od okazywania sobie uczuć publicznie, chcąc uniknąć rozgłosu wokół waszej dwójki i skutecznie się wam to udawało. Nikt po za przyjaciółką twojego chłopaka oraz waszymi rodzicami nie wiedział o waszym związku. Tym bardziej dziwiło cię, że Michał, który kompletnie nie miał z tobą styczności po za sylwestrową nocą czy przeprowadzanymi wywiadami  rozczytał szkielet twoich zamiarów, twoje postępowanie. Mimo to postanowiłaś zachować twarz pokerzysty. Grać pewną siebie, przekonaną, że nie jest w stanie ci niczego popsuć.

-Żartujesz sobie ze mnie, Filip?-parsknęłaś, spoglądając na niego z rozbawieniem.-Myślisz, że  oni ci uwierzą? Proszę cię! Nie pogrążaj się! Kuba jest we mnie  ślepo zakochany i jesteśmy ze sobą zbyt długo byś to popsuł, a Tomek cóż...Uwielbia mnie. Jesteś na przegranej pozycji. Pogódź się z tym, jeżeli nie chcesz, aby Iza dowiedziała się o twoich wyskokach.-wypowiedziałaś pewnie, a następnie uśmiechnęłaś się triumfalnie. 

-Szantażujesz mnie?! Kobieto, ty nie jesteś normalna!-wytrzeszczył oczy brunet.- Ty jesteś chora! Po co to robisz? No po co?! Odpowiedz mi do cholery!-nachylił się nad tobą, układając dłoń na przedniej szybie i gromiąc cię wzrokiem.

-Nie twój interes, Filip! Nie wtrącaj się!-warknęłaś.

Odepchnęłaś go i zirytowana do granic możliwości pośpiesznie wyruszyłaś z piskiem opon, włączając się do ruchu drogowego. Spojrzałaś jeszcze w boczne lusterko i prychnęłaś pod nosem. Ciśnienie twojej krwi zdecydowanie przekraczało normę, a stał za tym ten cholerny atakujący. Przemierzałaś ulice, przeczesując drobnymi palcami jasne włosy. Po mimo mijającego czasu nadal nie mogłaś się uspokoić. Jakim cudem ten kretyn mógł chcieć ci pokrzyżować plany?!

***


Uśmiechnąłeś się do przyjaciela obracając w dłoniach filiżankę z czarną jak smoła kawa, która smakowała prawie tak dobrze jak ta z ekspresu twojego ojca, którą pierwszy raz pozwolił ci wypić dopiero po ukończeniu osiemnastu lat. Przewracałeś zwykle oczami o myśl o jego wariactwach, ale teraz zawsze podczas picia kawy słyszysz w myślach jego głos, że czarną kawę piją tylko prawdziwi mężczyźni - niewiele to miało wspólnego z prawdą, ale ta myśl jakoś wryła się w twój umysł i nie umiałeś się jej pozbyć. Zerknąłeś kątem oka na zegar nad kawiarnianym barem upewniając się, że wystarczy ci czasu, aby jeszcze zerknąć przed wyjazdem ze stolicy do twojej dziewczyny. Tomasz robił dziwne miny do swojego telefonu, a ty czułeś, że przez te wszystkie wspólne lata gry w barwach spalskiej szkoły za bardzo się do niego przyzwyczaiłeś. Po skończeniu szkoły, gdy on podpisał kontrakt z radomskim klubem, a ty potwierdziłeś swoją grę dla Olsztyna zastanawiałeś się czy utrzymacie waszą relację czy staniecie się dla siebie ludźmi, którzy kiedyś byli blisko. Mając chwilę wolnego, której nie chciałeś spędzać na Mazurach wybrałeś numer przyjaciela i w kilka godzin później oboje stawiliście się, aby wypić stołeczną kawę i wymienić się najświeższymi plotkami z życia swojego i bliższych lub dalszych znajomych.
-Przyspawałeś sobie go do ręki? - zapytałeś śmiejąc się pod nosem, a przyjmujący tylko przewrócił oczami blokując telefon i odkładając go na drewniany stół. Uśmiechnął się do ciebie przekornie, oparł głowę na dłoniach i wpatrywał się w ciebie z udawanym zainteresowaniem. - Wiem, że nie jestem długonogą blondynką, ale ty też nie ideałem, Tomeczku - cmoknąłeś rozbawiony i po chwili oboje nie mogliście opanować śmiechu, który sprawił, że kilka siedzących w pobliżu osób, którzy jeszcze nie wróciło uwagi na wasz ponadprzeciętny wzrost właśnie na was skupiło całą uwagę. Nie mogłeś się opanować jeszcze przed dłuższą chwilę, ale potem udało ci się jakoś ogarnąć i po chwili nawet wziąć łyka kawy bez brudzenia czegoś dookoła.
-Ona jest naprawdę fantastyczna - powiedział brunet, gdy posłałeś mu zawadiacki uśmiech, który jasno sugerował, że musi wyjawiać ci jakieś informacje o tej kobiecie, która zajmuje całą jego uwagę. - Serio Kuba, w życiu się tak nie czułem.
- Chcesz powiedzieć, że Tomasz Fornal, największy alvaro rocznika ‘97 się zakochał?! - otworzyłeś teatralnie usta udając szok i niedowierzanie, a on tylko pokręcił zrezygnowany głową. Widziałeś, że nie żartuje i w sumie byłeś z niego dumny, bo nie był już tym dzieciakiem, którego poznałeś podczas pierwszego dnia szkoły czy tym niedojrzałym chłopakiem, którego żegnałeś ze złotym medalem na szyi, gdy wasze drogi na juniorskiej ścieżce się rozchodziły. Z waszej dwójki to ty byłeś tym odpowiedzialniejszym, dojrzalszym i mocniej stąpającym po ziemii. Czasem zazdrościłeś mu jego spontaniczności, czerpania z życia garściami oraz łatwości w nawiązywaniu kontaktu z płcią przeciwną - kobiety w każdym wieku uwielbiały młodszego z braci Fornalów, zaliczała się do tego grona zarówno twoja mama jak i najlepsza przyjaciółka. Teraz jednak mimo tego błysku w oczach coś się zmieniło; nie wiedziałeś czy to zasługa trenera czy może właśnie tej nieznajomej.
- Nie wiem czy to zasługa tego, że jest ode mnie starsza, ale to co wyprawia w łóżku i w innych miejscach, to jest lepsze niż trening u Prygla - wypuścił głośno powietrze, a ty zdałeś sobie sprawę, że jednak nie zmienił się tak drastycznie; tylko Tomek Fornal, którego znałeś mógł opowiadać w miejscu publicznym, w samym centrum Warszawy o swoim życiu łóżkowym. Uniosłeś do góry brwi układając w głowie jakaś odpowiedź na jego wyzwanie, ale ubiegł cię. - Byliśmy wczoraj na zakupach i wyobraź sobie co się działo.
- Przyjaźnimy się, ale nie każ mi sobie ciebie wyobrażać w negliżu, ok? - wzdrygnąłeś się zdegustowany, a przyjaciel jedynie wzruszył ramionami popijając swój pomarańczowy sok. Zaśmiałeś się w duchu i odblokowałeś telefon chcąc napisać Lenie, że będziesz u niej za mniej więcej godzinę.
- Może rzeczywiście lepiej zostawię to jak dobra w łóżku jest moja kobieta, bo kolega będzie miał kompleksy - rzucił zaczepnie uważnie się ci przyglądając. Zmrużyłeś oczy próbując zachować powagę jednak w towarzystwie gracza Czarnych nie było to możliwe na dłuższą metę i znowu wybuchnąłeś śmiechem.
- Żebym to ja ciebie zaraz nie wpędził w kompleksy - odpowiedziałeś zakładając ręce na piersi, a on uniósł zaciekawiony brew. - Lena jest niesamowita nie tylko w łóżku ale też poza nim. Muszę przyznać, że dla niej nawet ta trasa Olsztyn - Warszawa wydaje się krótka. - mrugnałeś, a on zaśmiał się wiedząc dokładnie o co ci chodzi. Pokiwał głową z uznaniem przeczesując palcami włosy. Zerknął na zegar i mruknął, że jeśli nie chce sprowadzić na siebie kilku dodatkowych kółek wokół hali za spóźnienie musi cię opuścić. Wstałeś, aby się z nim pożegnać i zastrzec, że musicie się spotkać jak będziecie mieli chwilę wolnego.
- Muszę to ją poznać w końcu tę twoją Lenę, a ty moją - rzucił zapinając pikowaną kurtkę. - Może spotkamy się kiedyś w czwórkę? - zaproponował, a ty zaaprobowałeś jego pomysł nie wiedząc, że to nigdy się nie stanie chyba, że twoja ukochana opanowała bycie w tym samym miejscu w dwóch osobach.

K: Witam! Oj dzieje się, dzieję... Filip postanowił działać, czym tylko podk****ł  Zawadzką. Co ona z tym zrobi? Zaryzykuje czy może ktoś z tej gry wypadnie? Niebawem się dowiecie! Zapewniamy Was, że będzie jeszcze ciekawiej.

R: Hej! Co mogę napisać? Robić ciekawie i goraco dopiero sie będzie, a Lena? Lena chyba bedzie musiała w końcu wynająć jakiegoś sobowtóra. 

niedziela, 11 marca 2018

Rozdział szósty

Trzymałeś ją w ramionach niczym największy z posiadanych przez ciebie skarbów. Czułeś jej drobne palce bawiące się twoimi włosami, gdy nakreślała pocałunkami zarys twojej szczęki. Przycisnąłeś ją do siebie mocno i delikatnie położyłeś jej smukłe ciało na jasnej pościeli zaścielonego starannie łóżka. Poczułeś dreszcz przechodzący przez jej plecy, gdy rozgrzana twoim dotykiem skóra zetknęła się z zimnym materiałem. Zaśmiałeś się pod nosem gładząc opuszkami palców jej talię i obserwując jak przymyka oczy dając ci nieme pozwolenie, dając ciału znak, że teraz ma zależeć tylko od ciebie, od twoich pocałunków i twojego dotyku. Patrzysz na nią nie mogąc uwierzyć, że to nie sen, że za chwilę nie zadzwoni budzik pozostawiając po sobie niesmak i pragnienie kubka gorącej, gorzkiej kawy. Nachylasz się nad nią całując jej policzek, drażniąc ją swoim zarostem. Skradasz pocałunki z jej rozchylonych ust przenosząc się na szyję. Słyszysz jak mruczy zaciskając dłoń na pasku twoich spodni. Splatasz wasze palce budząc na jej twarzy chwilowe niezadowolenie, które jednak szybko przyćmiewa pojawiający się nagle szalony błysk w oczach. Zarzuca ręce na twoją szyję wpijając się mocno w wargi - walczycie o dominację, tym razem pozwalasz jej wygrać, aby zobaczyć jak odgarnia włosy z buńczucznym uśmiechem i obraca się tak, aby usiąść na tobie. Chwytasz ją za biodra podziwiając jej figurę, której pozazdrościłaby jej niejedna kobieta. Gładzisz jej uda, jednak jej oczy szybko odnajdują twoje i trwacie tak zawieszeni, połączeni niemęczącym kontaktem wzrokowym, jakby on był jedyną rzeczą, która mogłaby was kiedykolwiek połączyć. Nie odwraca wzroku nawet, gdy zdejmuje czarną bokserkę, która rzuca na podłogę tuż obok zdjętych wcześniej ubrań. Unosisz ręce przejeżdżając od ud przez talię aż po koronkowe wykończenie bielizny, którą dostała od ciebie na ostatnie święta. Uśmiechasz się z uznaniem, gdy nachyla się, aby zaszczycić chwilą zainterowania twoje spragnione jej uwagi wargi i nim się orientuje znowu to ty pochylasz się nad nią jednym sprawnym ruchem pozbywając się ostatniej z górnych części jej garderoby. Mruknęła coś pod nosem marszcząc nosek, gdy potknąłeś jej ciała zimnymi palcami, jednak szybko dostałeś rozgrzeszenie, gdy pozbyłeś się kolejnej warstwy bariery między waszymi ciałami. Nie byłeś w stanie nie czuć przechodzących między wami prądów, jej rozedrganych kącików ust i tego spojrzenia, które hipnotyzowało bardziej niż zwykle. Kreśliłeś pocałunkami na jej ciele niezidentyfikowane wzory rozkoszując się jej napiętymi do granic możliwości mięśniami, gdy drażniłeś wnętrza jej ud, gdy wycałowywałeś drogę od jej ust aż po granicę bielizny, którą jeszcze miała na sobie. Igrałeś z niepohamowaną żądzą, która wami owładnęła. Dzielił was tylko cienki materiał, droczyłeś się z jej ciałem, z nią głaszcząc najwrażliwszy z punktów na jej ciele. Widziałeś jak zaciska dłonie na pościeli rozgrzanej od waszych ciał, walcząc z własną rozkoszą jaką jej sprawiałeś. Oddychała szybko, gdy chwyciła twój nadgarstek i zmusiła cię, abyś na nią spojrzał. Przeczesała palcami twoje włosy próbując przełknąć ślinę.
- Nie męcz mnie - wychrypiała i wydała się wręcz zaskoczona twoim stanem. Oddychała płytko, słyszałeś w ciszy warszawskiego mieszkania jak mocno biło jej serce.
Uśmiechnąłeś się pod nosem pozbywając się ostatniej rzeczy dzielącej was przed bliskością, połączeniem się i całkowitym oddaniem. Po kilkunastu minutach jej głośny krzyk przeciął nieskazitelną, mistyczną wręcz ciszę i widziałeś szczęście w jej oczach, takie prawdziwe, które mogłoby naprawić cały świat tak jak nadała sens twojemu.
- Byłaś wspaniała - przytuliłeś ją do siebie, a ona od razu znalazła zagłębienie twojej szyi i przymknęła oczy. Starałeś się unormować oddech, jednak z drugiej strony miałeś ochotę wybiec na warszawskie ulice i wykrzyczeć to jakim byłeś szczęściarzem. Chciałeś powiedzieć każdemu napotkanemu człowiekowi jak cholernie jesteś zadowolony ze swojego życia i jak mocno kochasz tę dziewczynę, która zdawała się odpływać we śnie.
Poprawiłeś kosmyk włosów, który opadł jej na twarz, trwałeś tak dłuższą chwilę patrząc jak oddycha coraz spokojniej i uśmiecha się delikatnie może z powodu tego co między wami zaszło, a może uśmiechała się do swoich snów. Chciałeś wiedzieć o czym śni, o czym marzy i chciałeś jej to wszystko dać - gdybyś tylko mógł dałbyś jej gwiazdkę z nieba. Przymknąłeś oczy rozkoszując się ciepłem jej ciała wtulonego w ciebie tak ufnie i miałeś ochotę trwać tak już wieczność. Poczułeś jak porusza się niespokojnie, jednak wystarczyła twoje dłoń ułożona na jej plecach, aby się uspokoiła i znowu nic nie mąciło jej spokoju, chciałeś jej dać wszystko, chciałeś jej zapewnić idealne życie, bo właśnie na to zasługiwała.
- Słodkich snów - szepnąłeś, choć wiedziałeś, że cię nie słyszy i pocałowałeś ją w czoło, jakby to miało dać jej sygnał, że będziesz ją kochać i chronić, i że nic złego nie może jej się przy tobie stać, bo będzie niezależnie od tego co się stanie.

***

Skupiony przemierzałeś długość połówki boiska truchtem, rozgrzewając wszystkie mięśnie przed czekającym cię, zapowiadającym się niesamowicie emocjonująco spotkaniem. Przystanąłeś na chwilę pod siatką i mimowolnie uśmiechnąłeś się na widok pogodnej twarzy przyjaciela znajdującego się w szeregach rzeszowskiego zespołu, który rozpoczął konwersację docierającymi do niego pogłoskami o twojej niewiaście, przyglądając ci się z ciekawością i wzniesionymi brwiami. Zaśmiałeś się na to określenie padające z jego ust i westchnąłeś głośno, nakreślając mu sytuację dotyczącą Leny. Był twoim najlepszym przyjacielem. Ufałeś mu. Wierzyłeś, że dotrzyma sekretu tak jak tych licznych wyjawianych w zaciszu pokoju spalskiego ośrodka. Posiadał u ciebie kilkuletni staż przyjaźni, wsparcia, obecności, więc wiedziałeś, czułeś to, że i tym razem cię nie zawiedzie. Po mimo malującego się na jego twarzy szoku, byłeś pewien, że dobrze robisz. Postąpiłeś słusznie, pozbywając się tego ciężaru przed Masłowskim, otwierając się przed nim. Poklepał cię po ramieniu, mówiąc, że ci zazdrości z cwanym uśmiechem, czym upewnił cię, że dobrze zrobiłeś wygadując się mu. Potrzebowałeś tego i dopiero teraz to odczułeś. Pokręciłeś z niedowierzaniem  głową na jego reakcję i podskoczyłeś przestraszony, kiedy Prygiel wrzasnął twoje nazwisko.  

-Jeszcze minutka, trenerze i lecę się rozgrzewać!-odparłeś w kierunku głowy drużyny.

-Jeszcze minutka i zamienię Kubę na ławce na ciebie.-rzekł Robert, uśmiechając się kącikami ust. 

Momentalnie poderwałeś z miejsca i pognałeś do kolejki, która ustawiała się do wykonania próbnego ataku. Do twoich uszu docierały salwy śmiechu Mateusza, a twoje  kąciki ust nikle wzniosły się na wyżyny. Uderzyłeś w żółto-błękitną Mikasę nadgarstkiem, umieszczając ją w pomarańczowym polu. Zadowolony skinąłeś głową i wykonałeś jeszcze 3 trafne próby. Przed rozpoczęciem meczu zbiegłeś do trenera i zwilżyłeś spierzchnięte wargi  chłodną cieczą, błądząc wzrokiem po licznie zapełnionych trybunach Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Radomiu. Zachłysnąłeś się przeźroczystym płynem, kiedy na krzesełku  dostrzegłeś blondynkę przewracającą plik kartek. Kaszlałeś głośno, przywołując tym uwagę chłopaków, którzy z całej siły uderzyli cię w plecy. Posłałeś im wdzięczny uśmiech i odrzuciłeś plastikową butelkę na jedno z krzeseł, zmierzając  w kierunku barierek.

-Co ty tutaj robisz?!-wykrzyknąłeś, przeskakując przez bandę.

Zawadzka przestraszona podskoczyła na krześle i wypuściła z rąk przeglądane zapiski danych dotyczących dzisiejszego meczu. Spojrzała na ciebie złowrogo i schyliła się, aby podnieść papiery, ale uprzedziłeś ją w tym, posyłając łagodny uśmiech. Mimowolnie twój wzrok spoczął  na jej dekolcie, który uwydatniała luźna, poudrowo różowa bluzka. Kiedy cię na tym przyłapała i popatrzyła na ciebie ze splecionymi na ramionach dłońmi podrapałeś się zmieszany po głowie, a ona parsknęła cichym śmiechem.  Chwilę później twój wzrok biegł po jej długich, zgrabnych nogach, odsłoniętych po przez założenie czarnej spódnicy sięgającej jej do połowy ud. Miałeś ochotę ująć jej biodra w swe dłonie i przycisnąć swoje wargi do jej kuszących ust, poddając się fali pożądania jaka zalała twoje ciało. Szczególnie wyraźnie odczułeś to w dolnej partii ciała, którą zasłaniały białe spodenki. Twoje myśli zaczęły krążyć wokół jej osoby i tego co uczynisz z nią po meczu, gdyż nie zamierzałeś puścić jej zbyt prędko do domu. Jednak jej ciepły głos wyrwał cię z fantazji jakie toczyłeś nad jej osobą:

-Przyjechałam zrobić ci niespodziankę.-wypowiedziała ze słodkim uśmiechem, uwieszając się na twoim karku.

-I ci się udało.-musnąłeś ustami jej policzek.-Kurcze, ale to był chyba zły pomysł.-skrzywiłeś się.

-Wiem. Widzę twoje powstanie.-parsknęła śmiechem.-Oj będą się koledzy nabijać.

Zerknąłeś przelotnie na swoje spodenki i zaniosłeś się głośnym śmiechem. Spojrzałeś w jej wesołe oczy i po mimo warunku za jaki uznaliście brak okazywania sobie publicznie pieszczot, musnąłeś przelotnie jej słodkie usta. Nie mogłeś się powstrzymać od ich zasmakowania. Dziennikarka pogładziła dłonią twój policzek i uśmiechnęła się subtelnie, szepcząc ciche "powodzenia".

-Fornal, jeszcze raz cię zobaczę na jakimś spotkaniu towarzyskim z kimś to wylecisz dyscyplinarnie!-warknął w twoim kierunku Prygiel, gdy powróciłeś na płytę boiska.

Spoczywający obok ciebie Droszyński wybuch śmiechem, a ty zmroziłeś go wzrokiem. Po chwili jednak także śmiałeś się ze słów trenera i wygnałeś biegnącego w twoim kierunku Maślaka. Libero błagał cię o wysłuchanie, ale ty kierowałeś się ostrzeżeniem Roberta i wolałeś nie przekraczać wyznaczonej granicy. Nim spostrzegłeś a twoja drużyna objęła prowadzenie w meczu z zespołem rzeszowskim. Byłeś wiodącą postacią na boisku i co rusz dane ci było podziwiać ataki radości wywoływane u dziennikarki swoją dobrą grą. Zaśmiewałeś się pod nosem, kiedy po poderwaniu się z  miejsca gładziła spódnice i poprawiała włosy, udając, że przed momentem wcale nie poderwała się na równe nogi. Uwielbiałeś jej szaleństwo. Gdy broniłeś piłkę zza bandy widziałeś jak obrzuca cię wiązanką przekleństw i mrozi groźnym spojrzeniem. Puściłeś jej wtedy oczko i skupiłeś się na dalszej rywalizacji. Nie miałeś pojęcia czy to jej obecność wpływa na twoją doskonałą dyspozycję czy stoi za tym zupełnie inny czynnik, powód. To jednak nie było teraz ważne. Ważna była twoja euforia w postaci wydzierania się na całe gardło, kiedy piłka serwowana przez przeciwnika trafiła w siatkę, zapisując na koncie twojej drużyny 25. punkt w trzecim secie. Roześmiałeś się, kiedy byłeś wypychany przez kolegów w kierunku mężczyzny, który miał nagrodzić najlepszego zawodnika meczu. Po chwili jednak faktem stało się, że to właśnie ty otrzymałeś statuetkę MVP i zostałeś nagrodzony uderzeniami po głowie przez siatkarzy z miejscowego zespołu. Popędziłeś szybko w kierunku dziennikarki i zamknąłeś ją szczelnie w solidnym uścisku. Wdychałeś jej słodką woń i wysłuchiwałeś szeptanych przez nią słów pochwały.

-Masz plany na resztę wieczoru?-uniosłeś pytająco brew.

Kiedy pokręciła przecząco głową zaproponowałeś wspólne zakupy, gdyż potrzebowałeś odświeżyć wnętrze swojej szafy. Blondynka z chęcią przystała na twoją ofertę i zaprosiła cię na krzesełka, chwytając w dłoń telefon.  Posłusznie na jedno z nich opadłeś i ze skupieniem słuchałeś jej szczegółowych pytań, odpowiadając na nie elokwentnie i zwinnie. Obserwowałeś jak przeskakuje przez bandy reklamowe i zmierza w stronę kolejnych zawodników, chcąc dopisać do swojej listy kolejne zdobycze w postaci wywiadów. Przymknąłeś powieki i uśmiechnąłeś się błogo. Spojrzałeś na widniejącą w twoich dłoniach statuetkę i zdałeś sobie sprawę ile trudu włożyłeś, aby ją dzisiaj zdobyć. Twój wzrok padł na Michała, który zanosił się śmiechem wraz z Leną, na co zmarszczyłeś brwi, zastanawiając się nad sensem przeprowadzenia wywiadu z kontuzjowanym graczem.

-Tomek.-mruknął atakujący, który kilka minut później pojawił się obok ciebie.

-Tak?-zadarłeś głowę, patrząc na jego twarz.

-Przykro mi, ale Lena cię oszukuje.-wypowiedział, spoglądając ci głęboko w oczy.-Owinęła cię wokół palca, a jest w związku z twoim przyjacielem.

-Jakim przyjacielem?!  O czym ty pieprzysz człowieku?!-zirytowany poderwałeś się z miejsca.

-Fornal, siadaj. Nie rób scen.-pociągnął cię na siedzenie z powrotem.-Lena chodzi z Kochanowskim. Widziałem ich razem w Warszawie. Przykro mi Tomek, ale taka jest prawda.

-Wiesz co?! Daj mi spokój! Zazdrościsz mi jej i wymyślasz jakieś chore historyjki! Jesteś popieprzony, Bicek!


R: Cześć i czołem! Męczyłam się ze sceną łóżkową, więc musicie mi wybaczyć. Nie jestem specjalistką, ba! nawet pełnoletnia nie jestem. Demoralizacja w wysublimowanym stylu. 

K: Hejka naklejka! Wczoraj miałam okazję widzieć jednego z naszych bohaterów na żywo i było fenomenalnie 💙
A rozdział cóż właśnie starałam się jak najlepiej opisać ten mecz i Lenke w to wpleciona 😁 popłakałam się jak Tomek zdobył mvp i nadal nie wierzę, ze tam byłam 😁N ic więcej nie napiszę bo mowę mi po live Michała odebrało więc tyle od mnie i do następnego 😘

środa, 7 marca 2018

Rozdział piąty

   Mimowolnie twoje kąciki ust wzniosły się na wyżyny, kiedy kątem oka powędrowałeś na spoczywającą na twoim ramieniu głowę dziewczyny. Podwinąłeś rękaw koszuli i zmierzyłeś wzrokiem tarczę czarnego zegarka. Jego wskazówki wybiły właśnie czwartą nad ranem. Ziewnąłeś przeciągle i opuściłeś wnętrze taksówki, aby po chwili otworzyć jej drzwi i chwycić w ramiona drobną sylwetkę 25-latki.  Droga do mieszkania minęła ci w ekstremalnym tempie, a wnoszenie blondynki po schodach nie sprawiło żadnego trudu, gdyż była leciutka niczym piórko. Kopniakiem rozwarłeś drzwi i wtargnąłeś do wnętrza mieszkania. Skierowałeś się do sypialni i delikatnie opuściłeś na łóżko twoją partnerkę podczas sylwestrowej zabawy. Szczelnie okryłeś jej ciało beżową kołdrą, uprzednio zamieniając jej kreację na twoją treningową koszulkę. Sam natomiast zmyłeś z siebie ślady pierwszej noworocznej nocy, poddając się ciepłemu strumieniowi wody i zapachowi żelu pod prysznic. Odświeżony powędrowałeś do pokoju i opadłeś na drugą połowę materacu. Westchnąłeś głośno, przyglądając się niewinnej twarzy blondynki. Coraz bardziej zdawałeś sobie sprawę, że wikłasz się w coś niedobrego, zakazanego, coś co nie ma szans przetrwania. Z każdym dniem coraz bardziej uzależniałeś się od jej obecności. Stawała się dla ciebie ważna niczym tlen, którym oddychałeś, dzięki, któremu żyłeś. 
   - Zawadzka, wszystko komplikujesz.-mruknąłeś, gładząc jej włosy. 
   Dziewczyna przewróciła się na drugi bok, tym samym znajdując się na wprost ciebie i wtuliła w twoje ciało. Uśmiechnąłeś się pod nosem i poczułeś jej słodką woń, która otumaniła cię i tym samym pomogła w odpłynięciu do krainy Morfeusza.


***
   Kołysałeś biodrami do hitu Feel'a wydobywającego się z radia, podśpiewując pod nosem tekst piosenki i przygotowując śniadanie dla twojego gościa. Starannie układałeś owoce na powierzchni gofrów, aby później dodać do nich czekoladę oraz ozdobić nutką bitej śmietany. Zadowolony z efektu końcowego uśmiechnąłeś się pod nosem i kiedy okręciłeś się na pięcie z celem udania się do sypialni twoim oczom ukazała się drobna blondynka. Zlustrowałeś ją przeszywającym spojrzeniem, obserwując jak pod jego ciężarem zaplata jasny kosmyk za ucho, aby odwrócić twoją uwagę od speszenia się. Ziewnęła przeciągle, a ty zaśmiałeś się cicho. Zadarła głowę i uniosła brwi zdziwiona, dostrzegając w twojej dłoni talerz z pysznościami jakimi miałeś zamiar ją uraczyć  na pierwszy posiłek dnia. Posłałeś jej jedynie łagodny uśmiech i bez przepychanek siłowych oddałeś naczynie w jej ręce, przyglądając się temu jak opada na jedno z krzeseł przy kuchennym stole i przeciąga się leniwie niczym kot, po czym zabiera do jedzenia. Jej pomruki zadowolenia po raz pierwsze wydawane były z innego powodu niż twoich wariacji w łóżku.  Przymknąłeś powieki i westchnąłeś głośno. Od wczorajszego wieczoru działo się z tobą coś dziwnego. Niby chciałeś zasmakować jej bliskości jak zazwyczaj, ale cieszyłeś się także z chwil spędzonych w jej towarzystwie w taki własnie sposób jak obecnie. W luźnej atmosferze, w ciszy, po za intymnymi uniesieniami...Podreptałeś do okna i zatopiłeś wzrok w rozciągającym się za nim krajobrazie. Tak bardzo cię to pochłonęło, że nawet nie zauważyłeś, kiedy dziennikarka pochłonęła śniadanie i zjawiła się przy twoim boku, układając brodę na twoim barku.
   - Tomek, wszystko w porządku?-wychrypiała nieco zaspanym jeszcze głosem.
   - Tak, jasne. - odparłeś, nie odrywając wzroku od poruszających się licznie po radomskich ulicach  samochodów.
 - Na pewno? - wyczułeś nutkę niedowierzania w jej głosie.- Jesteś jakiś zamyślony.
  - Wydaje ci się. - odparłeś. - Jak śniadanie? Smakowało? - wysiliłeś się na subtelny uśmiech.
   - Było pyszne.
   - No to czas na deser. - ty razem odważniej zaprezentowałeś swoje śnieżnobiałe uzębienie.
Dziewczyna pisnęła, kiedy znienacka chwyciłeś  ją w  pasie i opuściłeś na blat kuchenny. Sunąłeś nosem wzdłuż jej karku, a dłońmi rozpocząłeś walkę z guzikami twojej wczorajszej koszuli, którą musiała narzucić na siebie rano. Delikatnie zsunąłeś ją z jej ramion, obsypując pocałunkami jej nagie przedramiona oraz dekolt. Blondynka odchyliła głowę do tyłu i mruknęła zadowolona, kiedy muskałeś każdy milimetr jej  szyi ciepłymi wargami. Opuszkami palców wodziłeś po jej aksamitnej skórze ud, przyprawiając ją tym o dreszcze, które doskonale były dla ciebie wyczuwalne. Wszystko zmierzało w odpowiednim kierunku. Zapowiadało się naprawdę obiecująco jak na pierwszy poranek roku dwa tysiące osiemnaście, jednak 25-latka nagle odepchnęła cię od siebie i pośpiesznie zapięła pierwsze partię guzików, zasłaniając tym samym zakryty jedynie materiałem koronkowego stanika biust. Zmarszczyłeś brwi, mierząc ją zdezorientowanym spojrzeniem. Przecież chętnie przystawała na twoje pieszczoty.  Odwróciłeś się do tyłu i nagle wszystko zrozumiałeś.  Miałeś ochotę zapaść się pod ziemię. Przed tobą widniała twoja własna matka z oczami wielkości pięciozłotówek.
   - Mam! Co Ty tutaj robisz?! - wykrzyknąłe totalnie zdziwiony jej widokiem.
Zawadzka zeskoczyła z blatu i zawstydzona pośpiesznie opuściła pomieszczenie po pretekstem odświeżenia się. Ledwo co opanowałeś rozbawienie tą sytuacją i śmiech, który miał ogromną potrzebę opuścić twoje gardło. Oparłeś się biodrami o szafkę i przyglądałeś się kobiecie z wyczekiwaniem.
   - Pomyślała, że odwiedzę mojego syna i osobiście złożę mu życzenia noworoczne.-posłała ci ciepły uśmiech. -Powiem szczerze, że nie spodziewałam się jednak takich okoliczności powitalnych.-dodała.
  - Mam, to tylko przyjaciółka.- jęknąłeś, wywracając oczami.
  - To z przyjaciółkami się teraz sypia?-wzniosła brwi ku górze.
   - Cisze, bo usłyszy. -skarciłeś ją. -Po za tym jestem dorosłym facetem i nie muszę ci się z niczego tłumaczyć.- wypowiedziałeś pewnie, splatając ramiona na klatce piersiowej.
   - To przecież normalne, że matka przyłapuje swojego syna na grze wstępnej na blacie w kuchni ze swoją przyjaciółką.-stwierdziła blondynka, wykonując cudzysłów przy słowie przyjaciółka.
   - Z dwojga złego myślałam, że  to ty jesteś tym normalnym. - westchnęła głośno, rozkładając bezradnie ręce.
   Spojrzałeś na nią rozbawiony, kręcąc głową i parsknąłeś powstrzymywanym przez dłuższą chwilę śmiechem. Nauczycielka WF'u posłała szeroki uśmiech w twoim kierunku, który miałeś przyjemność odziedziczyć  w genach  i także roześmiała się donośnie. Po chwili także w obecności Leny przygotowywałeś kawę dla dwójki twoich gości oraz szperałeś po szafkach w poszukiwaniu czegoś zawierającego węglowodany. Niby nie powinieneś spożywać ich zbyt wiele, ale we wnętrzu twojej kuchni zawsze znajdowały się jakieś zapasy na niespodziewane wizyty kolegów z juniorskiej drużyny czy rodziny, pod których pretekstem mogłeś je pozwolić sobie na ich konsumpcję. Tak też było i tym razem, kiedy na powierzchnię stołu powędrował talerzyk z rurkami wypełnionymi kremem waniliowym, delicjami czy też kostkami Milki Oreo, którą pośpiesznie zgarnęła Zawadzka. Zaśmiałeś się pod nosem na ten gest i upiłeś łyk Latte, opadając na wolne obok dziennikarki krzesło. Jak wielkie było twoje zdumienie, kiedy twoja rodzicielka odnalazła wspólny język z 25-latką po upływie kilku minut od rozpoczęcia rozmowy, którym okazał się wysiłek fizyczny. Lena niczym karabin maszynowy wypuszczała z pomalowanych na krwistą czerwień ust pociski w postaci słów, opowiadając jak u niej wygląda podtrzymywanie kondycji oraz z uwagą i skupieniem wsłuchiwała się w rady starszej blondynki. Poczułeś się totalnie zbędny w tym towarzystwie. Pochłaniałeś masowe ilości słodyczy, przysłuchując się konwersacji kobiet spoczywających we wnętrzu twojego mieszkania i lekceważyłeś groźne spojrzenia wuefistki, kiedy twoja dłoń lądowała  na coraz to innym przysmaku. Po blisko 3 godzinach pobytu twojej matki w  radomskiej ulice mieszącej się w centrum miasta jej odwiedziny dobiegły końca, a ty rozciągnąłeś się leniwie i podniosłeś swój kościsty tyłek z krzesełka, decydując się na odprowadzenie jej do drzwi.
   - Synu, nie zmarnuj jej.- poklepała cię po ramieniu rodzicielka.-Już się wkupiła w moje łaski. Liczę, że kiedyś będzie nosić nasze nazwisko.-wyszeptała ci do ucha i zamknęła za sobą drzwi.
Pokręciłeś z niedowierzaniem głową i przekręciłeś zamek w drzwiach, po czym powróciłeś do pomieszczenia. Zawadzka spoczywała z nogą założoną na nogę i uśmiechała się łagodnie, rozkoszując smakiem ulubionej słodkości. W tym momencie przypominała ci dziecko cieszące się z otrzymanej zabawki. Sprawiała wrażenie niesamowicie rozkosznej i niewinnej istoty.
   - Poradziłaś sobie mistrzowsko, ale łatwo to ona mi tej akcji na blacie nie odpuści.-stwierdziłeś wesoło.
   - A ja łatwo tej Milki nie spalę.-mruknęła, wydymając wargi.
   - Sama może i nie, ale sądzę, że dla naszej dwójki to nie problem, złotko,.-wymruczałeś wprost do jej ucha.
   W odpowiedzi przegryzła jedynie wargę i uśmiechnęła się łobuzersko, przyglądając ci się przez dłuższą chwilę. Zarzuciła ramiona na twoją szyję i przylgnęła do ciebie, oplatając się szczelnie nogami w pasie. Połączyła wasze usta ze sobą, a ty już wiedziałeś co masz robić. Muskałeś wargami skórę jej brzucha, ale oderwałeś się od niej, przypominając sobie nagle o prezencie. Wyłowiłeś z pod łózka ozdobną torbę i wręczyłeś leżącej pod torbą blondynce, wznosząc znacznie kąciki ust i wypowiadając:
   - Ma nadzieję, że będziesz z niej produktywnie korzystać podczas naszych wspólnych nocy.
Dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głowa, lustrując wzrokiem komplet seksownej bielizny w ostrym, czerwonym kolorze. W podzięce wycisnęła na twoich ustach soczysty pocałunek i przeprosiła cię na chwilę, udając się w stronę łazienki, aby przymierzyć nowe cudeńko. Zachichotałeś pod nosem i opadłeś na materac.


***

Opierasz się o ramę drzwi kręcąc z rozbawienia głową na widok blondynki próbującej zapiąć prawie większą od niej podróżną walizkę. Prycha zdyszana pod nosem odwracając się przez ramię, aby posłać w twoją stronę proszący uśmiech.
- Spakowałaś tam całą szafę? - pytasz z ciekawością zerkając na wystający czerwony materiał unosząc zaskoczony brwi, ile ubrań potrafi zmieścić na małej powierzchni zmuszona do tego kobieta. Przygląda ci się uważnie obserwując jak, chociaż z niemałym trudem, zapinasz pakunek.
- Przecież nie będę w samej bieliźnie chodziła na tej konferencji - przewraca oczami zarzucając ci ręce na szyję, a ty z uśmiechem obejmujesz ją w talii przyciągając ją do siebie. Widzisz w jej oczach rozbawione iskierki i masz ochotę zatrzymać ją przy sobie na dłużej niż osiem godzin, które zostały do jej wyjazdu do stolicy województwa dolnośląskiego. - Albo może to nie jest taki zły pomysł - uśmiecha się sugestywnie zsuwając twoje dłonie na swoje kształtne pośladki.
- Te widoki są zarezerwowane tylko dla mnie - mruczysz gardłowo do jej ucha delektując się dreszczami przechodzącymi po jej ciele. Przez tę jej całą chorobę i twoje zabowiązania wobec klubu i zespołu zupełnie zapomniałeś jak miło jest czuć jej drobne ciało przy sobie i móc czuć je każdą cząsteczką ciała.
Jej perlisty śmiech przecina przestrzeń, gdy gładzi twój nieogolony policzek zewnętrzną stroną dłoni. Mrugasz do niej skradając szybki pocałunek z jej kusząco rozchylonych warg, a ona momentalnie odwzajemnia pieszczotę sprytnie rozchylając twoje wargi językiem. Walczycie o dominację, o satysfakcję z uległości drugiej osoby, jednak przerywa wam dochodzący z drugiego pokoju dzwonek przychodzącego połączenia. Kręcisz głową, gdy jęczy zirytowana i zrezygnowana zostawia cię samego chcąc skrzyczeć potencjalnego rozmówcę. Przewracasz oczami uświadamiając sobie swoją głupotę i zerkając dyskretnie czy jest zajęta konwersacją klękasz przy swoim bagażu, z którym w ręku stanąłeś poprzedniego wieczora przed jej drzwiami. Miałeś kupić po drodze jakieś wino czy kwiaty jednak nie miałeś pojęcia gdzie mógłbyś kupić coś godnego twojej ukochanej. Zwykle kursowałeś między twoim, a jej mieszkaniem nie martwiąc się o sklepy po drodze. Warczysz na siebie pod nosem będąc zły, że wcześniej o tym nie pomyślałeś. Rozpinasz zamek błyskawiczny i wyciągasz z głębin walizki małe pudełeczko, które jakiś czas temu zostawiła ci twoja przyjaciółka. Gładzisz je opuszkiem palca, gdy słyszysz charakterystyczne skrzypnięcie podłogi.
- Kuba - jej głos drży z emocji, a gdy spoglądasz w jej oczy odnajdujesz tylko strach i niepewności. Klęczysz dalej skonsternowany próbując zrozumieć aktualną sytuację i znowu na czas doznajesz olśnienia. - Co to jest? Co ty tam masz?
- Nie, nie - machasz rękami wstając i próbując jej to wszystko wytłumaczyć nim jej domysły zbytnio ją przytłoczą. - To nie jest pierścionek. - uśmiechasz się niepewnie otwierając pudełko z lśniącymi, maleńkimi kolczykami i prawie słyszysz jak z jej serca spada kamień. Otwiera szerzej oczy i zakrywa usta dłonią. Podchodzisz bliżej i dotykasz delikatnie jej dłoni splatając jej palce ze swoimi. - Wcześniej nie było okazji, więc wszystkiego najlepszego, kochanie. - śmieje się całując cię czule. Czujesz jakieś ukłucie w sercu spowodowane jej reakcją, ale starasz się go nie dopuszczać do siebie na dłużej. Starasz się być z nią po prostu szczęśliwy, bo z nią to przecież takie łatwe jak liczenie do dziesięciu czy oddychanie.
- Przepraszam - wzdycha zmartwiona unikając twojego wzroku, jednak przytrzymujesz jej podbródek i widzisz w jej oczach tyle kłębiących się emocji. - Nie wiem co sobie myślałam.
Przytulasz ją co siebie mocno gładząc dłonią jej włosy, bo wiesz, że w chwilach zaskoczenia zachowujemy się w sposób nieoczywisty. Przecież to był tylko szok, niewiele znaczącą reakcja. Słyszysz jak znowu przeprasza cię szeptem, jednak ty na prawdę się nie nią nie gniewasz.
- Licz, że gdy to będzie pierścionek to się ucieszysz - szepczesz jej do ucha chcąc poprawić jej humor i odnosisz sukces, gdy na jej twarzy ponownie pojawia się szczery uśmiech, a jej niecierpliwe palce walczą z guzikami twojej koszuli jakby w tej chwili chciała udowodnić ci wszystko co do ciebie czuje. Podnosisz ją do góry całując czule jej szyję, a gdy się odrywasz widzisz w jej oczach taki żar jakiego wcześniej nie widziałeś i wiesz, że nie zapomnisz go do końca życia.


K: Hello everybody! ^^ No to mamy nie tylko hot sceny, ale i Dorotkę Fornal w akcji! Jak się Wam podobało jej kilka minut tutaj? Z każdym rozdziałem dzieje się coraz więcej a to dopiero początek tej karuzeli :D Zapraszam także do mnie na Tomka, gdzie pojawiła się nowość!

R: Walczę z kontuzją i jakoś tak wyszło. Kuba jest taki jaki ma być - kompletne przeciwieństwo Tomasza. Nienwiem kiedy zatrzymamy tę karuzelę śmiechu, ale jeszcze dużo wody musi w Wiśle upłynąć. Tymczasem jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam do siebie na Daniela bez wąsa Tande. See you soon!