czwartek, 3 maja 2018

Rozdział ósmy

Przeczesałeś smukłymi palcami ciemne, gęste włosy i westchnąłeś przeciągle, obserwując rozciągającą się na pobliskiej ławce blondynkę. Jej czarne leginsy sportowe skutecznie przywoływały twoje spojrzenie, które przeskakiwało z uwydatnionego w nich zgrabnego tyłka na odsłonięty, płaski brzuch. Dziennikarka zbeształa cię wzrokiem, zauważając, że jej się przyglądasz od dłuższej chwili. Wzruszyłeś jedynie ramionami i posłałeś w jej kierunku beztroski uśmiech. Nic nie mogłeś poradzić na fakt, że uwielbiałeś podziwiać jej ciało i byłeś już od tego nieco, a nawet znacznie uzależniony. Przyciągnąłeś do siebie czubek stopy, naciągając przy tym mięśnie łydki. To samo uczyniłeś z drugą kończyną i kilka razy podskoczyłeś w miejscu. Kiedy twoja towarzyszka skinęła głową na znak gotowości poderwałeś się z miejsca i pojawiłeś się przy jej boku. Równomiernym tempem przemierzaliście razem parkowe ścieżki, omiatając wzrokiem otoczenie. Patrząc na dzieci ganiające się po placu zabaw czy te pochłonięte zabawą w piaskownicy przypominałeś sobie czasy swojego beztroskiego dzieciństwa. Każdego dnia dziękowałeś w myślach rodzicom, którzy zapewnili ci radość lat dziecinnych. Byłeś im naprawdę wdzięczny za wychowanie cię na takiego człowieka jakim właśnie byłeś i jesteś oraz za naukę jak radzić sobie w tym pokręconym, pełnym niebezpieczeństw świecie. Nie każdy miał przecież szczęście zasmakować rodzinnego ciepła, a ty tego miałeś pod dostatkiem. Uśmiechnąłeś się nikle na widok dwóch chłopców znajdujących się na huśtawkach, które wznosiły się na sporą wysokość. Wtedy w twojej głowie pojawiło się wspomnienie jak kilka lat temu byłeś to jeszcze ty i Janek. Odtwarzałeś to w myślach niczym migawkę ze zwiastuna  interesująco zapowiadającego się filmu. Twoja rodzicielka kręciła głową z niedowierzaniem, kiedy prezentowałeś długość swojego języka starszemu bratu, gdy znajdowałeś się na wyższym pułapie wysokości niż on, a blondyn splatał wtedy ramiona na klatce piersiowej, oburzając się, że wasza matka popycha jego dźwignię lżej niż twoją. Zaśmiałeś się pod nosem, kręcąc z rozbawieniem głową, czym przywołałeś na siebie ciekawskie spojrzenie 25-latki. Machnąłeś jedynie ręką i narzuciłeś większą prędkość, oddalając się od warszawianki. Ta jedynie wzniosła zdumiona brwi  i także przyśpieszyła, aby cię dogonić. Skupiony na tym, żeby zaserwować jej spory wycisk, biegłeś ze zwróconą ku tyle głową, co skutkowało tym, że nie dostrzegłeś  na swojej drodze gałązki i potknąłeś się o nią. Momentalnie opadłeś na podłoże i syknąłeś na falę bólu zalewającą twoje kolano oraz uczucie szczypania występujące na obszarze twarzy, na której wylądowałeś. Lena przyklęknęła przy tobie i pokręciła z dezaprobatą głową, obserwując sporych rozmiaru siniaka na skórze w okolicach kolana. Stanęła na równe nogi i wyciągnęła w twoim kierunku drobną dłoń w celu pomocy. Chwyciłeś za nią mocno i przyciągnąłeś ją do siebie stanowczo, sprawiając, że runęła wprost na ciebie. Pisnęła nieprzygotowana na takie posunięcie z twojej strony i zadarła głowę, mrożąc cię srogim spojrzeniem. Uśmiechnąłeś się szelmowsko w jej kierunku i ułożyłeś dłonie pod głową, przyglądając się jej z zadowoleniem. Zawadzka wplotła palce w twoje gęste włosy, rozkoszując się ich miękkością i wpiła się zachłannie w twoje wargi. Zsunąłeś dłonie na jej plecy, czując jak syknęła, kiedy twoje chłodne ręce zetknęły się z jej rozgrzanym ciałem i tonąłeś w posmaku Latte Macchiato, którym smakowały jej usta. Zapewne musiała je wypić tuż przed wyjściem. Miażdżyłeś je solidnie, walcząc do upadłego niczym na plusligowych parkietach o dominację w tej długiej wymianie. Oderwałeś się zdyszany od dziewczyny i przymknąłeś powieki, próbując wyrównać oddech. Słyszałeś wydobywające się z płuc Leny świsty, na co się mimowolnie uśmiechnąłeś   i otworzyłeś oczy. Jej oczy wpatrywały się wprost głęboko w twoje. Rozpływałeś się nad  ciepłą, czekoladową barwą jej tęczówek.

-Lena, to już nie jest tylko seks. Ja się w tobie zakochałem.-wypowiedziałeś, nie zrywając z nią kontaktu wzrokowego.

Blondynka natychmiast poderwała się na nogi i przystanęła, przykładając dłonie do twarzy. Widziałeś jej nieobecny wzrok utkwiony gdzieś w punkcie usytuowanym w oddali. Podniosłeś się z ziemi i przystanąłeś obok niej, śledząc uważnie każdy jej ruch. Zacisnęła powieki i zapewne wytężała teraz mózg jak postąpić z tą sytuacją. Pocierała opuszkami palców skronie, jakby próbowała uciszyć tykające w jej głowie trybiki, szumiące niczym wodospad myśli. Wypuściłeś głośno powietrze i zacząłeś spacerować powolnym krokiem w pobliżu, zastanawiając się jak to teraz będzie wyglądać. Nie oczekiwałeś od niej odstawienia chłopaka na bok i rzucenia się w twoje ramiona. Nie zamierzałeś jej tego nawet mówić, ale dziś jakoś tak pod wypływem chwili to z siebie wydusiłeś, a rozmowa z Kochanowskim utwierdziła cię tylko, że z nią nie jest jak z poprzednimi. To nie było szczeniackie zauroczenie, chwilowa fascynacja. Ty ją do cholery kochałeś! Sam nawet nie spostrzegłeś momentu, kiedy spędzone z nią noce stały się dla ciebie czymś więcej niż namiętnymi uniesieniami czy nieprzespanymi godzinami. Stała się twoim oczkiem w głowie już wtedy, kiedy mimowolnie zacząłeś odszukiwać na trybunach jej drobną sylwetkę. Później stało się to rytuałem. A gdy zjawiała się na meczach twoje statystyki gwałtownie wędrowały coraz wyżej, nie raz nawet wprawiając w zachwyt i zdumienie komentatorów sportowych, którzy informowali o wydarzeniach mających miejsce na boisku widzów zebranych przez odbiornikami.

-Tomek...-rozpoczęła niepewnie.

-Lena, nie musisz niczego zmieniać.-posłałeś jej  łagodny uśmiech.

***

Wystukiwałaś na klawiaturze złotego Macbook'a kolejnego zdanie tekstu, który miał tworzyć zapowiedź kolejnego, przedostatniego już spotkania zespołu twojego chłopaka. Kąciki twoich ust nikle wzniosły się na wyżyny na myśl, że mina ukochanego, gdy ujrzy cię na trybunach w ostatnich pojedynkach tego sezonu będzie bezcenna.  Sięgnęłaś po biały kubek wypełniony parującą cieczą i zaciągnęłaś się wyrazistym aromatem, upijając niewielki łyk ciemnego napoju. Skrzywiłaś się delikatnie, kiedy poczułaś falę bólu oblewająca twój język spowodowaną oparzeniem kawy i powróciłaś do pisania. Nagle jednak gorzej się poczułaś. Oparłaś ramiona o biurko wykonane z jasnego drewna i zacisnęłaś powieki, kiedy zaatakowały cię zawroty głowy. Odetchnęłaś głęboko i pewna, że to tylko chwilowa oznaka zmęczenia kilkugodzinną obecnością w redakcji wznosiłaś pracę, aby po chwili ją przerwać. Tym razem jednak objaw twojego złego samopoczucia okazał się poważniejszy. Przytkałaś dłonią usta, czując zbierające się w twoim przełyku mdłości. Momentalnie poderwałaś się z biurowego fotela i pognałaś w stronę łazienki. Nina podążająca właśnie do swojego stanowiska po przerwie osunęła ci się na bok, spoglądając na ciebie ze zmarszczonymi brwiami. Opadłaś na chłodną posadzkę i pozwoliłaś nudnościom opuścić twój organizm. Oparłaś się plecami o ścianę i przymknęłaś powieki, oddychając głęboko. Odetchnęłaś z ulgą, kiedy poczułaś się ciut lepiej. Wstałaś i urwałaś kilka papierowych ręczników, ocierając nimi okolice ust. Do twoich uszu dotarło skrzypnięcie drzwi  wejściowych do łazienki. Momentalnie zwróciłaś głowę w tamtym kierunku i zmierzyłaś wzrokiem młodszą o rok koleżankę.

-Wszystko w porządku?-zapytała z obawą, przyglądając się twojej bladej twarzy.

-Teraz już chyba tak.-odparłaś łagodnie.

W tym samym momencie twój organizm po raz kolejny postanowił zwrócić kolejną porcję dostarczonych mu dziś posiłków. Powtórzyłaś schemat z przed kilku minut, zatrzaskując za  sobą drzwi toalety. Pokręciłaś z niedowierzaniem głową, zastanawiając się co wpłynęło na takie wariacje twojego organizmu. Ponownie przystanęłaś na przeciwko dużego lustra i popatrzyłaś na Ninę.

-A może ty w ciąży jesteś, Lenka?-uśmiechnęła się znacząco do twojej osoby.

-To niemożliwe.-rzekłaś pewnie.


***

Położyłeś dużą dłoń na kolanie blondynki, która rzuciła ci tylko karcące spojrzenie, odsunęła się  i wróciła do rozmowy, którą prowadziła z twoją kuzynką. Zmarszczyłeś czoło odkładając na ogrodowy stół pustą w połowie butelkę próbując znaleźć powód nieswojego zachowania Leny, odkąd tylko przyjechałeś po nią do Warszawy. Przez te kilometry dzielące jej mieszkanie od stolicy województwa warmińsko-mazurskiego prawie cały czas spała przykryta znalezionym w którymś ze schowków kocem, a gdy się już budziła uśmiechała się tylko nieśmiało i zastygała zapatrzona w mijane przez was krajobrazy. To zupełnie do niej nie pasowało - zwykle fałszowaliście wspólnie utwory dobiegające z radia, rozmawialiście o tym co się u nas wydarzyło, co się wydarzy; o przeszłości, przyszłości, o planach i nadziejach - tym razem było zupełnie cicho; jakby ktoś przeciął wam struny głosowe i nawet nie włączyłeś radia byleby nie zrobić czegoś nie po jej myśli. Przeczesałeś palcami włosy słysząc śmiech dobiegający zza pergoli, przy której siedzieliście i niewiele myśląc wstałeś mrucząc jej do ucha, że niedługo wrócisz. Działka twojego najlepszego przyjaciela była miejscem gdzie życie miało wolniejszy bieg, jakby wokół wyrosła niewidzialna bariera oddzielająca to miejsce od całego miejskiego zgiełku, samochodów i turystów próbujących zakochać się w Mazurach jeszcze przed sezonem. Włożyłeś dłonie w kieszenie ciemnej bluzy słysząc głos, którego nie słyszałeś od kilku lat i poczułeś, że chociaż pragniesz zawrócić do twojego ukochanej blondynki nie potrafisz zrobić kroku w tył.
- Jest i nasz siatkarzyna - brunet klepnął cię w plecy z taką siłą, że po twojej twarzy przeszedł cierpki grymas, jednak on widząc go zaśmiał się tylko i podał jednej z dziewczyn butelkę, którą przyjęła z radością. Stałeś w progu między ludźmi, którzy byli twoją przyszłością - Leną, Dominiką i resztą ludzi, którzy poznali cię przypadkiem i zostali w twoim życiu na dłużej - a ludźmi, którzy zniknęli ze sceny kilka lat temu, gdy wyjechałeś do Spały i mimo, że mieliście być na zawsze kontakt z miesiąca na miesiąc słabł aż w końcu nie byłeś pewny jak powinieneś się zachować gdy spotkasz ich przypadkiem na ulicy. Byłeś zagubionym wędrowcem, ale wystarczyło tylko aby ktoś wskazał wolne miejsce i zrobiłeś ten krok, i znowu poczułeś się jakbyś miał piętnaście lat i całe życie przed sobą. - Gdzie zgubiłeś twoją piękną towarzyszkę?
- Rozmawia z Moniką - wzruszyłeś ramionami odnajdując wzrok drobnej brunetki, której spojrzenie czułeś na sobie od dłuższej chwili, jakby bała się znowu być blisko ciebie, ale czy to nie ty powienieneś się obawiać, że znowu owinie cię wokół małego paluszka i zamiesza ci w głowie na tyle, że zapomnisz o tych wszystkich wspaniałych chwilach, które przeżyłeś z dziennikarką. - Co kombinujecie? - zapytałeś słysząc za plecami szepty, jednak nadal patrzyłeś się w jej zielone oczy, a ona uśmiechała się w ten swój charakterystyczny sposób.
Słońce schodziło coraz niżej pozbawiając was tego pierwszego, wiosennego ciepła, które zgromadziło was na działce aby wyjść z domu i po prostu spędzić czas z bliższymi lub dalszymi znajomymi. Zaczesała kosmyk włosów za ucho, a zapach piwa podrażnił twoje zmysły powodując delikatne zawroty. Siliłeś się, aby zostać w obecnej chwili, wśród ludzi, jednak nie potrafiłeś powstrzymać migawek wspomnień, które przeskakiwały przed twoimi oczami niczym kalejdoskop. Kilka drewnianych mebli, lekko zaniedbanych, grupka przyjaciół - niewiele było wam trzeba, aby zdobyć świat i poczuć czym jest dorosłość.  Na początku chodziliście tutaj w letnie wieczory, aby popatrzeć na zachód słońca większą grupką, jednak z biegiem tygodni przychodziło coraz mniej osób aż w końcu siedziałeś już tylko z nią. Dokładnie pamiętałeś smak pierwszego zapalonego tutaj papierosa, smak pierwszego piwa kupionego gdzieś na peryferiach miasta i smak jej ust, gdy po wewnętrznej walce postanowiłeś ją pocałować.
- Jedziesz z nami do sklepu, stary? - głos Kacpra sprowadził cię na ziemię, jednak pokręciłeś głową i po chwili całe towarzystwo się rozeszło, zostałeś tylko ty i ona patrząca na ciebie z wyraźnym rozbawieniem.
Odchyliłeś głowę opierając łokcie na udach, a ona przechyliła swoją, aby przyjrzeć ci się dokładniej. Chciałeś wstać, wrócić do Leny, pogłaskać ją po policzku i przytulić, czuć jak jak serce wybija nierówny rytm tak podobny do twojego własnego, ale nie potrafiłeś się ruszyć.
- Nie sądziłam, że będzie aż tak niezręcznie - mruknęła Jagoda poprawiając rękaw skórzanej kurtki, a ty jedynie przewróciłeś oczami. - Mimo wszystko miło cię widzieć. Nie sądziłam, że po tych latach spotkamy się na tej samej imprezie, ale mogłam się ciebie spodziewać, bo w końcu się przyjaźnicie - mówiła spokojnie, jakby wszystko między wami było wyjaśnione. - Tęskniłam za tym miejscem, za rodziną i za tym wszystkim - omiotła wzrokiem miejsce, w którym się znajdowaliście. - Kacper przywiózł mnie z lotniska, ale dobrze być w końcu w domu.
- Od kiedy najlepszym z możliwych wyborów nie jest ten pieprzony Rzym? - parsknąłeś ironicznie widząc jak ciemnieją jej oczy i zagryza wargi; dopiero teraz znalazłeś w sobie na tyle siły, aby wstać, zostawić ją i to wszystko po raz kolejny. - Przecież to wielka szansa, której nie można zmarnować, przecież świetnie sobie na pewno radzisz. - patrzyłeś na nią z góry, jednak widząc rozszalałe gniewne ogniki w jej oczach czułeś się jak ofiara. Zaśmiałeś się krótko pod nosem, obróciłeś na pięcie, ale ona złapała twój nadgarstek zmuszając, abyś spojrzał na nią jeszcze raz.
- To ty pierwszy wybrałeś Spałę. Czy serio myślałeś, że będę czekała na ciebie przez trzy lata bez kontaktu i zrezygnuję z własnych marzeń? - warknęła przez zaciśnięte zęby patrząc ci w oczy. - Ale widzę, że ty też nieźle sobie radzisz; ciekawe tylko czy leci na ciebie czy tylko na gruby portfel. - wypłuła te słowa z taką odrazą, że gdyby nie była dziewczyną czułbyś się w obowiązku, aby ją uderzyć. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową czując niewyobrażalny żal i jakieś ukłucie wewnątrz, jakbyś stracił jakąś część starego siebie, tego, o którego pozostanie walczyłeś od pierwszego dnia, gdy przekroczyłeś próg Szkoły Mistrzostwa Sportowego.
Czułeś jak wibruje każda komórka twojego ciała, gdy po kilkunastu minutach opadłeś na plastikowe krzesło obok Leny, która wydała się wręcz zniesmaczona twoim widokiem, bo prychnęła głośno.
- Wróciłeś - stwierdziła ozięble, a ty przewróciłęś oczami sam nie wiesz czy z powodu rozemocjonowania rozmową z Jagodą czy mieszanką alkoholi, którą wlałeś w siebie przed chwilą robiąc wszystko byleby pobyć sam. Odetchnąłeś głęboko ganiąc się za swoją wcześniejszą reakcję i posyłając blondynce przepraszający uśmiech. Słyszałeś rozbawione głosy, dźwięk stukających się butelek jakby przez mgłę, jakbyś znów uciekł do własnego świata, którego drzwi są zamknięte na klucz. - Jedziemy do domu. - rzuciła nagle twoja dziewczyna i nawet nie masz siły stawiać oporu, gdy ciągnęła cię za rękę w stronę parkingu. Kiwnąłeś jeszcze przyjaciołom na pożegnianie, jednak ona nie zatrzymała się, a ty potrzebowałeś chwili aby ją dogonić. Znowu szliście w ciszy, która ciążyła ci z każdym metrem, jednak nie wiedziałeś zupełnie ją przerwać. Widziałeś, że ona również nie jest w najlepszej formie, więc jedynie splotłeś z jej palce ze swoimi próbując jej w ten sposób pomóc, bo nigdy nie radziłeś sobie ze smutkiem innych osób. Przepuściłeś ją w bramie, jednak słysząc jej westchnięcie nie wytrzymałeś. Chwyciłeś jej nadgarstek zmuszając, aby się zatrzymała i rozłożyłeś ręce.
- Lena, jak ty się zachowujesz? - zapytałeś otwierając szeroko oczy, bo miałeś dość tego, że mimo jakiegoś problemu nic ci nie mówi. - Wszystko dzisiaj robię źle według ciebie, więc może powinienem przeprosić za to, że jestem człowiekiem i oddycham. - podniosłeś głos kręcąc głową.
- Jak ja się zachowuję? - wybuchnęła śmiejąc się ironicznie - To ja znikam na prawie godzinę zaszywając się ze swoją pierwszą miłością - przeczesała palcami włosy, a ty nie mogłeś uwierzyć w jej zarzuty. - Idź sobie do niej, może w końcu będziesz szczęśliwy, bo jak widać ja ci nie wystarczam. Droga wolna, Kuba!
Widzisz, że jest na skraju płaczu i cała złość na nią w jednym momencie wyparowuje. Podszedłeś bliżej niej i przyciągnąłeś ją do siebie, aby mogła zmoczyć łzami twoją bluzę i ochłonąć. Całujesz ją we włosy czując jak drży zaciskając drobne piąstki na materiale, przymykasz oczy. Staliście tak dłuższą chwilę, wsłuchiwałeś się w cykanie świerszczy i delikatnie podniosłeś jej podbródek do góry ocierając kciukiem ciemne ślady łez.
- Co jest, mała? - zapytałeś z troską, a ona przełknęła głośno ślinę skubiąc zamek przy swojej kurtce. Wydawała się tak bezsilna i bezbronna wobec całego świata, że miałeś ochotę przyrzec jej ochronę do końca jej dni i obiecać, że nigdy nie spotka jej żadna krzywda. Chwyciła twoją dłoń w swoje i ścisnęła ją jakby to co chce powiedzieć nie było dla niej wcale łatwe, jakby miało wszystko zmienić.

- Jestem w ciąży. - powiedziała wreszcie albo bardziej wyszeptała i w tym momencie siatkówka, reprezentacja, przyjaciele, Jagoda i cała reszta wszechświata przestała się liczyć.

~*~
K: No to Forni zaskoczył naszą Lenkę! ^^ Ładnie chłopak wpadł. Ma trochę przekichane z taką sytuacją. A cóż powiecie na sytuację prosto z redakcji Zawadzkiej? Spodziewałyście się tego czy zaskoczyłyśmy Was tym  ruchem? Fornal i Kochanowski w kadrze ❤❤❤ 
R:Odwykłam od pisania, bo jakoś ciężko mi to idzie. Lubię dramaty, nawet bardzo. 

8 komentarzy:

  1. pierwsza 💚 powodzenia na maturze, Kaśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba powinnam przepowiadać przyszłość! Czułam, że dla Tomka to jest coś więcej niż kilka nocy i wkrótce wyzna, że się zakochał, no wpadł jak śliwka w kompot. Jak niemożliwe? Wszystko jest możliwe. W szczególności ciąża, proszę pani, tylko kto tutaj jest ojcem? Bardziej widzę w tej roli Kubusia. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Atrakcyjna, starsza, seksowna kobieta..Czego chcieć więcej? 😂
      Niebawem się ta zagadka rozwiąże 😏
      Dziękuję za życzenia maturalne i pozdrawiam 😘❤

      Usuń
  2. O, co tutaj się porobiło! Spacer Leny i Tomka z początku nie zapowiadał takiego wyznania ze strony chłopaka, a tutaj proszę... Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy, zwłaszcza, że Lena jest dziewczyną Kuby, który podczas spotkania ze znajomymi nie miał z nią za wesoło. Jednak przypuszczenia koleżanki Leny okazały się słuszne, jest w ciąży... Teraz tylko pytanie, z kim? Bo to chyba wcale nie jest takie oczywiste, jak się wydaje...
    Nie mogę się doczekać dziewiątki, bo jestem bardzo ciekawa, co tutaj się będzie działo dalej ^^ A na pewno wiele! :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciąża i humorki dają o sobie znać 😂
      Dla Was nie, dla nas tak 😂 Niebawem otrzymacie odpowiedz na to pytanie 😎
      Dziękuję i pozdrawiam ❤😘

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Wracam z komentowaniem! Oby na dobre :) Jak widać powyżej kocham to opowiadanie <3
      Przez cały czas jak czytam kolejne rozdziały uważam, że Lena stąpa po kruchym lodzie.... :D Wystarczyłoby, że Kuba wpadł by z niespodzianką do niej w czasie gdy jest tam Tomek, albo nawet wpadłby do Tomka.... . Brawo dla Miśka z poprzedniego rozdziału.... W końcu musiał ktoś ją przyłapać..... I brawo Miś! Oby się tylko nie przestraszył tych jej gróźb. No a co do tego co tu się stało... WOW
      Chociaż rozmawiając z koleżanką o tym opowiadaniu (która też Was czyta, choć nie komentuje ;) ) doszłyśmy do wniosku, że ciekawe co by było, jakby ona wpadła. Nie wiadomo z którym xd Chyba czytacie nam w myślach! :P No właśnie pytanie kto jest tatusiem? Bo czy na 100% Kuba to jakoś wątpię..... Zwłaszcza, że mam wrażenie, że z Tomkiem tych namiętności było więcej, a Kubunia sobie trochę olała.....
      Swoją drogą cwaniara z niej.... Sama ma Fornala na boku, a ma pretensje do Kuby, że rozmawia z inną....
      I biedny Tomuś.... Było widać, że się w niej zakochuje.... Teraz mi będzie go szkoda... :(
      Nie mogę się już doczekać kolejnej części. Wiedzcie, że nawet jak nie komentuje, to czytam na bieżąco! <3
      POZDRAWIAM !!!
      Paulka

      Usuń
    2. Cieszy nas to niezmkernie ❤🤗
      No w sumie masz rację 😏😂 Bicek łatwo chyba nie odpuści ale może nie od niego chłopcy dowiedzą się prawdy 😏
      Niebawem się ta sytuacja wyjaśni😏 no cwaniara 😂
      Dziekujeny i pozdrawiamy ❤😘

      Usuń