środa, 7 marca 2018

Rozdział piąty

   Mimowolnie twoje kąciki ust wzniosły się na wyżyny, kiedy kątem oka powędrowałeś na spoczywającą na twoim ramieniu głowę dziewczyny. Podwinąłeś rękaw koszuli i zmierzyłeś wzrokiem tarczę czarnego zegarka. Jego wskazówki wybiły właśnie czwartą nad ranem. Ziewnąłeś przeciągle i opuściłeś wnętrze taksówki, aby po chwili otworzyć jej drzwi i chwycić w ramiona drobną sylwetkę 25-latki.  Droga do mieszkania minęła ci w ekstremalnym tempie, a wnoszenie blondynki po schodach nie sprawiło żadnego trudu, gdyż była leciutka niczym piórko. Kopniakiem rozwarłeś drzwi i wtargnąłeś do wnętrza mieszkania. Skierowałeś się do sypialni i delikatnie opuściłeś na łóżko twoją partnerkę podczas sylwestrowej zabawy. Szczelnie okryłeś jej ciało beżową kołdrą, uprzednio zamieniając jej kreację na twoją treningową koszulkę. Sam natomiast zmyłeś z siebie ślady pierwszej noworocznej nocy, poddając się ciepłemu strumieniowi wody i zapachowi żelu pod prysznic. Odświeżony powędrowałeś do pokoju i opadłeś na drugą połowę materacu. Westchnąłeś głośno, przyglądając się niewinnej twarzy blondynki. Coraz bardziej zdawałeś sobie sprawę, że wikłasz się w coś niedobrego, zakazanego, coś co nie ma szans przetrwania. Z każdym dniem coraz bardziej uzależniałeś się od jej obecności. Stawała się dla ciebie ważna niczym tlen, którym oddychałeś, dzięki, któremu żyłeś. 
   - Zawadzka, wszystko komplikujesz.-mruknąłeś, gładząc jej włosy. 
   Dziewczyna przewróciła się na drugi bok, tym samym znajdując się na wprost ciebie i wtuliła w twoje ciało. Uśmiechnąłeś się pod nosem i poczułeś jej słodką woń, która otumaniła cię i tym samym pomogła w odpłynięciu do krainy Morfeusza.


***
   Kołysałeś biodrami do hitu Feel'a wydobywającego się z radia, podśpiewując pod nosem tekst piosenki i przygotowując śniadanie dla twojego gościa. Starannie układałeś owoce na powierzchni gofrów, aby później dodać do nich czekoladę oraz ozdobić nutką bitej śmietany. Zadowolony z efektu końcowego uśmiechnąłeś się pod nosem i kiedy okręciłeś się na pięcie z celem udania się do sypialni twoim oczom ukazała się drobna blondynka. Zlustrowałeś ją przeszywającym spojrzeniem, obserwując jak pod jego ciężarem zaplata jasny kosmyk za ucho, aby odwrócić twoją uwagę od speszenia się. Ziewnęła przeciągle, a ty zaśmiałeś się cicho. Zadarła głowę i uniosła brwi zdziwiona, dostrzegając w twojej dłoni talerz z pysznościami jakimi miałeś zamiar ją uraczyć  na pierwszy posiłek dnia. Posłałeś jej jedynie łagodny uśmiech i bez przepychanek siłowych oddałeś naczynie w jej ręce, przyglądając się temu jak opada na jedno z krzeseł przy kuchennym stole i przeciąga się leniwie niczym kot, po czym zabiera do jedzenia. Jej pomruki zadowolenia po raz pierwsze wydawane były z innego powodu niż twoich wariacji w łóżku.  Przymknąłeś powieki i westchnąłeś głośno. Od wczorajszego wieczoru działo się z tobą coś dziwnego. Niby chciałeś zasmakować jej bliskości jak zazwyczaj, ale cieszyłeś się także z chwil spędzonych w jej towarzystwie w taki własnie sposób jak obecnie. W luźnej atmosferze, w ciszy, po za intymnymi uniesieniami...Podreptałeś do okna i zatopiłeś wzrok w rozciągającym się za nim krajobrazie. Tak bardzo cię to pochłonęło, że nawet nie zauważyłeś, kiedy dziennikarka pochłonęła śniadanie i zjawiła się przy twoim boku, układając brodę na twoim barku.
   - Tomek, wszystko w porządku?-wychrypiała nieco zaspanym jeszcze głosem.
   - Tak, jasne. - odparłeś, nie odrywając wzroku od poruszających się licznie po radomskich ulicach  samochodów.
 - Na pewno? - wyczułeś nutkę niedowierzania w jej głosie.- Jesteś jakiś zamyślony.
  - Wydaje ci się. - odparłeś. - Jak śniadanie? Smakowało? - wysiliłeś się na subtelny uśmiech.
   - Było pyszne.
   - No to czas na deser. - ty razem odważniej zaprezentowałeś swoje śnieżnobiałe uzębienie.
Dziewczyna pisnęła, kiedy znienacka chwyciłeś  ją w  pasie i opuściłeś na blat kuchenny. Sunąłeś nosem wzdłuż jej karku, a dłońmi rozpocząłeś walkę z guzikami twojej wczorajszej koszuli, którą musiała narzucić na siebie rano. Delikatnie zsunąłeś ją z jej ramion, obsypując pocałunkami jej nagie przedramiona oraz dekolt. Blondynka odchyliła głowę do tyłu i mruknęła zadowolona, kiedy muskałeś każdy milimetr jej  szyi ciepłymi wargami. Opuszkami palców wodziłeś po jej aksamitnej skórze ud, przyprawiając ją tym o dreszcze, które doskonale były dla ciebie wyczuwalne. Wszystko zmierzało w odpowiednim kierunku. Zapowiadało się naprawdę obiecująco jak na pierwszy poranek roku dwa tysiące osiemnaście, jednak 25-latka nagle odepchnęła cię od siebie i pośpiesznie zapięła pierwsze partię guzików, zasłaniając tym samym zakryty jedynie materiałem koronkowego stanika biust. Zmarszczyłeś brwi, mierząc ją zdezorientowanym spojrzeniem. Przecież chętnie przystawała na twoje pieszczoty.  Odwróciłeś się do tyłu i nagle wszystko zrozumiałeś.  Miałeś ochotę zapaść się pod ziemię. Przed tobą widniała twoja własna matka z oczami wielkości pięciozłotówek.
   - Mam! Co Ty tutaj robisz?! - wykrzyknąłe totalnie zdziwiony jej widokiem.
Zawadzka zeskoczyła z blatu i zawstydzona pośpiesznie opuściła pomieszczenie po pretekstem odświeżenia się. Ledwo co opanowałeś rozbawienie tą sytuacją i śmiech, który miał ogromną potrzebę opuścić twoje gardło. Oparłeś się biodrami o szafkę i przyglądałeś się kobiecie z wyczekiwaniem.
   - Pomyślała, że odwiedzę mojego syna i osobiście złożę mu życzenia noworoczne.-posłała ci ciepły uśmiech. -Powiem szczerze, że nie spodziewałam się jednak takich okoliczności powitalnych.-dodała.
  - Mam, to tylko przyjaciółka.- jęknąłeś, wywracając oczami.
  - To z przyjaciółkami się teraz sypia?-wzniosła brwi ku górze.
   - Cisze, bo usłyszy. -skarciłeś ją. -Po za tym jestem dorosłym facetem i nie muszę ci się z niczego tłumaczyć.- wypowiedziałeś pewnie, splatając ramiona na klatce piersiowej.
   - To przecież normalne, że matka przyłapuje swojego syna na grze wstępnej na blacie w kuchni ze swoją przyjaciółką.-stwierdziła blondynka, wykonując cudzysłów przy słowie przyjaciółka.
   - Z dwojga złego myślałam, że  to ty jesteś tym normalnym. - westchnęła głośno, rozkładając bezradnie ręce.
   Spojrzałeś na nią rozbawiony, kręcąc głową i parsknąłeś powstrzymywanym przez dłuższą chwilę śmiechem. Nauczycielka WF'u posłała szeroki uśmiech w twoim kierunku, który miałeś przyjemność odziedziczyć  w genach  i także roześmiała się donośnie. Po chwili także w obecności Leny przygotowywałeś kawę dla dwójki twoich gości oraz szperałeś po szafkach w poszukiwaniu czegoś zawierającego węglowodany. Niby nie powinieneś spożywać ich zbyt wiele, ale we wnętrzu twojej kuchni zawsze znajdowały się jakieś zapasy na niespodziewane wizyty kolegów z juniorskiej drużyny czy rodziny, pod których pretekstem mogłeś je pozwolić sobie na ich konsumpcję. Tak też było i tym razem, kiedy na powierzchnię stołu powędrował talerzyk z rurkami wypełnionymi kremem waniliowym, delicjami czy też kostkami Milki Oreo, którą pośpiesznie zgarnęła Zawadzka. Zaśmiałeś się pod nosem na ten gest i upiłeś łyk Latte, opadając na wolne obok dziennikarki krzesło. Jak wielkie było twoje zdumienie, kiedy twoja rodzicielka odnalazła wspólny język z 25-latką po upływie kilku minut od rozpoczęcia rozmowy, którym okazał się wysiłek fizyczny. Lena niczym karabin maszynowy wypuszczała z pomalowanych na krwistą czerwień ust pociski w postaci słów, opowiadając jak u niej wygląda podtrzymywanie kondycji oraz z uwagą i skupieniem wsłuchiwała się w rady starszej blondynki. Poczułeś się totalnie zbędny w tym towarzystwie. Pochłaniałeś masowe ilości słodyczy, przysłuchując się konwersacji kobiet spoczywających we wnętrzu twojego mieszkania i lekceważyłeś groźne spojrzenia wuefistki, kiedy twoja dłoń lądowała  na coraz to innym przysmaku. Po blisko 3 godzinach pobytu twojej matki w  radomskiej ulice mieszącej się w centrum miasta jej odwiedziny dobiegły końca, a ty rozciągnąłeś się leniwie i podniosłeś swój kościsty tyłek z krzesełka, decydując się na odprowadzenie jej do drzwi.
   - Synu, nie zmarnuj jej.- poklepała cię po ramieniu rodzicielka.-Już się wkupiła w moje łaski. Liczę, że kiedyś będzie nosić nasze nazwisko.-wyszeptała ci do ucha i zamknęła za sobą drzwi.
Pokręciłeś z niedowierzaniem głową i przekręciłeś zamek w drzwiach, po czym powróciłeś do pomieszczenia. Zawadzka spoczywała z nogą założoną na nogę i uśmiechała się łagodnie, rozkoszując smakiem ulubionej słodkości. W tym momencie przypominała ci dziecko cieszące się z otrzymanej zabawki. Sprawiała wrażenie niesamowicie rozkosznej i niewinnej istoty.
   - Poradziłaś sobie mistrzowsko, ale łatwo to ona mi tej akcji na blacie nie odpuści.-stwierdziłeś wesoło.
   - A ja łatwo tej Milki nie spalę.-mruknęła, wydymając wargi.
   - Sama może i nie, ale sądzę, że dla naszej dwójki to nie problem, złotko,.-wymruczałeś wprost do jej ucha.
   W odpowiedzi przegryzła jedynie wargę i uśmiechnęła się łobuzersko, przyglądając ci się przez dłuższą chwilę. Zarzuciła ramiona na twoją szyję i przylgnęła do ciebie, oplatając się szczelnie nogami w pasie. Połączyła wasze usta ze sobą, a ty już wiedziałeś co masz robić. Muskałeś wargami skórę jej brzucha, ale oderwałeś się od niej, przypominając sobie nagle o prezencie. Wyłowiłeś z pod łózka ozdobną torbę i wręczyłeś leżącej pod torbą blondynce, wznosząc znacznie kąciki ust i wypowiadając:
   - Ma nadzieję, że będziesz z niej produktywnie korzystać podczas naszych wspólnych nocy.
Dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głowa, lustrując wzrokiem komplet seksownej bielizny w ostrym, czerwonym kolorze. W podzięce wycisnęła na twoich ustach soczysty pocałunek i przeprosiła cię na chwilę, udając się w stronę łazienki, aby przymierzyć nowe cudeńko. Zachichotałeś pod nosem i opadłeś na materac.


***

Opierasz się o ramę drzwi kręcąc z rozbawienia głową na widok blondynki próbującej zapiąć prawie większą od niej podróżną walizkę. Prycha zdyszana pod nosem odwracając się przez ramię, aby posłać w twoją stronę proszący uśmiech.
- Spakowałaś tam całą szafę? - pytasz z ciekawością zerkając na wystający czerwony materiał unosząc zaskoczony brwi, ile ubrań potrafi zmieścić na małej powierzchni zmuszona do tego kobieta. Przygląda ci się uważnie obserwując jak, chociaż z niemałym trudem, zapinasz pakunek.
- Przecież nie będę w samej bieliźnie chodziła na tej konferencji - przewraca oczami zarzucając ci ręce na szyję, a ty z uśmiechem obejmujesz ją w talii przyciągając ją do siebie. Widzisz w jej oczach rozbawione iskierki i masz ochotę zatrzymać ją przy sobie na dłużej niż osiem godzin, które zostały do jej wyjazdu do stolicy województwa dolnośląskiego. - Albo może to nie jest taki zły pomysł - uśmiecha się sugestywnie zsuwając twoje dłonie na swoje kształtne pośladki.
- Te widoki są zarezerwowane tylko dla mnie - mruczysz gardłowo do jej ucha delektując się dreszczami przechodzącymi po jej ciele. Przez tę jej całą chorobę i twoje zabowiązania wobec klubu i zespołu zupełnie zapomniałeś jak miło jest czuć jej drobne ciało przy sobie i móc czuć je każdą cząsteczką ciała.
Jej perlisty śmiech przecina przestrzeń, gdy gładzi twój nieogolony policzek zewnętrzną stroną dłoni. Mrugasz do niej skradając szybki pocałunek z jej kusząco rozchylonych warg, a ona momentalnie odwzajemnia pieszczotę sprytnie rozchylając twoje wargi językiem. Walczycie o dominację, o satysfakcję z uległości drugiej osoby, jednak przerywa wam dochodzący z drugiego pokoju dzwonek przychodzącego połączenia. Kręcisz głową, gdy jęczy zirytowana i zrezygnowana zostawia cię samego chcąc skrzyczeć potencjalnego rozmówcę. Przewracasz oczami uświadamiając sobie swoją głupotę i zerkając dyskretnie czy jest zajęta konwersacją klękasz przy swoim bagażu, z którym w ręku stanąłeś poprzedniego wieczora przed jej drzwiami. Miałeś kupić po drodze jakieś wino czy kwiaty jednak nie miałeś pojęcia gdzie mógłbyś kupić coś godnego twojej ukochanej. Zwykle kursowałeś między twoim, a jej mieszkaniem nie martwiąc się o sklepy po drodze. Warczysz na siebie pod nosem będąc zły, że wcześniej o tym nie pomyślałeś. Rozpinasz zamek błyskawiczny i wyciągasz z głębin walizki małe pudełeczko, które jakiś czas temu zostawiła ci twoja przyjaciółka. Gładzisz je opuszkiem palca, gdy słyszysz charakterystyczne skrzypnięcie podłogi.
- Kuba - jej głos drży z emocji, a gdy spoglądasz w jej oczy odnajdujesz tylko strach i niepewności. Klęczysz dalej skonsternowany próbując zrozumieć aktualną sytuację i znowu na czas doznajesz olśnienia. - Co to jest? Co ty tam masz?
- Nie, nie - machasz rękami wstając i próbując jej to wszystko wytłumaczyć nim jej domysły zbytnio ją przytłoczą. - To nie jest pierścionek. - uśmiechasz się niepewnie otwierając pudełko z lśniącymi, maleńkimi kolczykami i prawie słyszysz jak z jej serca spada kamień. Otwiera szerzej oczy i zakrywa usta dłonią. Podchodzisz bliżej i dotykasz delikatnie jej dłoni splatając jej palce ze swoimi. - Wcześniej nie było okazji, więc wszystkiego najlepszego, kochanie. - śmieje się całując cię czule. Czujesz jakieś ukłucie w sercu spowodowane jej reakcją, ale starasz się go nie dopuszczać do siebie na dłużej. Starasz się być z nią po prostu szczęśliwy, bo z nią to przecież takie łatwe jak liczenie do dziesięciu czy oddychanie.
- Przepraszam - wzdycha zmartwiona unikając twojego wzroku, jednak przytrzymujesz jej podbródek i widzisz w jej oczach tyle kłębiących się emocji. - Nie wiem co sobie myślałam.
Przytulasz ją co siebie mocno gładząc dłonią jej włosy, bo wiesz, że w chwilach zaskoczenia zachowujemy się w sposób nieoczywisty. Przecież to był tylko szok, niewiele znaczącą reakcja. Słyszysz jak znowu przeprasza cię szeptem, jednak ty na prawdę się nie nią nie gniewasz.
- Licz, że gdy to będzie pierścionek to się ucieszysz - szepczesz jej do ucha chcąc poprawić jej humor i odnosisz sukces, gdy na jej twarzy ponownie pojawia się szczery uśmiech, a jej niecierpliwe palce walczą z guzikami twojej koszuli jakby w tej chwili chciała udowodnić ci wszystko co do ciebie czuje. Podnosisz ją do góry całując czule jej szyję, a gdy się odrywasz widzisz w jej oczach taki żar jakiego wcześniej nie widziałeś i wiesz, że nie zapomnisz go do końca życia.


K: Hello everybody! ^^ No to mamy nie tylko hot sceny, ale i Dorotkę Fornal w akcji! Jak się Wam podobało jej kilka minut tutaj? Z każdym rozdziałem dzieje się coraz więcej a to dopiero początek tej karuzeli :D Zapraszam także do mnie na Tomka, gdzie pojawiła się nowość!

R: Walczę z kontuzją i jakoś tak wyszło. Kuba jest taki jaki ma być - kompletne przeciwieństwo Tomasza. Nienwiem kiedy zatrzymamy tę karuzelę śmiechu, ale jeszcze dużo wody musi w Wiśle upłynąć. Tymczasem jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam do siebie na Daniela bez wąsa Tande. See you soon! 

5 komentarzy:

  1. Milka Oreo <3
    Hahaha no to Lena i Tomek mieli udaną grę wstępną, nie ma co :D Mama chłopaka wiedziała, kiedy wparować do mieszkania :D Ale dobrze, że polubiła dziewczynę i nie robiła niepotrzebnych nieprzyjemności :D
    Jejuu, Kuba jest w niej tak zakochany, a ona no robi mu takie świństwo :( ehh, ale co poradzić..
    Czekam z niecierpliwością na kolejny, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah też ją kocham <3
      Dorotka zawsze coś zrobić może ^^
      Dokładnie :(
      Dziękujemy i pozdrawiamy ;*

      Usuń