poniedziałek, 2 lipca 2018

Rozdział dziesiąty

      Lustrowałeś wzrokiem linijka po linijce tekst zapełniający tytułową stronę magazynu sportowego. Sięgnąłeś po wysoką szklankę i zamoczyłeś w niej usta, delektując się subtelnym smakiem Latte. Mruknąłeś zadowolony pod wpływem rozkoszy pochłaniania napoju kofeinowego i wzniosłeś brwi ku górze, spostrzegając dwa wyrazy, które wprawiły cię w spory szok. Lena Zawadzka. Za zdziwienie nie odpowiadał fakt, że to ona była osobą przeprowadzającą rozmowę pomeczową  z twoim przyjacielem, lecz to, że nie wspomniała nic o próbie wywiadu ze środkowym, a przecież doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że się przyjaźnicie. Wtedy mogłeś bez problemu zaprezentować mu swoją rozkoszną dziennikarkę i wreszcie usłyszeć zapewne słowa pochwały padające z jego ust pod jej adresem. Wzruszyłeś ramionami, stwierdzając, że pewnie była zbyt pochłonięta wywiązywaniem się ze swoich obowiązków i do tej jej szalonej, pełnej tysiąc myśli na sekundę głowy nie wpadł nawet ten pomysł. Po za tym miała teraz urwanie głowy nie tylko jeżeli chodzi o pracę. W tym całym swoim, zabieganym, wiodącym w stolicy życiu musiała wykrzesać siły na wizyty kontrolne u lekarzy czy badanie zawartości produktów, które wpadały w jej drobne ręce, aby później przyrządzone z nich posiłki nie zagrażały tej małej istotce, która usadowiła się na dobre w jej płaskim jeszcze brzuchu. Obawiałeś się, że mogła wystąpić taka ewentualność, iż okażesz się nie być ojcem dziecka, ale  mimo wszystko postanowiłeś dbać o blondynkę jak nigdy dotąd. Miałeś cholerną ochotę nawet przenieść się do jej niewielkiego, warszawskiego mieszkania i to nie z powodu pragnienia jej bliskości, ale by chronić ją przed niebezpieczeństwami tego świata.  Przecież tyle nagłych wypadków mogło doprowadzić do końca żywota tego skarbu usytuowanego tuż pod sercem twojej miłości życia. Chciałeś czuwać nad nimi dzień i noc, stać się oparciem dla 25-latki w trakcie trudnych dla niej chwil czy morderczych nocy, których połowę potrafiła spędzić w zaciszu łazienki. Byłeś pewien, że twoja rodzicielka wychowała cię odpowiednio. Stałeś się odpowiedzialny, ponosiłeś konsekwencje za swoje czyny, choć wiadomość o ciąży bardziej cię uszczęśliwiła  niż zdołowała. To nie był dla ciebie przykry obowiązek zaopiekować się warszawianką. To była czysta przyjemność móc podziwiać jak promienieje z dnia na dzień. Miałeś wrażenie, że stan błogosławiony jej niebywale służy. Sięgnąłeś po telefon spoczywający na drugim końcu kuchennego stołu i opuszkiem palca przesuwałeś po wyświetlaczu, poszukując fotografii uśmiechniętego szeroko blondyna. Po chwili wsłuchiwałeś się w odgłos nawiązywanego połączenia.
         -Witam Kochanka.-zachichotałeś do słuchawki.
     - Cześć Fornal.-odparł mniej entuzjastycznie.- Czy  istnieje taki moment, chwila, sekunda, cokolwiek,  kiedy nie tryskasz energią?-zaśmiał się, a ty wiedziałeś, wręcz byłeś przekonany, że przykłada palec do brody, zastanawiając się nad odpowiedzią.
        - Hmmm... Daj mi pomyśleć. Jeszcze sekunda.-mruknąłeś.-Nie!-zachichotałeś.- Bracie, nie chwaliłeś się, że poznałeś moją Lenkę!
         -Ale o czym ty mówisz, Tomek?-wyraźna nuta zdezorientowania była obecna jego głosie. Zapewne w tym momencie marszczył brwi, wysilając intensywnie mózg.
            - Proszę cię, Kubuś!-zawyłeś błagalnie, nie wierząc w nierozgarnięcie blondyna.- Zadzwoniłem nie w porę? Przerwałem ci drzemkę?
             -Ja  naprawdę nie wiem o czym ty mówisz, Tytus.
             - Och, no dobra.- westchnąłeś głośno. - Obczaj dzisiejsze wydanie...
Zmarszczyłeś brwi, kiedy do twoich uszu dotarł dźwięk zakończonego połączenia w trakcie środka zdania. Czyżby Kochanowski miał gorszy dzień? Może atakowały go humorki, które nie jednokrotnie ukazał ci podczas pobytu w spalskich lasach? Jeżeli tak było wolałeś nie podejmować kolejnych prób skontaktowania się z kapitanem juniorskiej drużyny. Odłożyłeś urządzenie na blat kuchenny i zabrałeś się do przyrządzenia kurczaka w sosie jogurtowo-ziołowym z dodatkiem ryża.  Podczas nadkładania dania na talerz po wnętrzu twojego mieszkania rozniosła się melodyjka dzwonka. Zdziwiony uniosłeś brwi, zastanawiając się kto postanowił cię odwiedzić. Czyżby Filip się za tobą stęsknił po porannym treningu? A może rodzicielka pragnęła spędzić trochę czasu ze swoim młodszym  synem? Zerknąłeś na tarczę zegarka. Pokręciłeś głową, stwierdzając, że ma jeszcze zajęcia w krakowskim liceum. Podreptałeś w kierunku drzwi i przekręciłeś w nich zamek. Widok jaki zostałeś w progu przeszedł twoje najśmielsze oczekiwania. Blondynka  wykrzywiła usta w niewinnym uśmiechu i weszła do środka. Splotła dłonie na twoim karku i zatrzasnęła drzwi z hukiem, wspomagając się nogą. Zastygłeś z nią w kontakcie wzrokowym. Z każdą sekundą pochłaniania jej czekoladowych tęczówek, na których z tej odległości mogłeś dostrzec widniejące plamki twoje kąciki ust wspinały się coraz wyżej. Odsłoniłeś przed nią śnieżnobiałe uzębienie i mógłbyś przyrzec, że zadrżała lekko, gdy zewnętrzną częścią smukłej dłoni pogładziłeś jej policzek. Niespodziewanie złączyła wasze wargi,  oplatając cię nogami w pasie. Całowała cię zachłannie jakby jutro miało nie nastąpić. Jakbyś był ulotny. Jakbyś za chwilę miał jej zniknąć. Ułożyłeś dłonie na jej biodrach i jęknąłeś przeciągle, kiedy wplotła palce w twoje gęste włosy.
         -Lena, daj mi chwilę.-wysapałeś, opierając czoło o jej czoło.-Obiad mi wystygnie.-dodałeś roześmiany.
        -Obiad może poczekać.-mruknęła i wpiła się ponownie w twoje usta.
Podążałeś w kierunku kuchni. Opuściłeś ją na  blat stołu i przeniosłeś się z ustami na jej szyję. Obsypywałeś jej skórę czułymi pocałunkami, rozpinając guziki jej koszuli, aby po chwili zsunąć ją z jej ramion. Mokre ślady pozostawiłeś także na jej obojczykach. Twoje nozdrza otuliła woń jej jaśminowego balsamu do ciała. Miałeś wrażenie, że zachowuje się jak wygłodniała lwica lub inne zwierze jej pokroju. Ciąża zdecydowanie grała na jej hormonach i właśnie teraz mogłeś być obiektem ich wybuchu. Dawno nie widziałeś jej tak łaknącej twojego dotyku, bliskości, namiętności. Przerażała cię, ale jednocześnie podobała ci się w takim obliczu. Kolejne momenty waszego uniesienia pamiętałeś jak przez mgłę. Może przez pryzmat  ich ogromnego stężenia, a może przez pryzmat strachu. W końcu nigdy jej w takiej wersji nie widziałeś. Mimo wszystko stan w jakim trwała jej służył. To maleństwo spoczywające w jej łonie sprawiało, że stała się jeszcze piękniejsza. Świetlista. Pełna energii. Jej ciało także nabrało kształtów, ty samym zwiększając jej atuty i uroki. Nie mogłeś się nadziwić jaka zmiana w niej zaszła. Nie zaprzeczalnie ci się ona podobała. Czułeś jej subtelny dotyk na twoim torsie czy zadrapania na plecach, kiedy sprawiałeś jej rozkosz. Delektowałeś się jej słodkimi ustami czy pojękiwaniami zadowolenia. Wdychałeś zapach jej blond włosów. Czerpałeś z niej całymi garściami. Kochałeś ją. Chciałeś ją uszczęśliwiać.
      -Co ty taka wygłodniała?-wychrypiałeś seksownie niskim głosem do jej ucha.
  Dreszcz wstrząsnął jej ciałem. Obrysowała opuszkiem palca zarysy twoich ust oraz szczęki i wzruszyła ramionami, chichocząc pod nosem. Pstryknęła cię w nos, odpierając, czy to dla ciebie jakaś przeszkoda, na co chwyciłeś ją za uda i przyciągnąłeś jeszcze bliżej siebie, zaśmiewając się pod nosem i przecząc. Cmoknąłeś ją w czoło i dostrzegłeś, że jakby spoważniała. Beztroska spłynęła z jej twarzy, ustępując miejsca niewyrażającemu jakichkolwiek emocji wyrazowi. Zmarszczyłeś brwi, przyglądając się jej z niepokojem, a wtedy ona zadarła głowę i ułożyła dłoń na twojej klatce piersiowej, kreśląc na niej różne wzory.
       -Tomek, ja chyba coś do ciebie czuję.-szepnęła słabo, nawiązując z tobą kontakt wzrokowy.
      - Poważnie?-parsknąłeś, spoglądając na nią z nadzieją tlącą się w błękitnych tęczówkach.
      - Tylko nie umiem sprecyzować co.-westchnęła głośno, uśmiechając się słabo.
      - Jeżeli jest to silne to odejdź od niego. Zamieszkaj ze mną. Staniemy się rodziną i wychowamy to maleństwo. Nawet jeśli nie jest ono moje.-wypowiedziałeś pewnie, chwytając jej dłoń w swoją i ściskając ją mocno, po czym musnąłeś jej skórę ustami.

***

Postawiłeś na kuchennym stole kubek czarnej jak smoła kawy czując, że bezsenne godziny podczas którym ponownie trapiły się wyrzuty sumienia nie współgrają z widmem porannego treningu. Minął tydzień od momentu, gdy blondynka przerwała połączenie po twoim słabym “przepraszam”. Powiedziałeś je raz, ale pewnie nawet gdybyś mówił je do końca świata to nie wymazałoby to twoich odczuć. Z drugiej strony mimo poczucia, że nie postąpiłeś moralnie mogłeś oddychać głęboko bez piekącego bólu przy każdym wdechu. Poczucie obowiązku sprawiało, że byłeś na siebie zły, a jednocześnie zaskoczony, że ta pozornie nieodpowiedzialna decyzja zmieniła twój nastrój o sto osiemdzieąt stopni. Cieszyłeś się, że powiedziałeś wszystko Lenie, nawet mimo tego, że nie zareagowała dobrze. Rozmasowałeś skronie próbując odgonić gonitwę myśli i uspokoić przerywany oddech ćwiczeniem oddechowym, które zaproponowała ci przyjaciółka, gdy zdecydowałeś się uczyć w Spale. Dźwięk przychodzącej wiadomośc oderwał cię od pracy z własną podświadomością, jednak imię, które pojawiło się w miejscu nadawcy nieco cię zaskoczyło.

Od: Lenka
Treść: Wywiad poszedł w dzisiejszym wydaniu. Pomyślałam, że będziesz chciał wiedzieć.

Uśmiechnąłeś się cierpko uświadamiając sobie, że będziesz musiał zmienić nazwę, pod którą miałeś ją zapisaną. Jednak na to było jeszcze za wcześnie, zbyt dużo dla ciebie znaczyła, żeby sto sześćdziesiąt osiem godzin mogło to zmienić. Tyle razy śmiałeś się, gdy marszyła nosem, tyle razy gładziła cię po policzkach, gdy coś nie szło po twojej myśli, że jeszcze przez długi czas będziesz jej za to wdzięczny. Kochałeś ją i tego byłeś pewny, ale rozumiałeś, że w sytuacji, w której się znaleźliście miłość nie wystarczy - podzieliły was priorytety, dojrzałość i reszta, zwyczajnych ludzkich słabości. Miałeś tylko nadzieję, że nie zawiedziesz jako ojciec, bo po tym nie byłbyś w stanie spojrzeć sobie w twarz. Dobro dziecka, chociażby nienarodzonego stawiałeś mimo wszystko ponad innymi sprawami - bałeś się je wychowywać, ale zawsze będzie mogło na ciebie liczyć. Odłożyłeś telefon odnotowując w myśli, żeby wstąpić do salonu prasowego w drodze na trening. Praktycznie zapomniałeś o tym, że Zawadzka przeprowadziła z tobą rozmowę o celach na ten sezon jeszcze po meczu na stołecznym Torwarze, która zakończyła się śniadaniem w jej mieszkaniu. Uśmiechnąłeś się pod nosem przypominając sobie jak drżała pod twoim dotykiem i jak słodko smakowała, gdy ją całowałeś. Upiłeś łyk kawy, jednak chwile samotności przerwało dobijanie się do drzwi, a po chwili dźwięk dzwonka zapełnił mieszkanie. Ledwie otworzyłeś, a przez twoimi oczami ukazał się kawałek gazety z twoim zdjęciem z ostatniego meczu, a tuż za nim zaczepny uśmiech Dominiki.
- Przez ten twój uśmiech nie mogłam nie kupić, a przez to, że cię znam byłam pewna, że sam jej nie masz - widziałeś jak śmiały jej się oczy, gdy przewróciłeś oczami odsuwając się, aby weszła do mieszkania, a ona swoim dziarskim krokiem ruszyła w stronę kuchni rzucając na stól dzisiejsze wydanie dziennika sportowego, w którego redakcji pracowała Lena. Spojrzała na kubek z twoją niedokończoną kawą, a następnie wyciągnęła z szafki czysty i nalała sobie kofeinowego napoju, a gdy upiła łyka zamruczała niczym kotka. Oparłeś się o ścianę chwytając przyniesioną przez nią prasę i przyglądając się zdjęciu, w które zaopatrzony został artykuł. Pobieżnie prześledziłeś jego tekst obiecując sobie, że przeczytasz go uważnie przy obiedzie, jednak Dominika oparła się o twoje ramię i jej ciche mruczenie pod nosem zmusiło do bliższej lektury. Z każdym kolejnym słowem przypominałeś sobie poszczególne zachowania dziennikarki, gdy ty wybuchałeś śmiechem po jej pytaniach albo, gdy składałeś niewinne pocałunki na jej szyji, gdy próbowała znaleźć swoje notatki w przepastnym notatniku. Byłeś pod wrażeniem jak potrafiła z twojego pomeczowego bełkotu skleić sensowną wypowiedź. Wyszedłeś na zdolnego i ambitnego zawodnika, który respektuje doświadczenie kolegów po drugiej stronie siatki, ale nie zamierza rezygnować z wygranej. Nie spodziewałeś się, że tak dobrze przedstawi człowieka, którym naprawdę byłeś i przez ułamek sekundy przez głowę przemknęła ci myśl, że powinieneś jej za to podziękować. Mogła cię zniszczyć, bo media były w dzisiejszych czasach dla sportowców być albo nie być na rynku, ale nie zrobiła tego, wykazała się profesjonalizmem, a może chciała napisać jakim jesteś dzieckiem, ale terminy ją goniły i nie mogła zmienić szkicu, który już poszedł do druku? Wolałeś myśleć, że jednak nie jesteś do końca skreślony w jej oczach.
- Przewróć na następną stronę - brunetka dźgnęła cię palcem, a ty posłusznie przewróciłeś wydanie na kolejną stronę i gdybyś mógł cofnąć czas to byś tego nie zrobił. Praktycznie od razu uderzyło cię zdjęcie Zawadzkiej i tytuł “Redakcyjna rodzina się powiększa”. Ledwie zdążyłeś potrząsnąć głową, gdy dotarły do ciebie słowa przyjaciółki. - To nie jest ten twój Tomek? - czułeś jak wszystkie organy podchodzą ci do gardła, a dłonie mimowolnie zaciskają się w pięści.
Odsunąłeś od siebie brunetki, która patrzyła na ciebie nierozumiejącym spojrzeniem ze ściągniętymi brwiami, a ty jedynie machnąłeś ręką, żeby nie zadawała pytań. Nie mogłeś uwierzyć, że blondynka była w stanie grać na waszych uczuciach jednocześnie. Nie mogłeś zrozumieć jak można było być tak podłym, bo przecież wiele razy mówiłeś jej o Fornalu, o tym, że w dalszym ciągu macie kontakt i, że traktujesz go prawie jak brata.
- Doma, muszę wyjść - rzuciłeś czując jak tępy ból poraża twoje myślenie, jednak nie mogłeś pozwolić sobie na nieprzewidziane konsekwencje. - Zadzwoń do Pliny i powiedz, żeby mnie krył, okej? - prawie nią potrząsnąłeś, jednak opanowałeś się w ostatniej chwili widząc jak kiwa głową wierząc, że gdy się uspokoisz wszystko jej wytłumaczysz; widziałeś to w jej oczach.
Nie minęła chwila, a ty siedziałeś na fotelu kierowcy swojego samochodu z nawigacją w ręku ustawiając trasę Olsztyn-Radom przez Warszawę czując jak mocno serce obija ci mostek na myśl o zderzeniu się z okropną prawdę, która miała zmienić twoje życie, chociaż wcale tego nie chciałeś. Myślałeś, że nie może być gorzej, ale wtedy wnętrze auto wypełniła solówka gitarzysty Iron Maiden, a na wyświetlaczu pojawiła się roześmiana twarz przyjmującego radomskiego klubu

- Jednak piekło istnieje - mruknąłeś do siebie dotykając zielonej słuchawki.

***


Nie odezwałeś się słowem do blondynki siedzącej na fotelu pasażera przez całe sto pięć kilometrów dzielącym Warszawę i Radom. Nie miałeś zamiaru tracić czasu na bezsensowne dyskusje z dziennikarką, bo wszystko co chciałeś powiedzieć powiedziałeś w jej mieszkaniu. Na początku drwiła z ciebie mówiąc, że to nie jest tak, że nie powinna to cię obchodzić, jednak gdy powiedziałeś jej o notatce prasowej zamarła - zaczął się płacz i od tamtego momentu nie zaprzeczyła. Nie byłeś w stanie spojrzeć jej w twarz myśląc o tym wszystkim zbyt intensywnie, aby móc zająć myśli czymś innym. Wszystko działo się zdecydowanie zbyt szybko - w jednej chwili podjąłeś decyzję, aby wsiadła do twojego samochodu. Nawet nie zapytała o cel podróży, ale dostrzegłeś, gdy wjechaliście do miasta nieco się spięła.
- Sama mu to wszystko wytłumaczysz - rzuciłeś jedynie z odrazą skręcając w ulicę, przy której stał blok Fornala. Nie odpowiedziała, a jedynie przełknęła głośno ponownie utkwiwszy wzrok w migających za szybą budynkach. Przez całą drogę próbowałeś kontrolować oddech, aby nie wybuchnąć krzykiem, gdy tylko przekroczysz próg mieszkania przyjmującego. Sam jakoś się z tym wszystkim pogodziłeś, przynajmniej nie dopuszczałeś do siebie żalu, bólu, otępienia. Wszystko inne zostało przesłonięte przez złość, czystą odrazę do blondynki i strach o reakcję przyjaciela. W ostatnich tygodniach rozmawialiście praktycznie codziennie i czułeś jak silnym uczuciem darzy kobietę, która zakręciła w głowie wam obojgu. Opowiadał, że to przy niej czuje, że żyje i chce z nią być mimo wszystko. Kiwałeś wtedy głową ciesząc się szczęściem przyjaciela, ale nie mogłeś tak tego zostawić, nie mogłeś pozwolić, aby ona żyła dalej bawiąc się kolejnymi facetami. Skąd mogłeś wiedzieć czy byliście tylko wy dwaj? Może miała jeszcze innych, w innych miastach, kolejnych tak szaleńczo w niej zakochanych. Zaparkowałeś tuż przed klatką bruneta i zgodnie z regułami, które wpoiła ci matka otworzyłeś Lenie drzwi - mimo jej zachowania w dalszym ciągu była kobietą, która mogła nosić pod sercem twoje dziecko; kobietą należał się szacunek. Spojrzała na ciebie wystraszona ale ruszyła w stronę wejścia do bloku, a ty zdałeś sobie sprawę jak cienka linia dzieli miłość i nienawiść. Bez słowa nacisnąłeś na domofon, a po chwili staliście przed drzwiami mieszkania Tomka. Dopiero teraz poczułeś obezwładniającą bezradność, bo co właściwie miałeś zrobić, nie wiedziałeś od czego zacząć, co mu oszczędzić, jak się zachować.
- Kuba, Lenka - przywitał was radośnie, a ty starałeś się zmusić do grymasu przypominającego uśmiech. Blondynka stała krok za tobą jakby bała się, że już na korytarzu zaczniesz swoją tyradę o jej wierności lub raczej jej braku. - Co wy tutaj robicie?
Skierowałeś się od razu do kuchni, a pozostała dwójka została jeszcze chwilę w przedpokoju. Podejrzewałeś, że przyjaciel chciał się upewnić, że z ciężarną kobietą jest wszystko w porządku; Tomek już taki był, gdy na czymś mu zależało - przewrażliwiony. Po chwili zjawili się w pomieszczeniu i widziałeś strach w oczach blondynki, gdy bawiła się rękawem obszernego swetra. Przeczesałeś palcami włosy czując, że to nie będzie takie proste - fakt, nawet się nie spodziewałeś, że to takie będzie.
- Musimy pogadać - starałeś się przybrać jak najbardziej neutralny ton, bo właściciel mieszkania znał cię na wylot, a ty nie chciałeś, żeby od początku wyczuł kłopoty. - Usiądź.
- Postoję - poruszył się nerwowo opierając się o kuchenne szafki. Widziałeś kalejdoskop emocji na twarzy kobiety i narastający niepokój na twarzy chłopaka, któremu chciałeś zadać jeszcze większy ból niż brak powołania do kadry czy kłótnia z rodzicami. Chciałeś zniszczyć wszystko co miał, wszystko co wydawało mi się stabilne przez ostatnie miesiące. Nie byłeś pewny czy możesz to zrobić, ale jak jego przyjaciel nie mogłeś go okłamywać.
- Siadaj - warknąłeś przez zaciśnięte zęby - Bo jak skończy mówić to na pewno będziesz chciał to zrobić - patrzyłeś jak nieufnie siada naprzeciwko i rozgląda się jakby szukał u blondynki wsparcia, jednak ona wpatrywała się w ciebie jakby czekała na wyrok, na karę śmierci, którą ty miałeś wykonać. - Mów - nastała cisza przerywana jedynie waszymi przerywanymi ze zdenerwowania oddechami, podczas których próbowałeś zebrać się w sobie, aby zacząć mówić, opowiadać. - Przepraszam stary, ale Lena była ze mną.
Zacząłeś i mówiłeś tak przez następną godzinę - nie pozwoliłeś sobie przerwać, gdy po policzkach chłopaka zaczęły płynąć łzy, gdy zaczął krzyczeć, że to nieprawda, gdy błagał ukochaną, żeby zaprzeczyła. Chrypiałeś wszystko co wiedziałeś, wszystko co się wydarzyło między wami i widziałeś jak zaczyna nienawidzić ciebie, ale też siebie, za to, że dał się w to wszystko wciągnąć.

***

        Zawsze drażniła cię, ciążyła, a wręcz doprowadzała do szału cisza wypełniająca twoje lokum teraz jednak zapragnąłeś, aby cię otuliła. Potrzebowałeś jej jak wybawienia od słów opuszczających z wyraźną wściekłością niczym karabin maszynowy usta środkowego spoczywającego na krześle przy kuchennym stole.  Każde jego zdanie raniło cię na wylot jak pocisk z pistoletu. Im więcej ich było tym obfitsze rany w tobie powodowały. Czułeś się jak ofiara wojny. Wpatrywałeś się oniemiały w sylwetkę Jakuba, kręcąc z niedowierzaniem głową. Ogarnął cię totalny amok. Nie byłeś w stanie dopuścić do siebie, że to co roznosiło się po wnętrzu radomskiego mieszkania to prawda.  Miałeś ochotę paść na kolana i błagać o koniec męki. Przemierzałeś pomieszczenie, wbijając palce z całej siły w skórę głowy. Chciałeś sobie wyrwać włosy. Słowa przyjaciela dudniły w twojej głowie, roznosiły się echem. Najzwyczajniej w świecie przytłaczały cię. Ból rozrywał każdy skrawek twojego dwumetrowego ciała, a najbardziej cierpiało serce kochające tak namiętnie, tak czule. A źródłem tego wszystkiego była ona. Dziennikarka, z którą kilka minut po trzynastej  przeżywałeś rozkosz, oddając się jej, bez oczekiwania niczego w zamian. Pokazywałeś jej jak bardzo ją kochasz i starałeś namówić do wspólnego życia. Kilka godzin wcześniej wydusiła z siebie, że coś do ciebie czuje. Prychnąłeś pod nosem na to wspomnienie. Wtedy to było najcudowniejsze kilka sekund w twoim życiu, a teraz? Teraz obawiałeś się, że to jedynie puste słowa jakie opuściły jej boskie usta. Byłeś dla niej w stanie tyle zrobić. Nie mogłeś uwierzyć, że byłeś aż tak naiwny, że sypiałeś z dziewczyną Kochanowskiego, że się w niej tak cholernie mocno zakochałeś, że planowałeś z nią przyszłość. Gdybyś tylko  nie fuknął tak na Filipa. Gdybyś tylko zachował trzeźwy umysł i połączył fakty. Gdybyś nie był tak w nią zapatrzony... Gdy  twoje błękitne tęczówki natrafiały na drobną blondynkę widniejąca u boku przyjaciela, której słone łzy obficie skapywały po policzkach prychałeś pod nosem.  Zawsze sprawiała wrażenie pewnej siebie, stanowczej, ale za tą maską kryła się niewinna, kruchutka dziewczyna. Nie wierzyłeś, że kobieta, która mogła nosić twoje dziecko wymierzyła ci taki cios. Nie mieściło ci się to w  głowie. Serce wciąż walczyło z umysłem.  Toczyło z nim wyrównaną bitwę. Nie rozumiałeś jednego. Dlaczego ci się to przytrafiło? Przecież starałeś się być dobrym człowiekiem. Pomagałeś starszym sąsiadkom z bloku wnosić zakupy. Wspierałeś różne akcje charytatywne dla chorych dzieciaków czy z pozytywną energią starałeś się im tłumaczyć reguły siatkówki podczas wizyt w szkole. Nigdy nikogo nie oceniałeś po pozorach. Nie odmawiałeś wywiadów.  Zagłębiłeś się z Zawadzką w romans, ale nie robiłeś nic złego. Byłeś singlem. To ona od samego początku waszej przygody, która przeistoczyła się w miłość z twojej strony, posiadała partnera. Chciałeś ukoić przeszywający cię ból.  Nie miałeś pojęcia co dopiero mógł przeżywać kapitan juniorskiej reprezentacji, którego pokiereszowała równie dotkliwie jak ciebie. A może nawet dotkliwiej? Chciałeś zniknąć. Rozpłynąć się w powietrzu. Zniwelowałeś dzielący cię dystans i przystanąłeś naprzeciwko niej. Wlepiłeś w nią przeszywający, intensywny wzrok i szepnąłeś słabo, wpatrując się głęboko  w jej czekoladowe tęczówki, w których nie raz utonąłeś na dłuższą chwilę:
           - Dlaczego? Dlaczego mi to zrobiłaś?
Chciałeś prześwietlić ją  swoim spojrzeniem na wylot. Przeniknąć do jej umysłu i uzyskać odpowiedzi na nurtujące cię pytania. Blondynka pociągnęła nosem i wzruszyła ramionami. Rozchylała usta podejmując się prób wykrzesania z siebie czegoś, ale ostatecznie rezygnowała. Ten smutek, żal, rozczarowanie, ból, ostatki uczucia jakim ją darzyłeś w widniejące w twoich oczach miała zapamiętać już na zawsze. Przynajmniej tego chciałeś. Aby zapamiętała i żyła z krzywdzą jaką ci wyrządziła. Zgarnąłeś telefon ze stolika w kuchni i wybiegłeś z mieszkania, trzaskając drzwiami. Snułeś się opustoszonymi ulicami Radomia, walcząc z chęcią wykonania połączenia do atakującego. Wiedziałeś, że powie " a nie mówiłem", czego ochoty nie miałeś usłyszeć. Przyłożyłeś telefon do ucha, oczekując na zaakceptowanie połączenie przez przyjaciela. Westchnąłeś głośno i nie miałeś już siły tego tamować. Pozwoliłeś słonej cieczy wyznaczać szlak na twoich zimnych policzkach. Pociągnąłeś nosem, a wtedy w słuchawce usłyszałeś tę  znajomą z wnętrza pokoju w spalskim lesie barwę głosu :
         -Fornal, ty ryczysz?!
        -Możesz przyjechać do Radomia? - zapytałeś łagodnie, starając się zapanować nad łamiącym się głosem.
       - Ale co się stało?- słyszałeś nutkę przerażenia u libero.
      - Kurwa! Możesz przyjechać czy nie?!-warknąłeś do telefonu.
      - Będę jeszcze dzisiaj.-wychrypiał Masłowski.


R: To się porobiło. Dopieszczę wizualnie jutro, i promise!

F: Witam i jednocześnie proszę o nie zabicie mnie za to co przelałam na klawiaturę 😏 Kuba cierpi, Forni cierpi, a Lena ma za swoje 🙄 Cóż, niektórzy czekali na tą konfrontację i się doczekali, ale to nie koniec zwrotów akcji w tej historii także zapraszam do zostania ze mną i ret do końca 😊

10 komentarzy:

  1. Zajmuje miejsce i wrócę wieczorem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lena to jakaś pomyłka... Kuba ją zostawił to nagle zaczęła czuć coś do Tomka... Drugą część czytałam z trochę złamanym serduszkiem, do tego ten strach Kuby o to co może zrobić Tomek :c Rozpacz Tomka złamała moje serduszko do końca... W pewnym momencie aż mi zaszkliły się oczy :( tak smutnego rozdziału to tutaj jeszcze nie było.
      Mam nadzieję, że to dziecko nie jest żadnego z nich i chłopcy będą mogli zapomnieć o niej raz na zawsze i spróbować ułożyć sobie życie od nowa chociaż to nie będzie łatwe bo obydwaj ją kochali
      Czekam na następny i pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Przez długą chwilę siedziałam wpatrzona w ekran mojego telefonu i nie mogłam uwierzyć w to, co się wydarzyło. Podczas fragmentu, w którym Tomek zobaczył kto przeprowadził wywiad z Kubą czułam, że on zacznie łączyć fakty, ale nie pomyślałam o konfrontacji. Wrócę jeszcze do ojcostwa, wolałabym, aby ojcem dziecka został Kochanowski, ale wcale nie będę się dziwiła, jeżeli żaden z nich nie będzie spokrewniony z dzieckiem Leny. Piszcie szybko, weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym czasem my postanowiłyśmy Was zaskoczyć ^^
      Po niej można się wiele, jak nie wszystkiego spodziewać :D
      Dziękujemy za koma i pozdrawiamy ;*

      Usuń
  3. Co tutaj się podziało, to ja nie mogę!
    Jestem w szoku, że prawda wyszła już na jaw, ale swoją drogą chyba czas najwyższy na to. I cóż ja mam powiedzieć? Lena w końcu się doigrała i szczerze nie jest mi jej szkoda. Miała Kubę, zdradzała go z Tomkiem, zaszła w ciążę, nie wiadomo, kto jest tatą tej malutkiej istotki, i ogólnie wszystko się posypało. Dostała za swoje, co tu dużo mówić. Kuba w końcu połączył fakty, które ułożyły mu się w spójną całość i doprowadził do konfrontacji całej trójki. I znów mnie serduszko bolało, jak czytałam o bólu Tomka :( Kurczę, on naprawdę ją pokochał, był gotów stać się tatą dla jej dziecka, nawet gdyby okazało się, że to nie on jest ojcem, a tutaj dowiedział się, że chłopakiem Leny jest jego przyjaciel. Nie chcę sobie wyobrażać nawet, co on musiał czuć w tamtym momencie :( I co musi czuć. I Kuba tak samo... On również cierpi i czuje się zraniony, czemu trudno się dziwić. Lena się nimi zabawiła, chociaż zaczęła twierdzić, że czuje coś do Tomka, ale czy na pewno?
    Czekam z niecierpliwością na nowość!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się porobiło. No Bigos. Kto to posprząta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowiesz się niebawem ^^
      Dziękujemy i pozdrawiamy ;3

      Usuń

  5. O mamo! Kocham <3 Tyle się tu zadziało!
    Wreszcie wszystko wyszło na jaw, to musiał się tak skończyć. Nie rozumiem co Lena sobie wyobrażała... Nigdy nie pojmę jej zachowania i jakoś wcale mi jej nie szkoda... Niech teraz płacze! Sama jest sobie winna.... Zraniła z premedytacją dwóch przyjaciół.
    Teraz to bardzo mi szkoda chłopków. :( Zarówno Kuby jak i Tomka. Mimo, że Kochan zachował się nieodpowiedzialnie, to jednak ją kochał. Podobnie jak Tomek... Obaj strasznie cierpią :( Smutno mi z tego powodu. :(
    Mam nadzieję, że to nie wpłynie zbyt negatywnie na relacje między chłopakami, w końcu nie warto niszczyć takiej przyjaźni przez kobietę, która oszukała i jednego i drugiego....
    Ciekawe jak dalej po tym wszystkim będą wyglądały ich kontakty z Leną, przecież ona nosi dziecko któregoś z nich.
    Czekam na rozwój sytuacji! :D
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram Cię co do Leny 😊
      Kiedyś jeszcze może ułożą sobie życie z inną kobietą 😏
      Na pewno teraz muszą wiele przemyśleć 😋
      Dziekijemy i też pozdrawiamy 😘

      Usuń